Zwycięstwo Donalda Trumpa ośmieli siły antyestablishmentowe w Europie do tego, aby z większym animuszem iść do wyborów – powiedział profesor Mieczysław Ryba z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego po wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych.
„(…) wybór Amerykanów jest protestem przeciwko pochodowi politycznej poprawności. Pamiętajmy, że od zachodniego establishmentu wychodzi wiele pomysłów sprzecznych z zasadami naszej cywilizacji. I tak mocno promowane są wstrząsy multikulturalne, co objawia się w masowej migracji. Stany Zjednoczone mają decydujący głos w ONZ, a organizacja ta, w ostatnich latach, stała się jedną z tub walczących o legalność aborcji. Swoje uwagi w tej sprawie Organizacja zgłaszała też w stosunku do Polski, uważając aborcję za podstawowe prawo człowieka. Teraz cały lewicowy świat z przerażeniem patrzy na to, co się dzieje w USA” – ocenił historyk.
Wesprzyj nas już teraz!
Profesor Ryba ma nadzieję na pozytywny wpływ rezultatu środowego głosowania dla kultury świata Zachodu: „Lewica obawia się teraz utraty swoich wpływów. Zauważmy, że kwestie sondażowe dokładnie oddawały to, co działo się w Polsce w 2015 r. – sondaże co innego, a wyniki co innego. Główne media, grupy wpływów, celebryci – wszystko to szło w zupełnie innym kierunku niż ostateczny głos Amerykanów. Jest to więc bunt i daj Boże, żeby z niego wyszło odrodzenie. Bo to leży też w naszym interesie”.
Rozmówca portalu w kontekście wieloletnich polskich starań o zniesienie wiz do Stanów Zjednoczonych zwraca uwagę na potrzebę odzyskania przez kilkumilionowe środowisko naszych rodaków za Oceanem siły oddziaływania na decyzje nas dotyczące.
„W Stanach Zjednoczonych kluczowym argumentem jest siła. Niestety nasi rodacy nie są zmotywowani i zorganizowani tak, aby być odbierani jako znacząca siła i ty samym zmusić administrację amerykańską do konkretnych działań. W czasie I wojny światowej było zupełnie inaczej, dlatego mogliśmy wymóc na prezydencie Woodrow Wilsonie bardzo daleko idące deklaracje co do niepodległości Polski. Czasy komunizmu, a także te współczesne doprowadziły pozycję Polonii do ruiny. Teraz przed dyplomacją polską stoi wyjątkowo trudne zadanie – odzyskania utraconych wpływów”.
Czy w związku ze zmianą politycznej opcji w Białym Domu powinniśmy liczyć się z możliwością wycofania się USA z sojuszniczych zobowiązań?
„Teraz świat, a szczególnie świat Zachodu wkracza w epokę destabilizacji. Trzeba więc wzmacniać swoje siły i przede wszystkim liczyć na siebie, a już zwłaszcza w sprawach obronności. Dziś stawiamy pytania o przyszłość NATO, a jutro możemy zastanawiać się nad przyszłością Unii. Zwycięstwo Donalda Trumpa ośmieli siły antyestablishmentowe w Europie do tego, aby z większym animuszem iść do wyborów, a to już zupełnie zmienia pewne konfiguracje. Dlatego nade wszystko trzeba myśleć o własnej sile obronnej i o konfiguracjach środkowoeuropejskich, a także liczyć się z różnymi scenariuszami wydarzeń. Nie można systemu bezpieczeństwa opierać na jednym wariancie – obecności Amerykanów w Polsce” – zwraca uwagę naukowiec.
Profesor Ryba odniósł się także do panicznej reakcji elit Unii Europejskiej na wynik wyborów w Stanach. „Establishment unijny świetnie zdaje sobie sprawę z tego, że Trump choć jest daleko, bo za oceanem, może uruchomić domino zmian w świecie Zachodu” – powiedział. (…) Decydenci unijni zdają sobie sprawę, że Ameryka może sobie inaczej rozłożyć wektory działań globalnych i ideologicznych. Pamiętajmy, że walka ideologiczna idzie przed polityką międzynarodową. Tak poważne zachwianie w USA może doprowadzić do zachwiania wewnątrz Unii” – ocenia profesor Mieczysław Ryba.
Źródło: naszdziennik.pl
RoM