Z jednej strony atakuje się katolików, ruchy pro-life, z drugiej, ulega stopniowo islamowi – ocenia tendencje dominujące we Francji profesor Zdzisław Krasnodębski, europoseł PiS.
W rozmowie z portalem interia.pl polityk wymienia jako przykład preferowania muzułmanów kosztem chrześcijan ataki wobec Franciszka za jego krytykę wprowadzanej we francuskich szkołach ideologii gender. Z kolei walka wyznawców islamu o prawo do noszenia chust w miejscach publicznych spotyka się z uznaniem. W niektórych regionach jednak obowiązują zakazy chodzenia na plażach w burkini. – To jest rodzaj walki kulturowej i na razie nie jestem przekonany, kto ją wygra. Powiedziałbym, że zmienia się to na korzyść islamu – ocenia socjolog. – Obecnie widzę dwie tendencje. Po pierwsze, liberalne grupy lewicowe bardzo zwalczają chrześcijan poważnie traktujących swoją religię, np. krytykując Polskę, a po drugie, podejście wobec islamu staje się coraz bardziej ustępliwe – dodaje.
Wesprzyj nas już teraz!
Profesor Krasnodębski nazywa polityczny islam „fundamentalnym, radykalnym przeciwnikiem świata zachodniego”. Porównuje jego kulturowe oddziaływanie do tego, co dokonywało się w Europie za czasów reformacji. – Zauważmy, że to nie jest konflikt na linii islam-chrześcijaństwo, jak często mówi się w Polsce. Ale radykalna religia bardzo głęboko kształtująca życie codzienne człowieka kontra radykalnie permisywna kultura laicka, głosząca całkowitą swobodę wyboru sposobu życia – podkreśla.
Rozmówca portalu przewiduje, że to islam będzie zwycięzcą tego cywilizacyjnego boju.
– W demokracji liczy się większość. Przy załamaniu demograficznym będzie się zmieniać skład populacji, a wówczas Francuzi islamskiego pochodzenia wybiorą sobie taką partię, jaką będą uważali za stosowne i prawnie wesprą ten rodzaj życia, jaki preferują.
Profesor Krasnodębski akcentuje zmianę postrzegania przez „umiarkowaną” część opinii publicznej polityków i ugrupowań uchodzących dotychczas za „skrajne”.
– Politycy są oportunistami. Gdy zmieniają się nastroje i poparcie społeczne, i oni zmieniają swój język. Choroba demokracji polega na tym, że za pomocą agresji słownej przez długi czas marginalizowano pewne grupy jako „populistów”, „nacjonalistów”, „ekstremistów”. To się zaczyna zmieniać. Także we Francji. Znam osoby wykształcone, rozumne, o centrowym usposobieniu, które zaczynają inaczej patrzeć na Marine Le Pen…
– To jest kryzys projektu europejskiego, który w ciągu ostatnich kilkunastu lat stał się utopijnie lewicowy – mówi o obecnym krajobrazie atakowanych przez islam krajów Europy polityk PiS.
Źródło: interia.pl
RoM