Jarosław Kaczyński nie przestraszył się protestów, lecz raczej wykorzystał je jako pretekst do zmiany stanowiska i spacyfikowania klubowych nastrojów za życiem – uważa Jerzy Kwaśniewski. Zdaniem prezesa Ordo Iuris rola prezesa PiS w upadku inicjatywy obywatelskiej „Stop aborcji” była decydująca.
– Jestem zawiedziony tym, że nie udało nam się zrealizować konstytucyjnego standardu ochrony życia ludzkiego jako prawa podstawowego, przyrodzonego i nienaruszalnego. Każdego dnia będą ginąć kolejne dzieci – stwierdził w rozmowie z Onetem prezes Ordo Iuris, mec. Jerzy Kwaśniewski. Jak podkreślił „do obywatelskiej inicjatywy przystępowaliśmy niedługo po wyborach, zachęcani przez wielu polityków obozu rządzącego. Mówili wówczas, że są gotowi poprzeć inicjatywę pełnej, prawnej ochrony życia”.
Wesprzyj nas już teraz!
Mec. Kwaśniewski przyznał, że „za dobrą monetę wzięto deklarację prezesa Kaczyńskiego, który w czasie kampanii wyborczej, jak i tuż po wyborach, a teraz z mównicy sejmowej, potwierdził, że jest za pełną ochroną życia i zakazem aborcji. W czasie kampanii prezydenckiej Andrzej Duda powiedział wprost, że w Polsce musi być wprowadzona absolutna ochrona życia, przede wszystkim tego bezbronnego – poczętego. Rozmówca Onetu przypomniał też, że w poprzedniej kadencji Sejmu PiS jednogłośnie popierało projekt Stop aborcji, gdy projekt zaprezentowała w pierwszym czytaniu Kaja Godek.
Zdaniem prezesa Ordo Iuris przywoływana w wielu uzasadnieniach konieczności utrącenia obywatelskiego projektu wprowadzającego pełną ochronę życia tzw. zasada wahadła jest mitem.
– Ten argument wykorzystywano w krajach, gdzie chadecja szukała wymówek dla bezczynności w sprawie przywracania pełnej ochrony życia. Z kolei, gdy popatrzymy na Irlandię czy Chile, gdzie udało się zaprowadzić konsekwentną ochronę życia w fazie prenatalnej, to po przejęciu władzy przez socjalistów nie dochodziło do zwrotu ku polityce aborcyjnej. Jeśli przywracamy właściwą ochronę praw podstawowych, takich jak wolność czy ochrona życia, następuje ich szybka i powszechna społeczna akceptacja. Widać to chociażby po szerokim poparciu dla ochrony życia w Polsce, podczas gdy na początku lat 90. opinia publiczna wyrażała w tym zakresie zupełnie inne zdanie. Wówczas jednak nie zabrakło dalekowzrocznej polityki i polityków – podkreślił.
Mecenas Kwaśniewski ujawnił, że wielokrotnie przedstawiciele komitetu „Stop aborcji” bezskutecznie zabiegali o spotkanie z Jarosławem Kaczyńskim. – Od pewnego momentu takie rozmowy były niemożliwie. A rola prezesa Kaczyńskiego w upadku inicjatywy obywatelskiej była decydująca. Po pierwszym czytaniu, w którym większość klubu PiS zagłosowała zgodnie z własnym sumieniem za dalszymi pracami nad obywatelskim projektem i za obroną życia, w drugim czytaniu, jak wiemy po intensywnym łamaniu sumień, takich sprawiedliwych było niewiele ponad 30. Czy to była faktyczna obawa przed protestami? Myślę, że nie – powiedział.
Zdaniem prezesa Ordo Iuris „Kaczyński nie przestraszył się protestów, lecz raczej wykorzystał je jako pretekst do zmiany stanowiska i spacyfikowania klubowych nastrojów za życiem. Dlaczego? Może rzeczywiście wierzy w zasadę wahadła”. Jak podkreślił prawnik, „zmiana przepisów jest wciąż możliwa, ale patrząc na to, co się wydarzyło, moje nadzieje są coraz mniejsze. Cóż było bowiem prostszego, niż przyjąć projekt w tempie zbliżonym do projektów zmian w Trybunale Konstytucyjnym”.
Odnosząc się do zarzutów o chęć zastawienia przez Ordo Iuris pułapki na rząd, mec. Kwaśniewski określił je mianem „absurdalnych”. – Nie słyszę takich zarzutów, gdy nasz raport o polityce rodzinnej jest prezentowany u pana prezydenta, gdy nasi analitycy występują w USA z raportem o stanie demokracji w Polsce, lub gdy wyjaśniamy na naszej konferencji w Parlamencie Europejskim bezpodstawność tworzenia szczególnych procedur nadzoru nad demokracją krajów członkowskich – podkreślił Kwaśniewski.
Dopytywany o stanowisko wystosowane przez biskupów, którzy w komunikacie stwierdzili, że nigdy nie popierali projektu, który zakłada kary dla kobiet, Kwaśniewski odpowiedział: – Rzeczywiście powstała wówczas duża niezręczność. Komunikat rzecznika Episkopatu wydany w dniu posiedzenia sejmowej Komisji Sprawiedliwości był zaskakujący i wydawał się wymierzony w inicjatywę obywatelską. Ale już dzień później pełny komunikat opublikowany w chwili głosowania popierał inicjatywę, wskazując, że jedynie przepisy dotyczące karania kobiet nie znajdują poparcia Kościoła, ale cały projekt już tak.
Źródło: Onet.pl
luk