W piątek 16 września w Bratysławie rozpocznie się szczyt przywódców Unii Europejskiej – po raz pierwszy bez szefa rządu brytyjskiego – w sprawie przyszłości UE po Brexicie. Konferencja pod przewodnictwem Słowacji będzie miała charakter „nieformalny” ponieważ Wielka Brytania jeszcze nie opuściła Unii, ale jej przedstawiciel nie został zaproszony na spotkanie. Od kilku miesięcy trwają intensywne zabiegi liderów europejskich, tworzących różne sojusze strategiczne.
Członkowie UE są podzieleni. Zbliżający się szczyt poprzedziło szereg wizyt roboczych poszczególnych przywódców, którzy starali się wypracować propozycje nieuchronnych zmian.
Wesprzyj nas już teraz!
Niektóre kraje, na czele z Francją i Włochami, domagają się większej integracji pomiędzy państwami tzw. starej Unii, podczas gdy inne – głównie z Europy Wschodniej – sprzeciwiają się temu. Premier Belgii Charles Michel wezwał je, by nie przeszkadzały w likwidowaniu odrębności dzielących państwa Unii. Podczas szczytu mają być poruszane ważne kwestie, wcześniej torpedowane przez Brytyjczyków.
Szefowie pięciu rządów: słowacki premier Robert Fico, kanclerz Niemiec Angela Merkel, premierzy Polski, Czech i Węgier: Beata Szydło, Bohuslav Sobotka i Viktor Orban zgodzili się co do potrzeby otwarcia dyskusji na temat utworzenia wspólnej europejskiej armii.
Portal Euractiv sugeruje, że miałby to być wstęp do uniezależnienia się Europy od Stanów Zjednoczonych i NATO w dziedzinie bezpieczeństwa. Pomysł ten był wcześniej zdecydowanie torpedowany przez Wielką Brytanię.
Wybory na horyzoncie
Szczyt ma także pomóc wypracować pakiet reform niezbędnych do zreformowania UE, by uporać się z takimi wyzwaniami jak: rosnące zadłużenie niektórych państw członkowskich, zagrożenie terrorystyczne, bezprecedensowy napływ migrantów i kryzys strukturalny. – Brexit jest punktem zwrotnym w historii integracji europejskiej – przyznała kanclerz Merkel na wspólnej konferencji prasowej z przywódcami państw Grupy Wyszehradzkiej w Warszawie. Dodała, że konieczne staje się wypracowanie „właściwej odpowiedzi” na porzucenie UE przez Brytyjczyków.
Państwa UE są podzielone także w kwestii przeciwdziałania eurosceptycyzmowi. Bruksela obawia się referendów podobnych do brytyjskiego także w innych krajach, np. Holandii.
Kanclerz Niemiec opowiada się nie tyle za większą integracją, co umocnieniem państw założycielskich struktur europejskich. Włoski premier Renzi chciałby mieć mocniejszy głos w przyszłym bloku, a prezydent Francji Hollande domaga się zwiększenia budżetu na nowe plany inwestycyjne oraz większej harmonizacji poszczególnych gospodarek. Merkel pragnie zachować integralność bloku przez utrzymywanie budżetów krajowych w ryzach i nie powiększanie długu publicznego.
Jednak nawet te stanowiska obecnych przywódców mogą stracić na znaczeniu, jeśli w ich krajach dojdą do władzy eurosceptycy. Jeszcze w tym roku sytuacja polityczna – wobec planowanych wyborów i ważnych nowelizacji w prawie – może ulec zmianie w Hiszpanii, Austrii, Włoszech, Czechach, zaś w 2017 – w Holandii.
Chociaż historia integracji w ramach Unii nigdy nie była usłana różami, wielu analityków alarmuje, że teraz projekt europejski walczy o przetrwanie.
Odmienne koncepcje
Grecki premier Alexis Tsipras zaprosił przywódców Włoch, Hiszpanii, Francji, Portugalii, Cypru oraz Malty do Aten, by tuż przed szczytem w Bratysławie wypracować sojusz strategiczny. Alians krajów południowych będzie dążył do poluzowania dyscypliny budżetowej w UE, czemu zdecydowanie sprzeciwia się kanclerz Niemiec. Grecja, Włochy i Francja toną w długach. Są silnie zależne od północnych krajów członkowskich Unii Europejskiej.
Kraje północnej Europy, głównie Holandia, Niemcy, Dania i Belgia, dążą do stworzenia wraz z Brytyjczykami, Szwedami i Norwegami nowej unii Morza Północnego, w celu zintensyfikowania współpracy gospodarczej i zacieśnienia więzi wokół wspólnych wód.
Na wschodzie kraje Grupy Wyszehradzkiej (Polska, Czechy, Słowacja i Węgry) zapowiedziały już, że będą aktywniej wpływać na kierunek reform UE po Brexicie. Te cztery kraje najpierw 29 czerwca, a potem 22 lipca wezwały do zdecydowanej reformy UE oraz jej instytucji.
Premier Beata Szydło 6 września podkreśliła, że Unia Europejska wymaga reform, by stać się bliższą obywatelom. Grupa Wyszehradzka zgodziła się, iż UE powinna służyć umacnianiu współpracy gospodarczej, politycznej i dotyczącej bezpieczeństwa, ale nie powinna naruszać suwerenności rządów krajowych. Państwa te chcą, by parlamenty narodowe miały możliwość zawetowania decyzji Brukseli.
Yves Bertoncini z Instytutu Jacquesa Delorsa martwi się postawą krajów z Europy Wschodniej. Liderów tych państw określa mianem „desperatów”, którzy gotowi są sięgnąć po rosyjskie lub chińskie pieniądze i posunąć się do blokowania postępów projektu europejskiego.
AS
Źródło: euractiv. com