Czterysta pięćdziesiąt tysięcy podpisów pod projektem ustawy chroniącej życie nienarodzonych trafiło we wtorkowe południe do Sejmu. Do organizatorów inicjatywy obywatelskiej „Stop aborcji” wciąż napływają jednak kolejne listy z nazwiskami osób popierających całkowity zakaz prenatalnego dzieciobójstwa.
– Przychodzimy tutaj z setkami tysięcy podpisów ażeby upomnieć się o prawo do życia dla każdego dziecka. Przychodzimy w imieniu rodziców, matek, w imieniu polskich kobiet, które nigdy nie domagałyby się prawa do zadawania śmierci dla swoich dzieci – mówiła przed Sejmem Kinga Małecka-Prybyło z zarządu Fundacji Pro – Prawo do Życia. – Ochrona życia należy się każdemu, jest to zapisane w naszej Konstytucji. Czas zatem na uporządkowanie pod tym kątem naszego prawodawstwa. Czas by położyć kres zadawaniu śmierci niewinnym dzieciom – dodała.
Wesprzyj nas już teraz!
Obrończyni życia odniosła się do niedawnej inicjatywy zliberalizowania obecnie funkcjonującej ustawy, zezwalającej na zabijanie nienarodzonych w niektórych przypadkach. Nazwała oszustwem wmawianie kobietom, iż tak zwana aborcja jest dla nich dobrym rozwiązaniem. Zwracała uwagę na fałsz kryjący się za aktywnością środowisk, które pod hasłem „Ratujmy kobiety” mienią się obrończyniami praw płci powołanej do macierzyństwa. Tak naprawdę bowiem grupy proaborcyjne, zamiast realnej pomocy w niejednokrotnie trudnej sytuacji, oferują matkom wyrzuty sumienia oraz duchowe, psychiczne i fizyczne konsekwencje zbrodni popełnianych na własnych dzieciach. Odnosi się to do kobiet, na które własne otoczenie wywiera presję w kierunku zabicia dziecka z powodu jego domniemanych wad, czy też okoliczności poczęcia (np. gwałtu). „Zabieg” aborcyjny jest póki co jedyną propozycją składaną matkom przez lobbystów śmierci.
Kinga Małecka-Prybyło zwróciła uwagę na fakt, iż najczęstszymi ofiarami aktualnego prawa są dzieci niepełnosprawne, głównie z zespołem Downa. Jak wiadomo z licznych przykładów, te spośród nich, które zostały przyjęte na świat przez własnych rodziców, odznaczają się najczęściej wolą życia i różnymi talentami – są one dla swoich środowisk bezcennym darem. Z kolei wiele diagnoz rokujących przed narodzeniem poważne wady dzieci, okazuje się błędnymi. – Zwolennicy aborcji wmawiają nam, że narażamy życie kobiet. Nie ma medycznego, naukowego uzasadnienia dla twierdzenia, że aborcja sama w sobie uratowała kiedyś życie kobiety. To nie jest lekarstwo. W 2012 roku w Dublinie kilkuset lekarzy ginekologów podpisało deklarację świadczącą, iż nie ma żadnego medycznego uzasadnienia dla wykonywania zabiegów aborcji w celu ratowania życia kobiety – przypomniała.
Barbarzyńskie prawo i procedury
Mecenas Jerzy Kwaśniewski, prezes Instytutu Ordo Iuris, który przygotował obywatelski projekt ustawy, podziękował wszystkim osobom i środowiskom, które zaangażowały się w poparcie inicjatywy oraz w akcję gromadzenia podpisów niezbędnych do złożenia jej w Sejmie. – Klamrą, którą można by spiąć i podsumować okres zbierania podpisów, jest wydarzenie, do którego doszło w warszawskim szpitalu – mówił. – W marcu tego roku zmarł tam Wiktorek – chłopiec urodzony żywo w toku aborcji, w 23. tygodniu, a więc w okresie, kiedy inne dzieci się ratuje. Takich przypadków każdego roku może być nawet około osiemdziesięciu. Chłopiec ten zachłysnął się własnym oddechem i umierał w cierpieniu. Nie udzielono mu opieki paliatywnej. Prawa pacjenta przynależne temu chłopcu zostały naruszone. Tymczasem kilka dni temu rzecznik praw pacjenta ogłosił, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem i zgodnie z procedurami. Chcemy zmiany tego prawa i tych procedur. Są one nieludzkie i nie przystają do XXI wieku – podkreślał mec. Kwaśniewski. Przypomniał on orzecznictwo Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził w latach 1997 i 2004, że prawna ochrona życia dzieci dotyczy również okresu prenatalnego. Prezes Ordo Iuris wskazał również na fakt, iż dwie trzecie państw świata chroni życie w stopniu większym niż Polska. – XX wiek był stuleciem, w którym dehumanizowano całe grupy ludności, następnie pozbawiano je praw, by w końcu zdać na łaskę i niełaskę silniejszych. Czas od tego odejść. Czas na paradygmat myślenia o prawach człowieka obejmującego wszystkich, od chwili poczęcia do naturalnej śmierci. Liczymy, że przyczyni się do tego nasza inicjatywa. Wiemy, że w każdym klubie parlamentarnym są wyrażane głosy poparcia dla niej. Chcemy, by wszyscy, choć w szczególności ci, którzy w swoim programie zawarli prawną ochronę życia, opowiedzieli się za nową ustawą. Tak, aby jeszcze w tym roku stała się ona obowiązującym prawem – podsumował.
Najpierw prawo elementarne
Głos zabrali również wolontariusze biorący udział w akcji zbierania podpisów. – Prawo do życia powinno być pierwszym prawem człowieka. Po co nam ludziom jakiekolwiek inne, choćby najlepsze prawa, jeśli pozbawieni będziemy tego podstawowego – do narodzin, do godnych narodzin? – retorycznie pytał niepełnosprawny od urodzenia Bawer Aondo-Akaa, prywatnie mąż i od niedawna doktor teologii.
Danuta Kęsik, która brała udział w kilku już zbiórkach podpisów za życiem, opowiadała o przebiegu tegorocznej akcji i szerokim społecznym poparciu, z jakim się ona spotkała. Jak przyznała, obok głosów sympatii, wolontariusze notorycznie doświadczali agresji, głównie werbalnej. Młode kobiety wspierające akcję słyszały często „życzenia” by doznały gwałtu. – O czym to świadczy? Tylko o ludziach, którzy nam tego życzą, o ich poglądach i o tym, jak szanują drugiego człowieka – stwierdziła.
– Te podpisy są zobowiązaniem dla tych, którzy prawo mające na celu ochronę dzieci od poczęcia do naturalnej śmierci mogą w Polsce uchwalić. Pragnę w imieniu nas wszystkich wyrazić oczekiwanie wobec większości parlamentarnej – wobec partii rządzącej, jak również wobec posłów, senatorów opozycyjnych, o to, aby ten projekt wcielili w życie – zaapelował Paweł Kwaśniak, prezes Centrum Wspierania Inicjatyw dla Życia i Rodziny, współorganizatora akcji.
Roman Motoła