W obliczu zagrożenia islamskim terroryzmem i wojny domowej w Syrii, musimy zrobić więcej, zarówno dla naszego bezpieczeństwa wewnętrznego, jak i zewnętrznego – powiedziała kanclerz Niemiec Angela Merkel po spotkaniu zwołanym w celu omówienia ewentualnych skutków Brexitu. Podczas rozmów przywódcy Niemiec, Włoch i Francji zgodzili się na rozpoczęcie programu, koncentrującego się na kwestiach bezpieczeństwa. Ma wzrosnąć współpraca między krajami UE w zakresie wymiany danych wywiadowczych.
Przywódcy trzech największych krajów UE (poza Wielką Brytanią): Niemiec, Włoch i Francji, spotkali się na wyspie Ventotene we Włoszech, by przygotować plan działania na przyszłe spotkanie na Słowacji w związku z Brexitem.
Wesprzyj nas już teraz!
Włoski premier Matteo Renzi i prezydent Francji Francois Hollande podkreślili konieczność wzmocnienia bezpieczeństwa w UE. Renzi powiedział, że to „absolutny priorytet” dla UE, podczas gdy Hollande stwierdził, że „Europa powinna mieć ramy ochrony. Ze względów bezpieczeństwa musimy mieć granice, które muszą być strzeżone”.
Ministrowie po raz pierwszy odwiedzili grób Altiero Spinelliego i złożyli hołd intelektualiście z żółtych i niebieskich kwiatów przed wejściem na pokład włoskiego lotniskowca Garibaldi, gdzie toczyły się rozmowy.
Spinelli jest uważany za jednego z ojców założycieli europejskiego federalizmu. Był współautorem Manifestu z Ventotene, gdzie po raz pierwszy zaproponowano stworzenie federacji państw europejskich.
– Wielu ludzi myśli, że po Brexicie idea wspólnej Europy upadła, ale tak nie jest. Szanujemy wybór obywateli brytyjskich i chcemy napisać kolejny rozdział w historii – podkreślił włoski premier.
Kanclerz Niemiec nie jest zwolenniczką wprowadzania większych reform strukturalnych w UE. Merkel uważa, że istniejący system jest dobry. Wystarczy jedynie poprawić jego wydajność. Renzi i Hollande – w przeciwieństwie do niemieckiej polityk – domagają się większej integracji w ramach UE. W przypadku Włoch, które borykają się ze stagnacją gospodarczą, integracja – zdaniem niektórych ekspertów – ma zasadnicze znaczenie dla ich przetrwania.
Podczas spotkania przywódcy zgodzili się na rozpoczęcie programu, koncentrującego się na kwestiach bezpieczeństwa. Ma wzrosnąć współpraca między krajami UE w zakresie wymiany danych wywiadowczych.
Analityk David Omand, wykładowca King’s College London, który pracował m.in. w brytyjskim ministerstwie obrony, a obecnie jest wiceprezesem Royal United Services Institute tłumaczy, że wszystkie trzy spektakularne zamachy przeprowadzone we Francji, do których przyznało się Państwo Islamskie, ujawniły głębokie wady w podejściu Europy kontynentalnej do walki z terroryzmem.
Europejskie agencje wywiadowcze nie dzielą się informacjami ze sobą wystarczająco szybko, a nieszczelne granice pozwalają terrorystom przemierzać kontynent z łatwością.
Omand dodaje, że inne rządy europejskie „nie nadążają za Wielką Brytanią w rozwijaniu zdolności i ram prawnych dla cyfrowego systemu gromadzenia danych i koordynowania współpracy między swoimi wieloma agencjami”.
Dodaje, że w następstwie ataków, Europa kontynentalna ma teraz „niepowtarzalną okazję do zreformowania infrastruktury wywiadowczej”.
Silna sieć współpracy wywiadowczej między Europą a USA
Ekspert postuluje stworzenie silniej sieci współpracy międzynarodowej na całym kontynencie i poza nim, zbudowanej w oparciu o amerykańsko-brytyjski system gromadzenia i przetwarzania danych o obywatelach.
