Niemiecka minister polityki rodzinnej Manuela Schwesig chce postawić prawa dziecka nad prawami rodziców, zmieniając w tym celu konstytucję. W ocenie krytyków chodzi tu danie większych uprawnień urzędom odbierającym dzieci.
Manuela Schwesig to polityk socjalistycznej SPD. W rządzie Angeli Merkel kieruje resortem ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży. Polityk zasugerowała teraz konieczność zmian niemieckiej konstytucji tak, by państwo zyskało większe uprawnienia względem rodzin. Według Schwesig choć w wielu rodzinach dzieci są źle traktowane, to ich prawa są lekceważone ze względu na priorytet przydawany konstytucyjnie prawom rodziców. Nawet jeżeli urząd opieki odbierze dzieci z danej rodziny i umieści je w rodzinie zastępczej, gdzie czują się dobrze, ostatecznie i tak mogą trafić z powrotem do własnej rodziny. „Musimy pokazać jasno, że prawa dzieci są zapisane w naszej konstytucji, najważniejszej księdze wartości naszego społeczeństwa […]. Dziś prawa rodziców stoją często nad prawami dzieci” – powiedziała dosłownie Schwesig.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak komentuje katolicki publicysta i działacz Matthias von Gersdorff, lewicowa polityk nie ukrywa, że chciałaby poszerzyć „prawa dzieci” kosztem praw rodziców. W istocie jednak chodzi w pierwszej kolejności o przydanie większych jeszcze niż dotąd prerogatyw niemieckim urzędom opiekuńczym, które mają uprawnienia do odbierania rodzicom ich dzieci.
„Można byłoby się spierać, mówiąc […] że Schwesig ma na myśli po prostu te dzieci, które są maltretowane lub zaniedbywane. Oznaczałoby to jednak ignorowanie faktu, że wypowiedzi Schwesig i system polityczny nakierowane są przeciwko tradycyjnej rodzinie […]. W wypowiedziach Schwesig jest całkowicie jasne, że minister rodziny z serca odrzuca klasyczną koncepcję małżeństwa i rodziny. Myśl, by tradycyjna rodzina mogła mieć jakąś przewagę nad innymi formami partnerstwa, jest jej obca” – pisze von Gersdorff.
Publicysta stwierdza, że niemiecka minister prezentuje czysto komunistyczne myślenie. Komunizm bowiem, pisze von Gersdorff, dostrzega wyłącznie pojedynczych ludzi, którzy żyją w społeczeństwie niczym odizolowane atomy. Między nimi a państwem nie ma żadnej organizacji pośredniej, przede wszystkim – żadnej rodziny, która miałaby być w jakiś sposób niezależna od państwa. W ten sposób to państwo właśnie zyskuje całkowity monopol na ochronę i wychowanie dzieci. „Politycy tacy jak Manuela Schwesig nie mają żadnego zrozumienia dla trosk rodziców, którzy traktują poważnie swoje prawa rodzicielskie, występując [na przykład] przeciwko groteskowym projektom w rodzaju genderowych planów dla szkół. Dla takich polityków [rodzice ci] są homofobami, którzy działają wręcz na granicy prawa. Dla takich polityków państwo jest uprawnione w każdym przypadku do formowania jednostek – także dzieci – podług ich państwowej ideologii. Obecnie jest to teoria gender i gender mainstreaming” – tłumaczy von Gersdorff.
Zdaniem publicysty jest wprost szokujące, że w Niemczech ministrem rodziny jest osoba, która ewidentnie nie ma z rodziną żadnego osobistego, emocjonalnego związku. „To tak, jakby minister gospodarki nie widział sensu w prawie do własności, albo minister sprawiedliwości uważał za bezsens prawa podstawowe” – pisze autor.
Źródło: mathias-von-gersdorff.blogspot.de
Pach