5 września 2016

Co opętało aktora? Pieczyński chce rozwiązywać konkordat i widzi Polskę jako „chlew Kościoła”

(fot.Grazyna Myslinska/FORUM)

„Dopóki nie rozwiążemy konkordatu, Polska będzie chlewem Kościoła” – tak sytuację w Polsce postrzega Krzysztof Pieczyński. Aktor twierdzi, że „Kościół zrobił z tego kraju swój żłób”, a „tak długo, jak Polacy będą się powoływać na chrześcijańskie wartości, tak długo będzie trwała hipokryzja, utrzymując naród w duchowym infantylizmie”. Dlatego aktor chce działać na rzecz rozwiązania konkordatu.

 

Swoją deklarację ideową Krzysztof Pieczyński złożył w rozmowie z dziennik.pl. Nie szczędził Kościołowi ostrych słów i oskarżeń o okradanie państwa i pozbawianie społeczeństwa samodzielności.

Wesprzyj nas już teraz!

 

Zdaniem aktora Kościół „okrada społeczeństwo na kilku poziomach”. To szeroko pojęte środki przekazywane na Kościół z budżetu państwa, ale też dobrowolne darowizny. Jednak największym złem wyrządzanym przez Kościół jest to, „w co zmienia nasz kraj”. Aktor ma tu na myśli „bojówkę katolicko-faszystowską, która zaczyna agresywnie rządzić Polską, łamiąc prawo i konstytucję”.

 

Pieczyński uważa, że czyni to Kościół, bo zdołał wniknąć w państwowość, a szantażem, groźbą ekskomuniki zmuszał polityków do uległości. Tak nienawiścią do tego co niekatolickie Kościół miał przyczynić się też do zaborów. Aktor twierdzi, że obecny rozdział państwa od Kościoła jest tylko teoretyczny, a „dopóki nie rozwiążemy konkordatu, Polska będzie chlewem Kościoła.”

 

Kościół ma być też winien ludobójstw – nie tylko w przeszłości, ale i w czasach współczesnych – np. w Rwandzie, gdzie w 1994 roku wymordowano ludzi „z powodu działalności Kościoła”. Aktor nie przebierał w sławach, a jezuitów nazwał „najgorszą, nazistowską komórką”.

 

W swoich wynurzeniach Pieczyński wskazał, że Kościół podszył się pod jednego z proroków, wybrał sobie Chrystusa („być może dlatego, ze miał najlepszy PR”) i wmówił ludziom, że jest on „pośrednikiem między Bogiem a człowiekiem, a każda zbrodnia w imię Boga jest dozwolona”. Aktor zarzuca Kościołowi, że na takim działaniu „przejechał” dwa tysiące lat i nie poniósł kary.

 

Aktor pytany o ocenę obecnych relacji rządu i Kościoła ocenił, że „to jest farsa, a nie rząd” oraz że „nie mamy prezydenta”, zaś Andrzej Duda wygrał jedynie casting i „ciągle brata się z kościelną mafią”. Pieczyński nie dostrzegł też zagrożenia ze strony islamu i stwierdził, że Polacy nie odróżniają terrorystów od islamistów, tak jak nie zauważają różnicy między pedofilami, a homoseksualistami.

 

Co ciekawe, Pieczyński wyznał, że jest osobą wierzącą, ale nie potrzebuje dla swej wiary nazwy. Religie zaś ocenił jako zorganizowane państwa przestępcze, które mają kontrolę na światem i ludźmi. „Religia idzie ręka w rękę z korporacjami. Zlikwidują każdego człowieka, który im zagrozi” – stwierdził.

 

To nie pierwsze tego rodzaju publiczne wystąpienie Pieczyńskiego. Jedno z nich skomentował reżyser Andrzej Saramonowicz pisząc na Facebooku: „Oglądam Krzysztofa Pieczyńskiego, który z błyskiem w oku, jaki znamy u bohaterów romantycznych lub pacjentów oddziałów zamkniętych, mówi o tym, że trzeba rozwiązać Watykan, a obecny papież powinien stanąć przed sądem. Boże, jeszcze raz się powtarza stara prawda, że aktor nie powinien mówić bez reżysera…” Modlitwa w intencji aktora z pewnością tu nie zaszkodzi.

Źródło: dziennik.pl

MA

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie

Udostępnij przez

Cel na 2024 rok

Bez Państwa pomocy nie uratujemy Polski przed planami antykatolickiego rządu! Wesprzyj nas w tej walce!

mamy: 310 301 zł cel: 300 000 zł
103%
wybierz kwotę:
Wspieram