Nadszedł wreszcie czas, kiedy armia żołnierzy polskiego antykomunistycznego powstania wychodzi z letargu niepamięci – powiedział metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź podczas Mszy św. pogrzebowej Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, celebrowanej 28 sierpnia w gdańskiej bazylice mariańskiej.
– Dokładnie 70 lat temu, 28 sierpnia 1946 roku, o godz. 6:15 w piwnicy więzienia przy Kurkowej siedemnastoletnia „Inka” – Danuta Siedzikówna, sanitariuszka 5 Wileńskiej Brygady AK mjr. Zygmunta Szendzielorza „Łupaszki” i 42-letni ppor. Feliks Selmanowicz „Zagończyk”, dowódca samodzielnego patrolu bojowo-dywersyjnego na okręg gdańsko-olsztyński w brygadzie „Łupaszki” zostali zamordowani z wyroku Wojskowego Sądu Rejonowego w Gdańsku – przypomniał arcybiskup metropolita gdański.
Wesprzyj nas już teraz!
Hierarcha w kazaniu mówił również o ostatnich minuta życia „Inki” i „Zagończyka”, zanotowany po latach przez świadka egzekucji, ks. Mariana Prusaka, który nocą przewieziony do więzienia na Krukową miał wyspowiadać skazańców. – Widok gromady młodych ludzi, zapewne ubowców, którzy przywitali skazańców obelgami i rynsztokowymi wyzwiskami. Komendę prokuratora wojskowego: „Po zdrajcach narodu ognia”, którą zakończył odczytywanie uzasadnienia wyroku śmierci. Okrzyk ich dwojga: „Niech żyje Polska!” – mówił arcybiskup.
– „Niech Żyje Polska!”. Ten okrzyk rozbrzmiewał nie raz w tamtej, powojennej, skrwawionej, skrzywdzonej Polsce. Okrzyk naszych braci i sióstr, obywateli polskiej Ojczyzny, żołnierzy heroicznego antykomunistycznego powstania. Po latach nazwano ich Żołnierzami Wyklętymi. Żołnierzami Niezłomnymi. Ale nazywano ich także inaczej: bandytami, zdrajcami Ojczyzny, sługusami reakcji. Byli tropieni, tępieni, torturowani w czasie śledztw, zabijani, skazywani na wieloletnie wyroki, obdzierani z żołnierskiej czci, honoru, godności. Nie tylko oni, ale i ich Rodziny, straszone i upokorzone – powiedział metropolita gdański.
Przypomniał także, że pielgrzymkę Jana Pawła II w 1995 roku, kiedy papież pytał, czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień. – Był to czas bezwzględnej walki. Najpierw z nimi. Potem z pamięcią o nich. Zepchnięto ich w mrok nieprawości. Przedstawiano jako nikczemnych zbrodniarzy, bandytów, łupieżców. A kto to czynił? Także Polacy. Ci, którzy wyrzekli się polskich ideałów. Za różną cenę zaprzedali się bolszewickiej, bezbożnej utopii. To z ich szeregów, wywodzili się ci, którzy w ostanie godzinie lżyli Inkę i Zagończyka – ocenił abp Głódź. Przypomniał również, że Polakiem był ten, który ich zastrzelił. – Też musimy o tym pamiętać. Czyny i rozmowy jeszcze do końca są niespisane. Narodowe rekolekcje jeszcze nieskończone – powiedział.
Arcybiskup odniósł się także do słów wypowiedzianych przez Inkę: „Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”. – Zachować się jak trzeba. To duchowy kierunek życiowej drogi wielu was, młodych Polaków, tak licznie przybyłych z różnych miejsc Ojczyzny na pogrzeb „Inki” i „Zagończyka”. Otwierających swe serca na świat przejrzystych wartości. Nie ulegających kakofonii fałszywych iluzji. Ani kolonizacji ideologicznej – temu wielkiemu zagrożeniu współczesnego świata – o którym tak dobitnie mówił w Krakowie papież Franciszek. Po prostu nie ulegających zaczadzeniu politycznemu – podkreślił abp Głódź.
Zauważył, że w słowach „zachowałam się jak trzeba” mieści się „jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba utrzymać i bronić. Dla siebie i dla innych”. – W tym porządku prawd i wartości ważne miejsce zajmuje – tak wyrazista w drodze Żołnierzy Wyklętych – prawda o polskiej tożsamości, prawda o polskiej historii, którą została „uformowana – to słowa Ojca Świętego Franciszka – przez Ewangelię, Krzyż i wierność Kościołowi” – przypomniał.
– Nadszedł wreszcie czas, kiedy armia żołnierzy polskiego antykomunistycznego powstania wychodzi z letargu niepamięci. Staje w prawdzie swych czynów. Składa meldunek o wiernej i ofiarnej służbie Ojczyźnie. Ich historia płynie wreszcie zgodnie z prądem polskich sumień – powiedział podczas Mszy św. pogrzebowej metropolita gdański.
– Długo czekałaś „Inko” na ten dzień! Długo czekałeś nań Panie pułkowniku „Zagończyku”! Długo czekałaś, Polsko! Stanowczo za długo! – dodał abp Sławoj Leszek Głódź.
KAI
MWł