Podkreśla, że Europa musi w pierwszej kolejności zrozumieć charakter zagrożenia. Przypomina, że jeszcze w latach 90., pomimo kilku znaków ostrzegawczych, brytyjskim i amerykańskim agencjom wywiadowczym nie udało się uchwycić potencjalnego zagrożenia ze strony islamskich grup terrorystycznych.
W 2000 roku brytyjskie służby bezpieczeństwa zidentyfikowały pierwszą komórkę islamistów. Ale to odkrycie traktowano jako zdarzenie jednorazowe i zbagatelizowano zagrożenie. Później, w tym samym roku, Służby Bezpieczeństwa aresztowały pakistańskiego mikrobiologa, który szukał próbki patogenu oraz sprzętu nadającego się do produkcji broni biologicznej. Po raz kolejny jednak agencja wywiadowcza nie połączyła obu incydentów ze sobą. Dopiero po pewnym czasie brytyjskie i amerykańskie agencje wywiadowcze odkryły, że zdarzenia te wpisywały się w większy plan al-Kaidy dot. rozwoju broni biologicznej.
Zdaniem Brytyjczyka, wiele europejskich agencji wywiadowczych zbyt wolno rozpoznaje zagrożenia, jakie stwarza ISIS. Podobna sytuacja miała miejsce w USA przed atakiem na WTC. Nie powiązano ze sobą zamachu ze stycznia 1993 r., jakiego dokonał Pakistańczyk Mir Aimal Kansi na dwóch pracownikach CIA w Langley w stanie Wirginia, z eksplozją ciężarówki pod północną wieżą WTC, do której doszło miesiąc później.
Pięć lat później al-Kaida wysadziła ambasady amerykańskie w Kenii i Tanzanii, zabijając ponad 200 osób. W ciągu kilku tygodni prezydent USA Bill Clinton nakazał wznowić ostrzał rakietowy na cele w Afganistanie i Sudanie, a sam Osama bin Laden stał się celem wywiadowczym o „wysokim priorytecie”. Zdaniem eksperta, nawet wtedy rząd USA nie potrafił właściwie oszacować ryzyka ataku terrorystycznego na Stany Zjednoczone i niewiele zrobił dla wzmocnienia bezpieczeństwa wewnętrznego. Sytuacja zmieniła się po zamachu z 11 września 2001 r.
Dziś wiele europejskich agencji wywiadowczych za wolno rozpoznaje zagrożenia, jakie stwarza ISIS. Dlatego – postuluje ekspert – muszą one zintegrować pracę policji z różnymi agencjami bezpieczeństwa i wywiadu. Muszą także przestać ignorować zagrożenia wynikające z układu z Schengen. Otwarte granice wymagają – wedle Brytyjczyka – niezwykle sprawnych działań wywiadowczych wszystkich państw europejskich.
Zaleca on Europejczykom przyjęcie brytyjskiego modelu zwalczania terroryzmu, który polega z jednej strony na uspokajaniu opinii publicznej, zachęcaniu do inwestycji i prowadzanie normalnego życia, przy jednoczesnym potajemnym skutecznym zwalczaniu zagrożeń terrorystycznych.
Do tej pory system ten miał się sprawdzić. Brytyjczycy od czasu ataku w USA na WTC mieli jeden zamach w Londynie, w wyniku którego zginęły 7 lipca 2005 roku 52 osoby. Wywiad udaremnił kilka poważnych ataków al-Kaidy, w tym zaawansowaną próbę strącenia amerykańskich samolotów nad Atlantykiem w 2006 r. W lutym br. brytyjski minister spraw bezpieczeństwa powiedział, że co najmniej siedem ataków zostało powstrzymanych w ciągu ostatnich 18 miesięcy.
Wszystko dzięki ścisłej współpracy służb bezpieczeństwa i policji, wspieranych przez agencje wywiadowcze. W ciągu jednego roku (pomiędzy marcem 2015 a marcem 2016 roku ) zatrzymano 255 terrorystów.
Centra analizy danych wywiadowczych
Omand postuluje, by Europejczycy na wzór brytyjski stworzyli coś w rodzaju brytyjskiego Joint Terrorism Analysis Centre, w którym pracownicy agencji wywiadowczych, policji, wojska i innych instytucji rządowych będą wspólnie analizować i przetwarzać informacje. Podobne centrum antyterrorystyczne mają Amerykanie.
