Jako ludzie, jesteśmy równi i każdy z nas ma takie samo prawo do życia – podkreślają działacze pro-life, którzy zebrali się przed Sejmem, by towarzyszyć parlamentarzystom w pracach nad obywatelskim projektem ustawy „Stop Aborcji”. Jak dodają, ich obecność to wyraz troski o los bezbronnych istnień, którym dziś odmawia się prawa do życia.
Na pikiecie przed Sejmem zebrali się obrońcy życia z całej Polski, którzy nie ustawali w modlitwie w intencji wprowadzenia do polskiego porządku prawnego pełnej ochrony życia. Tuż obok, parlamentarzyści rozpoczynali prace nad dwoma obywatelskimi – przeciwstawnymi – projektami. Pierwszy z nich zakłada pełną ochronę życia, drugi dąży do dalszej liberalizacji „prawa” aborcyjnego.
Wesprzyj nas już teraz!
Obecnie obowiązujące przepisy pozwalają na uśmiercanie nienarodzonego dziecka z tzw. przesłanek eugenicznych – to podejrzenie o niepełnosprawność. Aborcja ma być działaniem dla ich dobra. Wśród obrońców życia obecny był dr Bawer Aondo-Akaa, osoba niepełnosprawna poruszająca się na wózku inwalidzkim, doktor teologii. – Po co mi wszystkie inne prawa, choćby były najlepsze? Po co mi te zjazdy, windy i inne dogodności, jeśli nie miałbym się narodzić? Po co mi to wszystko, jeśli w łonie matki zostałbym rozszarpany na kawałki? Na cóż mi wszystkie urządzenia do rehabilitacji, jeśli zostałbym zabity? – mówił.
Przed Sejmem był też Mariusz Dzierżawski z Fundacji Pro-Prawo do życia. Pytany o odbywającą się równolegle kontrmanifestację zwolenników aborcji uznał, że trwa wojna między cywilizacją życia i cywilizacją śmierci. – Cywilizacja śmierci ma niestety swoich ludzi. W Polsce na szczęście jest ich niewielu. A to dzięki temu, że żołnierze cywilizacji życia, którzy są tu z nami, są aktywni i liczni. Jeśli bowiem ulegniemy obojętności, wkrótce u nas może być taka sytuacja jak na zachodzie, gdzie Marsze dla życia spotykają się z agresją – dodał.
MA