Senacki projekt ustawy o zmianie prawa aborcyjnego leży w szufladzie i nie ma większych szans na to, by ujrzał światło dzienne. Jak powiedział Stanisław Karczewski, marszałek Senatu, zanim dojdzie do zmian w prawie, potrzebna jest edukacja społeczeństwa. Marszałek przyznał, że dzieci z zespołem Downa nie powinno się zabijać, ale jednocześnie dodał, że tzw. prawo aborcyjne w tym zakresie być może nie zostanie zmienione.
Stanisław Karczewski, marszałek Senatu pytany o senacki projekt ustawy zmiany tzw. prawa aborcyjnego przyznał że czeka on w szufladzie. Na co? – Sytuacja jest dynamiczna. Sporo się dzieje. Cieszę się, że pani premier ogłosiła program dla życia. Z tego powodu dojdzie zapewne do nowelizacji budżetu po to, żeby ten program znalazł swoje finansowanie. Chore dzieci i ich rodziny będą wspierane przez rząd PiS – powiedział w rozmowie z „Rzeczpospolitą”.
Wesprzyj nas już teraz!
Marszałek dodał, że w pierwszej kolejności należy przeprowadzić „akcję edukacyjną wśród Polaków o tym, czym jest aborcja”, bo czarne protesty pokazały, że część społeczeństwa jest niewyedukowana w tym zakresie. Ponadto, czarne protesty, to dziś – jak ocenił Karczewski – czysta polityka.
Polityk zapytany wprost o to, czy „prawo aborcyjne zostanie zaostrzone” nie udzielił jasnej odpowiedzi. – Zobaczymy. Jestem zdania, że nie powinno dochodzić do aborcji z powodu uszkodzenia płodu. Dzieci z takimi wadami wrodzonymi jak zespół Downa powinny żyć. To wspaniałe dzieci, uśmiechnięte i pełne miłości, które nie powinny być zabijane – powiedział.
Marszałek dopytywany o to kiedy „zostanie zabronione ustawowo abortowanie dzieci z zespołem Downa” z rozbrajającą szczerością wyznał, że „być może nigdy”. A na rozmowę o innych rozwiązania jest „za wcześnie”. – Wkrótce przedstawimy projekt zmian dotyczący aborcji bez konieczności zmiany ustawy, właśnie po to, żeby dzieci z zespołem Downa się rodziły, a nie były zabijane – dodał.
Karczewski podkreślił, że trzeba „tworzyć prawo, które jest skuteczne, praktyczne, a nie teoretyczne”. Marszałek ponownie powołał się na efekt wahadła politycznego, które w przyszłości miałoby zmieść wszelkie działania mające na celu zwiększenie prawnej ochrony życia. Bo „kiedy lewica doszłaby do władzy, to maksymalnie zliberalizowałaby prawo aborcyjne, umożliwiając zabijanie dzieci do 12. tygodnia życia”.
– Polityk musi oceniać konsekwencje swoich decyzji nie tylko w bezpośrednim działaniu, ale również w przyszłości. Warto dodać, że w niektórych krajach, m.in. w Skandynawii, szczycą się, że problem dzieci z zespołem Downa został rozwiązany. To świadczy o tym, że te dzieci, tak pełne miłości, przynoszące radość rodzicom, zostały po prostu zabite – dodał.
Źródło: rp.pl
MA