Islamista, który wysadził się w niedzielę wieczorem w Ansbach, był uchodźcą, ale nie miał w Niemczech prawa azylu. Rząd w Berlinie toleruje jednak dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy podobnych mu całkowicie nielegalnych imigrantów.
Choć duża część uchodźców przybywających do Niemiec nie otrzymuje pożądanego przez siebie azylu, nie oznacza to wcale, że muszą wracać do kraju pochodzenia. Niemcy nie odsyłają niemal nikogo, po prostu tolerując obecność tych, którym azyl się nie należy.
Wesprzyj nas już teraz!
Tak też było w przypadku zamachowca z Ansbach. 27-letni Syryjczyk dwa lata temu złożył w RFN wniosek o azyl. Po roku postępowania wniosek został odrzucony, a sam mężczyzna powinien zostać wydalony do Bułgarii, a stamtąd do Syrii. Tak się jednak nie stało, bo państwo niemieckie w praktyce nie odsyła przymusowo niemal nikogo.
Jak podaje „Spiegel Online”, trzy sytuacje uzasadniają takie działanie. Imigranta można tolerować w Niemczech jeżeli: nie ma paszportu; nie może wyjechać z przyczyn zdrowotnych; w jego ojczyźnie panuje sytuacja uniemożliwiająca powrót.
Zgodnie z niemieckim prawem nie odsyła się nikogo, kto w kraju swojego pochodzenia mógłby ucierpieć na życiu lub zdrowiu. Oznacza to w praktyce, że każdy imigrant, który utrzymuje, że pochodzi choćby z Syrii – nawet jeśli nie ma paszportu – może przebywać w RFN. Nawet jeżeli nie należy mu się azyl, to skoro w jego ojczyźnie toczy się wojna, o swój pobyt w Niemczech może być spokojny.
Tak właśnie było w przypadku zamachowca. Jak poinformował bawarski minister spraw wewnętrznych Joachim Herrmann, mężczyzny nie odesłano do Bułgarii, skąd miałby trafić do Syrii, bo w kraju jego pochodzenia panuje wojna domowa.
„Spiegel” podaje, że obecnie w Niemczech na takich samych zasadach mieszkają dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy ludzi. W wielu przypadkach taki stan rzeczy trwa całe lata. Ich pobyt jest obwarowany wieloma ograniczeniami, na przykład w kwestii podejmowania pracy czy poruszania się po kraju. To ściąga krytykę środowisk lewicowych, na co odpowiedzieć zamierza rząd w Berlinie.
Nie chodzi jednak o skuteczniejsze odsyłanie nielegalnych imigrantów, ale o przyznawanie im innego statusu pobytu, który ułatwiałby im życie w Niemczech. Według „Spiegla” skorzystać może z tego nawet 30 tysięcy osób, którzy nie mają prawa do azylu.
Pozostali nielegalni imigranci będą mieli żyć w Niemczech na dawnych warunkach. Nie wiadomo, ilu dokładnie osób to dotyczy. W 2014 roku, a więc jeszcze przed największą falą imigracji, odrzuconych azylantów przebywało w RFN 45 tysięcy. Po ubiegłorocznym napływie uchodźców liczba ta jest z pewnością wielokrotnie wyższa, bo państwo niemieckie nie wydaliło przymusowo niemal nikogo z przybyłych.
Źródło: Spiegel.de
Pach