Z zagadnieniem dobrej modlitwy ściśle związana jest kwestia pobudek i intencji modlitwy. Po co się modlimy? W jakiej intencji? Tylko ten potrafi się dobrze modlić, kto wie, po co się ma modlić. Zbadajmy po kolei pobudki, dla których ludzie się modlą.
A) Musimy się przyznać, z niemałym wstydem, że większość naszych modlitw, to prośby i błagania. Są ludzie, którzy tylko wtenczas się modlą, kiedy są w kłopotach: „Jak trwoga, to do Boga” – mówi przysłowie. Że to nie jest w porządku i w niekorzystnym świetle przedstawia człowieka takie egoistyczne nastawienie – nad tym zdaje się – zbytecznie [się] rozwodzić.
Wesprzyj nas już teraz!
– A więc w kłopotach nie należy się modlić?
Nic podobnego!
Już u Psalmisty czytamy: „Wzywaj mnie w dzień utrapienia; wyrwę cię i czcić mnie będziesz” (Ps. 49, 15), a św. Jakub pisze: „Ma kto z was utrapienie? niech się modli” (Jak. 5, 13). Jeśli kurczątka w czasie niebezpieczeństwa instynktownie zbiegają się do gromady i szukają schronienia pod skrzydłami kwoki, jeśli małe dzieci w każdej potrzebie szukają ratunku u boku swego ojca, to i nam w niebezpieczeństwie wolno uciekać się do naszego Ojca niebieskiego. Czy nie sam Chrystus Pan powiedział te przepiękne słowa: Pójdźcie do mnie wszyscy, którzy pracujecie i jesteście obciążeni, a ja was ochłodzę” (Mt. 11, 28). Tak. Wolno nam i trzeba szukać pomocy Bożej.
Tylko nie zapominajmy, że powinniśmy pamiętać o Bogu w doli i niedoli, zawsze oddawać Mu należną cześć i uwielbienie; nie zapominajmy w chwilach radości o Stwórcy, wzorujmy się na skowronku, który w czasie pogodnym najwięcej śpiewa Bogu.
– Więc wszystkie nasze sprawy możemy objąć modlitwą; prosić Boga jest czynem chrześcijańskim pod jednym warunkiem: wolno nam prosić o cokolwiek, ale ostateczne postanowienie zostawmy Opatrzności Bożej!
Ojcze, proszę Cię o to i o to… żeby wyzdrowiało moje chore dziecko, żeby mój mąż otrzymał posadę, żeby mi się udał egzamin… żebym wyszła za mąż… itd. Wolno nam prosić o wszystko. Tylko na końcu naszej prośby dodajmy słowa krwią spoconego od bólu Chrystusa, który cierpiał męki duchowe na Górze Oliwnej i w ten sposób zakończył Swoją modlitwę: „Ojcze mój, jeśli może to być, niech odejdzie ode mnie ten kielich; wszakże nie jako ja chcę, ale jako Ty” (Mt. 26, 39).
B) Więc dozwoloną i słuszną jest modlitwa błagalna, w której prosimy Boga o potrzebne rzeczy. Ale i to prawda, że prośba nie jest najszlachetniejszą pobudką modlitwy. Czy wiecie, jaka jest najpiękniejsza modlitwa? Kiedy o nic nie prosimy, ani nie dziękujemy, tylko podziwiamy w cichości duszy wzniosłego, nieskończonego, cudownego Boga.
Tak modlą się aniołowie, kiedy w Niebie bezustannie śpiewają: „Święty, Święty, Święty, Pan Bóg zastępów” (Iz. 6, 3). Tak modli się Kościół, kiedy z blisko 100 tysiącami kapłanów codziennie mówi we Mszy świętej chwalebną pieśń aniołów betlejemskich: „Chwała na wysokościach Bogu… Chwalimy Cię, błogosławimy Cię, wielbimy Cię, wysławiamy Cię. Dzięki Ci czynimy za wielką chwałę Twoją… Albowiem Tyś sam Święty, Tyś sam Pan, Tyś sam Najwyższy.”
Tak się modli Kościół, kiedy codziennie w setkach tysięcy Mszach świętych mówi w prefacji przepiękne słowa hołdu: „Prawdziwie godną i sprawiedliwą jest rzeczą, słuszną i zbawienną, abyśmy Tobie zawsze i wszędzie dzięki czynili, Panie święty, Ojcze wszechmocny, Boże wieczny…”
W tej intencji Kościół każe się modlić codziennie swoim kapłanom i zaleca im brewiarz! Już początek tych modlitw jest najwznioślejszą chwalą Bożą: „Venite, exultemus Domino…” – „Pójdźcie, radujmy się Panu, śpiewajmy Bogu, Zbawicielowi naszemu” (Ps. 94, I).
Codziennie przez całą godzinę rozbrzmiewa po świecie chwała Boża z pacierzy kapłańskich. Dzień i noc nieustannie odmawia się brewiarz w starożytnych katedrach, w cichych klasztorach, na zawsze od świata odciętych klauzurach, w cichych wiejskich plebaniach. Czymże jest ta bezustanna modlitwa, to nieprzerwane Hosanna, wydobywające się z głębi dusz, to wieczne Te Deum – jeśli nie hymnem serc i ust, które nie znają spoczynku, ale też ani słów, którymi by mogły należycie wielbić dobroć, świętość i miłosierdzie Boże?
Tak Bracia, to jest najpiękniejsza modlitwa, kiedy nie prosimy, tylko radujemy, cieszymy, weselimy się i jesteśmy szczęśliwi, że Bóg istnieje, że jest potężny, niezmierzony, kochany, że jest naszym Ojcem niebieskim.
Wychwalać Boga – jest najpiękniejszą modlitwą.
Bp Tihamér Tóth, „Ojcze Nasz”, Kraków 1939, s, 264-266.