Miliarder bez większego politycznego doświadczenia zwyciężył w amerykańskiej elekcji. Będzie 45. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Jego walka z Hilary Clinton była bardzo wyrównana, ale na ostatniej prostej to Trump przekonał do siebie większość decydujących Amerykanów.
Donald Trump pokonał Hilary Clinton, przedstawicielkę Partii Demokratycznej oraz amerykańskiego establishmentu, zdobywając wymaganą liczbę 270 głosów elektorskich (zdobył dokładnie 289 głosów, podczas gdy jego rywalka tylko 218 głosów).
Wesprzyj nas już teraz!
Trump urodził się w 1946 roku. Jest przedsiębiorcą, milionerem. Z ramienia The Trump Organization zarządza ponad setką przedsiębiorstw. Jest podwójnym rozwodnikiem, jego „trzecią żoną” jest Melania Trump, niegdyś słoweńska modelka.
Polityczne doświadczenie Trumpa jest bardzo ubogie, ale za to barwne w latach 1964–1987 należał do… Partii Demokratycznej, by potem przez 12 lat sympatyzować z Partią Republikańską. Później związał się z niewielką Partią Reform, by w 2001 roku znów wrócić… do Demokratów, z szeregów których wystąpił w 2009 roku, kiedy to znów zasilił szeregi Republikanów.
W roku 2016 Trump zdobył republikańską nominację na kandydata na prezydenta. Pokonał m.in. Jeba Busha, syna i brata dwóch poprzednich republikańskich prezydentów. Kontrowersyjna kandydatura miliardera nie była do przyjęcia dla wszystkich członków Partii Republikańskiej – część z nich wycofała się z popierania Trumpa na kilka tygodni przed amerykańskimi wyborami.
Trump wzbudził zdumienie liberalnych elit i mediów USA (oraz większości europejskich gazet i telewizji), gdy obiecywał chociażby wzmocnienie walki z nielegalną imigracją do Stanów Zjednoczonych. Zapowiadał między innymi wyrzucenie z kraju wszystkich nielegalnych imigrantów (ich liczba jest szacowana na co najmniej 11 mln) oraz budowę muru na granicy z Meksykiem (według Trumpa to właśnie Meksyk ma sfinansować to przedsięwzięcie). Trump popiera również karę śmierci oraz uważa, że prawo do posiadania broni palnej jest „absolutnie nienaruszalne”.
Ekscentryczny miliarder zapowiadał także ocieplenie stosunków Waszyngtonu z Moskwą, co wielu komentatorów określiło mianem „pozostawienia Europy Środkowo-Wschodniej samej sobie”. Według Trumpa Stany Zjednoczone „muszą przestać się oglądać na innych, tylko samodzielnie – i jeśli trzeba, w ostry sposób – realizować swoje interesy”. Polityk zapowiadał, że skończy z sytuacją, w której USA są gwarantem bezpieczeństwa dla wielu bogatych sojuszników, nic z tego nie mając. Mówił, że jeśli sojusznicy nadal chcą korzystać z amerykańskiej ochrony, muszą za to płacić.
Jest jeszcze jeden punkt programu Trumpa, którego bardzo obawiały się amerykańskie elity. Trump określa się bowiem jako przeciwnik aborcji, dopuszcza jedynie wyjątki od zakazu mordowania nienarodzonych, w przypadku zagrożenia życia i zdrowia kobiety, w przypadku nieodwracalnych uszkodzeń płodu i gdy ciąża jest wynikiem przestępstwa. Gdyby spełnił swoje obietnice w tym względzie, prawo antyaborcyjne w USA mogłoby wyglądać podobnie jak w Polsce. Byłby to przewrót w aborcyjnej polityce USA – w ostatnich ośmiu latach Barack Obama wspierał „prawo do aborcji” a jego administracja przeznaczała ogromne środki finansowe na firmy zajmujące się zabijaniem nienarodzonych.
Miliarder określał siebie również mianem gospodarczego liberała. Przekonuje na przykład, że sprawa płacy minimalnej sama się rozwiąże i jako prezydent nie będzie dążył do jej zmniejszenia czy likwidacji. Opowiadał się też za uproszczeniem amerykańskiego systemu podatkowego.
kra