Projekt Tech Farm realizowany w Sztokholmie ma – w założeniu – pomóc Szwedom opuszczającym rodzinne strony, by poczuli się w stolicy jak u siebie w domu. Ma także służyć integracji obcokrajowców oddelegowanych przez korporacje do Szwecji. To jednak przede wszystkim próba zastąpienia tradycyjnej rodziny i sposób na ochronę środowiska – przekonuje biznesmenka Lisa Renander, która oferuje dom kolektywny.
Renander założyła firmę Tech Farm i uruchomiła pierwszy dom dla wszystkich tych, którzy nie chcą mieszkać samotnie w oddzielnych apartamentach, lecz z innymi, obcymi sobie osobami. Powodzenie projektu przerosło najśmielsze oczekiwania. Co tydzień – mimo braku akcji marketingowej – ludzie aplikują o miejsce w kolektywnym domu.
Wesprzyj nas już teraz!
W centrum Sztokholmu, w XVI-wiecznym domu, mieszka już kilkanaście osób. To młodzi przedsiębiorcy z różnych krajów, którzy rozmawiają ze sobą po angielsku. – Mamy prawnika, artystów, konsultantów – wyjaśnia Lisa Renander. Dom – chociaż (wedle słów właścicielki) „ciasny jak królicza nora”– oferuje w sumie 50 miejsc sypialnych w 30 pokojach, wspólny salon, kuchnię i tak zwany pokój socjalny.
Renander pochodzi z północnej Szwecji. Po ukończeniu stażu na amerykańskim uniwersytecie Stanforda, powróciła w swoje rodzinne strony, ale trudno jej było tam się odnaleźć. – Zawsze ciągnęło mnie do dużego miasta – wyznaje. – Chciałam spotkać ludzi podobnie myślących – dodaje.
Kobieta postanowiła przenieść wzorce z amerykańskiego Blackbox Mansion. – Było nas 30 młodych przedsiębiorców mieszkających razem i po raz pierwszy czułam, że byłam w domu z ludźmi, którzy mnie rozumieli – wspomina.
Zaciągnęła kredyt i zakupiła dom, który może pomieścić nawet 50 osób. Większość jego lokatorów pochodzi spoza Sztokholmu i zdaniem Renander „oni naprawdę stają się jak rodzina”.
Podobne domy jak w Sztokholmie, Szwedka chce tworzyć na całym świecie. – Trudno jest poznać ludzi w wielkim mieście – tłumaczy Fredrik Forss, współwłaściciel Tech Farmy. Dodaje, że „jeśli mieszkasz w miejscu takim jak to, od razu tworzysz wspólnotę”.
Domy Tech Farm mają być nie tylko „jednymi z najmodniejszych miejsc do życia”, ale także „najmądrzejszymi”. – Mamy tu aspekt zrównoważonego rozwoju. Kiedy ludzie żyją w mikro-apartamentach, to ma to mniejszy wpływ na środowisko niż gdyby mieszkali w oddzielnych domach. Jest mniejsze zużycie mediów – wyjaśnia Forss. – Chcemy budować kolektywne domy z ogrodami, kawiarniami, siłowniami, może nawet zbiorowymi samochodami i wspólnym szefem kuchni. Chcemy wykorzystywać panele słoneczne, by nie tylko nie zużywać energii, ale jeszcze ją produkować i dostarczać do systemu – tłumaczy.
Choć kolektywne mieszkania popierane są przez urzędników miejskich, polityków, firmy i ekologów, to jednak głównym powodem ich tworzenia – jak przyznają twórcy Tech Farm – jest problem z samotnością i brakiem poczucia przynależności do wspólnoty.
Wspólne zamieszkiwanie w budynkach kolektywnych to obecnie swoista moda wśród młodych ludzi pracujących w wielkich miastach. To także – jak zwracają uwagę socjolodzy – sposób, by jeszcze bardziej odwlec decyzję o zawarciu małżeństwa, albo w ogóle z niego zrezygnować.
Źródło: investstockholm.com
AS