Rząd francuski – pod wpływem presji związków zawodowych górników i pracowników elektrowni – ponownie został zmuszony do rezygnacji z obłożenia nowym podatkiem węglowym całą branżę energetyczną.
Tzw. podatek węglowy wprowadzany w większości państw rzekomo w celu ratowania środowiska przed zanieczyszczeniami ma stanowić główne źródło finansowania „zielonych inwestycji,” które miałyby pobudzić gospodarki narodowe państw, a w konsekwencji gospodarkę światową. W gruncie rzeczy jednak ekonomiści nie mają wątpliwości, że to dodatkowe ważne źródło finansowania coraz większych deficytów budżetowych z pieniędzy podatników.
Wesprzyj nas już teraz!
Francja kilkakrotnie usiłowała objąć tą daniną jak najwięcej podmiotów gospodarczych. W 2009 roku premier François Fillon musiał zrezygnować z forsowania nowego podatku w następstwie zakwestionowania go przez Radę Konstytucyjną.
25 kwietnia br. prezydent François Hollande zapowiedział wprowadzenie „minimalnych” opłat na elektrownie ciepłownicze z tytułu emisji gazów cieplarnianych. – Opłata ta daje większą przejrzystość inwestorom, a także pozwoli propagować korzystanie z gazu zamiast węgla w sektorze elektroenergetycznym – przekonywał francuski przywódca.
Po tych zapowiedziach przedsiębiorstwo energetyczne Engie podjęło intensywne zabiegi lobbingowe. W efekcie rząd narzucił opłaty jedynie czterem elektrowniom węglowym. Dwie są obsługiwane przez EDF w Le Havre i Cordemais, a dwie – przez Uniper (dawniej E.ON) w Gardanne i Saint-Avold.
Wpływy z nowej daniny zostały już zaplanowane na budżet 2017 r. Wskutek jednak nacisku związkowców w nocy z czwartku na piątek (20-21 października) sekretarz stanu ds. budżetu Christian Eckert usunął poprawkę dot. wprowadzenia podatku węglowego, zatwierdzoną przez komisję ds. zrównoważonego rozwoju francuskiego parlamentu.
Na razie francuskie elektrownie nie będą musiały uiszczać kolejnej daniny, a konsumenci nie zostaną obciążeni podatkiem konsumpcyjnym od węgla (TICC).
Poprawka została odrzucona przez rząd po demonstracjach zorganizowanych przez centralę związkową CGT w czwartek.
Sekretarz stanu ds. budżetu zaproponował wprowadzenie podatku w późniejszym terminie. Podkreślił, że w ramach wieloletniego programu energetycznego Francji, elektrownie węglowe powinny zostać zamknięte najpóźniej do roku 2023. Ministerstwo środowiska Francji domaga się wprowadzenia podatku węglowego na poziomie europejskim. Ostatnio UE zatwierdziła prawie 4 mld euro dopłat z tytułu likwidacji nierentownych kopalń węgla kamiennego i brunatnego w Hiszpanii oraz elektrowni cieplnych w Niemczech w ramach realizacji tzw. celów zrównoważonego rozwoju.
Niepowodzenia francuskich polityków w zakresie nałożenia podatku węglowego, zaledwie kilka dni przed otwarciem szczytu klimatycznego COP 22 w Marakeszu, stawia Francuzów – jak piszą socjaliści – „w złym świetle.” Podczas ubiegłorocznego szczytu w Paryżu, gdzie doszło do podpisania umowy klimatycznej, rządzący gospodarze naciskali na inne państwa, by przyspieszyły transformację swoich gospodarek i jak najszybciej wkroczyły na tzw. ścieżkę zrównoważonego rozwoju. W praktyce oznacza to większe opodatkowanie obywateli pod pretekstem walki z rzekomym ociepleniem klimatu.
Ekonomiści i politycy na całym świecie przekonują, że gospodarkę można pobudzić przez tzw. zielone inwestycje (np. budowanie ogrodów na dachach bloków mieszkalnych) realizowane w ramach partnerstw publiczno-prywatnych. Środki na te inwestycje zadłużone państwa mają pozyskać z nowych danin, nakładanych na obywateli tym razem pod pretekstem „ratowania planety”.
Źródło: euractiv.com., AS.