Powinny one także utworzyć coś w rodzaju regionalnych węzłów antyterrorystycznych, które rozmieszczono by w miejscach najbardziej narażonych na radykalizację, gdzie stacjonowałyby jednostki antyterrorystyczne. Poprzez decentralizację dochodzenia i ścisłą współpracę z regionalnymi oddziałami policji, służby bezpieczeństwa będą mogły lepiej zrozumieć lokalne społeczności – przekonuje Omand.
Kraje Europy kontynentalnej powinny także – zdaniem analityka – budować partnerstwo na podstawie uzyskanego zaufania. Na poziomie krajowym decydenci powinni zrewidować stosunki między agencjami policji i wywiadu, pomiędzy zewnętrznymi i wewnętrznymi służbami bezpieczeństwa i wywiadu, między służbami cywilnymi i wojskowymi, a także między agencjami rządowymi, a sektorem prywatnym.
Znacznie więcej środków powinno się także zainwestować w służby wywiadowcze. „Na poziomie międzynarodowym, rządy europejskie – pisze Brytyjczyk – muszą zdobyć zaufanie partnerów wewnątrz UE i poza nią w celu ochrony poufnych danych wywiadowczych, które mogą doprowadzić do opracowania wspólnych działań. I muszą nawiązać dobre relacje z amerykańskimi firmami technologicznymi, które mogą posiadać dane niezbędne dla udaremnienia przyszłych ataków”.
Omand uważa, że Europa winna negocjować umowy dwustronne ze Stanami Zjednoczonymi, które zapewnią niezbędne gwarancje prawne dla firm w odpowiedzi na uzasadnione akty oskarżenia o łamanie przez USA prawa z powodu szpiegowania firm.
„Rządy UE – pisze Brytyjczyk – powinny również rozważyć zmianę ich praw dot. danych retencyjnych”. Chodzi o to, że – ze względów ochrony prywatności – w Europie obowiązuje prawo, które pozwala na przechowywanie danych przez krótki okres, a nie długi, jak chce Brytyjczyk.
Omand jest zwolennikiem silnej współpracy z USA – ze względu na posiadane zasoby finansowe – w zakresie gromadzenia i przechowywania danych o obywatelach, a także wykorzystywania niezwykle kontrowersyjnych technik identyfikacji podejrzanych. W 2010 roku władze brytyjskie udaremniły plany zamachu dżihadystów na giełdę w Londynie przez infiltrację komunikacji elektronicznej.
„Programy nadzoru elektronicznego” stosowane przez brytyjski i amerykański rząd zostały ujawnione przez byłego pracownika Agencji Bezpieczeństwa Narodowego Edwarda Snowdena. Analityk ubolewa, że „rewelacje Snowdena zmniejszyły społeczne zaufanie do stosowania takich technik i istotne jest, aby odbudować zaufanie w całej Europie w zakresie korzystania z tych metod, w oparciu o ścisłe gwarancje prawne oraz niezależny nadzór”.
Brytyjczyk przywiązuje też dużą wagę do działalności nieformalnej struktury wywiadowczej – Klubu Berneńskiego – gdzie szefowie wewnętrznych służb specjalnych krajów UE, Norwegii oraz Szwajcarii spotykają się regularnie i nadzorują działalność grup zwalczających terroryzm. Klub miałby być dobrym forum do koordynowania działalności europejskich służb wywiadowczych ze służbami USA i Wielkiej Brytanii po opuszczeniu przez Brytyjczyków struktur UE.
Analityk jest przeciwny budowaniu czegoś w rodzaju europejskiego CIA czy FBI. „Decydenci muszą być przygotowani do współpracy międzynarodowej w ramach sieci nieformalnych, zamiast tracić czas na mrzonki o nowych instytucjach unijnych, takich jak europejska CIA czy FBI” – przekonuje.
Wyraził także nadzieje, że europejskim decydentom nie przyjdzie do głowy, by nie dzielić się informacjami wywiadowczymi z Brytyjczykami i Amerykanami w ramach Klubu Berneńskiego.
Ekspert postuluje uściślenie współpracy w zakresie wymiany DNA i innych danych obywateli europejskich w ramach porozumienia Schengen III.
Źródło: bignewsnetwork.com, foreignaffairs.com
AS