Zwolennicy teorii tzw. globalnego ocieplenia zwierają szyki w celu ograniczenie liczby ludności na świecie. Twierdzą oni, że bogatsze kraje powinny zniechęcać pary z dziećmi do posiadania większej ilości potomstwa, by… ochronić te, które już są przed niszczącym działaniem globalnego ocieplenia i zmniejszyć emisję dwutlenku węgla.
Travis Rieder, asystent dyrektora Instytutu Bioetyki przy Johns Hopkins University głosi, że obniżenie płodności w taki sposób, by statystycznie na jedną kobietę przypadało jedno dziecko, „może być rzeczą, która nas zbawi”.
Wesprzyj nas już teraz!
– Może to być prowokująca myśl, iż powinniśmy chronić nasze dzieci, nie posiadając więcej potomstwa – zauważa Rieder, ojciec jedynaka. Proponuje on jednak, by rządy zniechęcały do prokreacji wprowadzając w zamożniejszych krajach „podatek węglowy z tytułu urodzenia dzieci”. Podatek taki miałyby obowiązkowo płacić kraje lepiej rozwinięte. Z kolei biedniejsze zachęcano aby do obniżenia przyrostu naturalnego, upowszechniając środki antykoncepcyjne i prowadząc kampanie anty prokreacyjne – co notabene ma już miejsce – w mediach i szkołach.
Biedne kraje mogłyby pozwolić sobie na posiadanie większej liczby potomstwa, ponieważ nadal się rozwijają i nie zanieczyszczają środowiska w takim stopniu, jak kraje zamożne – tłumaczy Rieder na łamach artykułu pt. „Population Engineering and the Fight Against Climate Change” (Inżynieria ludnościowa a walka ze zmianami klimatycznymi), który ma zostać opublikowany w październiku.
Wraz z dwoma wykładowcami z Georgetown University – z Colinem Hickeyem i Jakem Earlem – postuluje rozwiązania propagowane przez organizację Future z New Hampshire, głoszącą hasła, iż „kryzys klimatyczny to kryzys reprodukcyjny”.
Profesorowie podkreślają, że „inżyniera ludnościowa” znajduje jak najbardziej uzasadnienie ze względu na rzekome ogromne zagrożenie, jakie stwarzają „zmiany klimatyczne”. Uzasadniając to nie tylko „pragmatycznie”, ale także „moralnie” uczeni podają, że „zmiany klimatyczne to „obecnie największy problem moralny wszystkich społeczeństw na świecie”. Stąd dodają, że rozwiązanie tego problemu musi mieć charakter globalny
Piszą oni na przykład, że obniżenie płodności Amerykanek z poziomi 1,9 do 1,4 przyniosłoby większe efekty niż nawet radykalne obniżenie płodności w Afryce Subsaharyjskiej.
Uczeni sprzeciwiają się „prokreacyjnej wolności”. Uważają, że ma ona „wyraźne granice moralne.” Z jednej strony ogranicza ją „prawo już żyjących dzieci do dobrobytu,” z drugiej – osoby mające więcej potomstwa „nie mogą obciążać innych kosztami spowodowanymi posiadaniem zbyt dużej liczby dzieci”. Do tych „kosztów” zalicza się rzekome przyczynianie się do wzrostu ocieplania klimatu, a tym samym do katastrof ekologicznych. Wykładowcy tłumaczą, że z tego powodu rządy mają uzasadnione prawo do regulowania tej dziedziny życia, mimo że liczne konwencje chronią prawo do decydowania przez pary o liczbie posiadanego potomstwa.
Uczeni proponują zintensyfikowanie działań propagandowych w szkołach i mediach, a także zwiększenie presji psychologicznej na ludzi, by zniechęcić ich do posiadania większej liczby potomstwa. Proponują wprowadzenie zachęt podatkowych i kar finansowych dla tych, którzy nie będą chcieli dostosować wielkości swojej rodziny do obecnych warunków klimatycznych.
Zastrzegają, że nie są zwolennikami przymusowej „polityki jednego dziecka,” realizowanej w Chinach od wielu lat. – Jednak to do tego to się sprowadza – konstatuje lider Climate Depot, Marc Morano. – Nasi ekolodzy popierają przymusową politykę jednego dziecka w Chinach, gdy tymczasem same Chiny ją porzucają – przekonuje.
Zauważył on również, że zwolennicy teorii rzekomych zmian klimatycznych regulują wiele dziedzin naszego życia, począwszy od rodzaju żarówek, jakie możemy stosować, a skończywszy na elektrowniach węglowych i SUV-ach. Teraz chcą regulować wielkość naszej rodziny.
Propagator nowego podatku z tytułu urodzenia „nadprogramowych” dzieci – Rieder – napisał książkę pt. „Toward a Small Family Ethic: How Overpopulation and Climate Change are Affecting the Morality of Procreation” (W kierunku etyki małej rodziny. W jaki sposób przeludnienie i zmiany klimatyczne wpływają na moralność prokreacji), która ma się ukazać jeszcze w tym roku.
Źródło: washingtontimes.com., npr.org., AS.