Chociaż „dobra zmiana” przyniosła pewne nowości w polskiej polityce, to niewzruszona pozostaje metoda tłumaczenia się władzy z nowych danin nakładanych na społeczeństwo. Jak donosi „Nasz Dziennik”, Ministerstwo Zdrowia rozważa nałożenie podatku na firmy produkujące słodycze. Wszystko dla naszego dobra. Zebrane kwoty zostałyby przeznaczone na leczenie chorób układu krążenia.
W rozmowie z „ND” wiceminister zdrowia Jarosław Pinkas przyznał, że resort jeszcze nie pracuje nad rozwiązaniami, ale podjęcie tej kwestii byłoby zasadne. Wszystko po to, by państwo miało z czego sfinansować leczenie chorób układu krążenia. Ich liczba może wzrosnąć w ciągu najbliższych lat nawet o 40 proc.
Wesprzyj nas już teraz!
Z tego powodu rocznie umiera w Polsce około 200 tys. osób, co jest wskaźnikiem dwukrotnie wyższym niż w innych krajach Unii Europejskiej. Choroby układu krążenia są głównym obok nowotworów powodem zgonów. Problem dotyczy zwykle osób po „sześćdziesiątce”.
Jak donosi „Nasz Dziennik”, do chorób z tej grupy zalicza się „miażdżycę, chorobę wieńcową, zawał serca, nadciśnienie tętnicze, wady serca, zapalenie mięśnia sercowego, wsierdzia, osierdzia, zaburzenia rytmu serca, zator tętnicy płucnej, niewydolność serca, nerwicę serca i żylaki kończyn dolnych”.
Palenie papierosów, „tłusta” i „słodka” dieta, rzadka aktywność fizyczna, stres i nadużywanie alkoholu są czynnikami zwiększającymi ryzyko zapadnięcia na którąś z chorób.
Rząd chce walczyć o nasze zdrowie nowym podatkiem płaconym przez firmy produkujące zbyt słodkie produkty, jednak zgodnie z tą logiką zasadną byłaby również walka z masarniami produkującymi zbyt tłustą słoninę oraz nałożenie podatku na osoby stroniące od sportu. Akcyza na tytoń i alkohol pokazuje jednak, że ta forma walki ze zgubnymi nawykami życiowymi jest nieskuteczna i jedynym jej efektem jest nabijanie rządowej sakwy. Ale o to przecież chodzi w socjalistycznych wizjach.
Źródło: naszdziennik.pl
MWł