Barack Obama podczas ostatniej swojej podróży zagranicznej w Europie, przemawiając na konferencji prasowej w Grecji we wtorek straszył tych, którzy odrzucają „dobrodziejstwo” globalizacji „rzezią”.
Prezydent USA oskarżył Donalda Trumpa o wykorzystanie w kampanii wyborczej „gniewu i strachu Amerykanów,” obawiających się globalizacji. Zapowiedział także, że Ameryka podejmie kroki, by „zabezpieczyć się” przed rosnącymi w siłę ruchami populistycznymi. Komentatorzy sugerują, że „globaliści” mogą szykować „silne uderzenie”.
Wesprzyj nas już teraz!
Amerykański prezydent zasugerował, że znaczna część „gniewu i strachu”, które wykorzystał Trump w Ameryce i np. Nigel Farage w Wielkiej Brytanii w celu promocji idei Brexitu, opiera się na „nieodpowiedniej retoryce i nie ma nic wspólnego z prawdą”.
Obama skrytykował Trumpa i Farage’a za wykorzystywanie z premedytacją „niepewności ludzi co do tożsamości narodowej i swojego miejsca w świecie” dla celów politycznych.
Ruchy populistyczne – jego zdaniem – zarówno z lewej jak i prawej strony sceny politycznej pod przykrywką tożsamości narodowej, religijnej lub kulturowej głoszą radyklane poglądy. – To jest bardzo niebezpieczne –zastrzegł snując wizję wojny i ludobójstwa.
– Będziemy musieli zabezpieczyć się przed wzrostem takiego surowego nacjonalizmu czy tożsamości etnicznej albo plemiennej, która budowana jest w oparciu o podział na my i oni – mówił Barack Obama. Po raz kolejny powtórzył też, że „przyszłość ludzkości i przyszłość świata w ogóle musi być określona przez wspólne wartości w przeciwieństwie do tych rzeczy, które nas dzielą i ostatecznie prowadzą do konfliktu”.
Obama przywołał wydarzenia II wojny światowej. – Wiemy, co się dzieje, gdy Europejczycy zaczynają dzielić się i podkreślać swoją odrębność, postrzegając konkurencję między różnymi krajami jako grę o sumie zerowej. W XX wieku była rzeź! – straszył.
W jaki sposób świat ma się „zabezpieczyć” przed odrodzeniem nacjonalizmu i ruchami populistycznymi wiele mówi chociażby dokument unijny przyjęty w czerwcu tego roku: „Global Strategy. Shared Vision, Common Action: a stronger Europe” Stwierdzono w nim, że „globalne zarządzanie” możliwe będzie dzięki silnym władzom regionalnym i „silnej ONZ”, zdolnej do wdrażania celów tzw. zrównoważonego rozwoju.
UE na przykład zamierza sporo inwestować w inwestycje regionalne i współpracę między „partnerami” regionalnymi, organizacjami pozarządowymi wewnątrz poszczególnych krajów, koncentrując się na kwestiach kultury, dzieci i młodzieży oraz „tożsamości płciowej”.
UE ma w większym stopniu zaangażować się na arenie międzynarodowej, by promować „zrównoważony rozwój” i zwalczać przeszkody, które uniemożliwiają jego wdrażanie. Ma stworzyć silny sojusz z organizacjami pozarządowymi i podmiotami prywatnymi. W dokumencie mówi się o „nowych formach zaangażowania” i integracji sił bezpieczeństwa, koordynacji polityki bezpieczeństwa wewnętrznego oraz zewnętrznego, co pozwoli na ingerowanie w sprawy wewnętrzne państw w jeszcze większym stopniu niż dzisiaj. W realizacji tych planów ma pomóc „dialog międzyreligijny” i dialog międzykulturowy”.
Źródło: thenewamerican.com., europa.eu, cnn.com., AS.