Zarówno władze kościelne jak i świeckie obawiają się islamskiego zamachu na katedrę w Strasburgu, będącą nie tylko patronką diecezjalnych kościołów, ale też najważniejszym zabytkiem historycznym miasta. Dlatego wprowadzono wszelkie możliwe środki bezpieczeństwa, które czasami stwarzają utrudnienia dla wiernych i turystów, ale które, zdaniem policji są niezbędne, by zapobiec terrorystycznym zamachom.
Katedra zmobilizowała swoje służby porządkowe dokonujące ścisłej kontroli osób, ich toreb i plecaków, co wydłuża kolejkę przed wejściem do świątyni. – Zdarza się, że odwiedzający katedrę są niezadowoleni ze ścisłych kontroli. Rzeczywiście można odnieść wrażenie, że katedra jest przekształcona w fortecę. Kilka dni po zamachu w Saint-Etienne-du-Rouvray, prefektura zażądała od nas zwiększenia bezpieczeństwa. Stan wyjątkowy zobowiązuje nas do podjęcia bardzo rygorystycznych decyzji – wyjaśnia wikariusz generalny diecezji, ks. Bernard Xibaut.
Wesprzyj nas już teraz!
W tygodniu Msze święte odbywają się o godz.7.30 i 18.30. W niedziele jest tylko jedna Msza o godz. 8.00. Nie ma tradycyjnych sobotnich eucharystii o godz. 18.30. – Trzeba było przeanalizować i zmniejszyć godziny otwarcia, przewidzieć zamknięcie katedry w porze obiadowej dla zmiany personelu strzegącego ją. Zatrudniliśmy dodatkowych ludzi i zwróciliśmy się z prośbą o pomoc do wolontariuszy, ale nie jest to jeszcze wystarczające, by funkcjonować tak jak dawniej – tłumaczył duchowny.
Bardzo aktywna jest policja, która pieszo, na rowerach i w samochodach patroluje otoczenie świątyni. Nie ma, jak dawniej, możliwości podjechania i zaparkowania samochodu blisko katedry. Nie zawsze można zatrzymywać się, by podziwiać jej zewnętrzne szczegóły architektoniczne, o których informacje podaje przewodnik dopiero wewnątrz budynku.
Największe jednak wrażenie robią ustawione wewnątrz bariery uniemożliwiające wizytującym usiąść. – Oni muszą bez przerwy przechodzić. Boję się, że to może drażnić wiernych, którzy nie mogą modlić się w nieprzerwany sposób – wyznaje ks. Xibaut. W tej sytuacji nawet nielegalni sprzedawcy pamiątek i dewocji zniknęli z dziedzińca katedry.
Pojawili się natomiast tzw. „czuwający”. Jest to trzydziestu wolontariuszy, którzy na zmianę strzegą miejsca kultu. – Nie jestem głupi, by myśleć, że dam radę opętanym, którzy zechcą zaatakować katedrę. Pomagam jednak na swój sposób i czuję się potrzebny – wyznał 67 letni, Michel Herment, który staje codziennie przed jednym z wejść do kościoła.
Z kolei jego kolega, Jean-Jacques Hecker deklarował: ludzie nie zawsze rozumieją, że trzeba aż takich środków zabezpieczenia, ale trzeba tego, bo katedra jest zagrożona.
FLC