W sytuacji ataku obcego państwa 30 proc. Polaków samemu zgłosiłoby się do walki w formacjach wojskowych, paramilitarnych lub sanitarnych, a 11 proc. zadeklarowało oczekiwanie na powołanie do wojska – wynika z sondażu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych. 71 proc. Polaków uważa, że w razie agresji musimy pomóc sojusznikom.
Jak poinformowała „Rzeczpospolita”, z danych Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych wynika, że spora część Polaków (41 proc.) jest gotowych na stawianie oporu najeźdźcy. Kolejne 41 proc. badanych jest gotowe stawić odpór najeźdźcy w miejscu swojego zamieszkania, broniąc domu i swoich bliskich. 23 proc. Polaków szukałoby schronienia poza granicami kraju. W ocenie prof. Romualda Szeremietiewa, bułego wiceministra obrony, taka pro obronna postawa wynika z polskiej dumy i tradycji oraz renesansu postaw patriotycznych.
Wesprzyj nas już teraz!
IBRiS zapytał też Polaków o przywrócenie obowiązkowego poboru. Za takim rozwiązaniem opowiedziało się 50 proc. respondentów, przeciw było 45 proc. badanych. Co ciekawe, w porównaniu z wiosną ub. roku poparcie dla obowiązkowego poboru spadło o 10 pkt. procentowych, co eksperci tłumaczą zmianą sytuacji na Ukrainie. Ponadto część respondentów widzi przyszłość w Wojskach Obrony Terytorialnej, co odciąga ich od popierania idei obowiązkowej służby wojskowej.
Polacy zostali też zapytani o to czy Polska powinna wywiązywać się z obowiązków sojuszniczych w NATO i jak powinna się zachować w przypadku ataku na państwa bałtyckie. Okazało się, że 71 proc. respondentów jest zdania, iż Polska powinna przyjść z militarną pomocą (w marcu 2015 roku, takich osób było 63 proc.) – To oznacza, że Polacy oceniają swoje bezpieczeństwo nie tylko ze swojej perspektywy, ale także całego regionu – podkreślił Szeremietiew.
Źródło: „Rzeczpospolita”
MA