W niedzielę, 2 października, odbywa się na Węgrzech zapowiadane już od dawna referendum w sprawie imigrantów i możliwości narzucania Budapesztowi przez Brukselę „kwot uchodźców”. Społeczeństwo jest przeciwko eurokratycznemu dyktatowi, jednak o sukcesie Viktora Orbana i jego strategii zdecyduje frekwencja.
Sondaże nie dają jednoznacznej odpowiedzi na to, czy referendum będzie wiążące. By tak się stało do urn musi pójść 50 proc. uprawnionych do głosowania Węgrów. Zgodnie z badaniami opinii publicznej zdecydowane na to jest jednak tylko 42 proc. obywateli.
Wesprzyj nas już teraz!
Społeczeństwo węgierskie jest jednoznacznie przeciwne narzucaniu Budapesztowi „kwot”. Takiej formy brukselskiej dominacji nie chce od 72 do 95 proc. badanych.
Głosowanie zaplanowano w godzinach 6-19. Późnym wieczorem, być może kilkanaście minut przed północą, Narodowe Biuro Wyborcze powinno przedstawić wstępne wyniki w oparciu o zliczenie znacznego odsetka głosów.
Rząd Viktora Orbana intensywnie namawia obywateli do głosowania, przypominając o zagrożeniu terrorystycznym wynikającym w przebywania w kraju niezweryfikowanych obcokrajowców. W sobotę premier zachęcał do wzięcia udziału w referendum. O głosowanie na „nie dla uchodźców” apeluje również nacjonalistyczny Jobbik. Do bojkotu głosowania lub oddania głosu nieważnego zachęcają socjaliści i mniejsze ugrupowania, zaś „tak dla brukselskich kwot” mówią liberałowie.
W sobotę środowiska opozycyjne zorganizowały w Budapeszcie protest przeciw referendum. Zgromadził kilka tys. osób.
Źródło: TVP Info
MWł