Na razie jest to tzw. projekt obywatelski. Pani premier powiedziała, że polski rząd na razie nie zajmuje się tą ustawą. Ale, nie trzeba być feministką, żeby coś takiego uznać za rzecz skrajnie nieprzyzwoitą, niegodną, niehumanitarną oraz niechrześcijańską. Nie widzę w tej chwili różnicy między kalifatem islamskim, a Polską, która nie jest jeszcze państwem wyznaniowym, a świeckim – uważa aktorka Renata Dancewicz.
W rozmowie z jednym z tabloidów aktorka, zadeklarowana feministka, została poproszona o wyrażenie swej opinii w sprawie „propozycji rządu w kwestii zaostrzenia ustawy aborcyjnej”. Trzeba przyznać, że choć Renata Dancewicz wykazała się większym stopniem rozeznania w kwestii rzeczywistych autorów projektu, to jednak jej stanowisko brzmi dość szokująco:
Wesprzyj nas już teraz!
Na razie jest to tzw. projekt obywatelski. Pani premier powiedziała, że polski rząd na razie nie zajmuje się tą ustawą. Ale, nie trzeba być feministką, żeby coś takiego uznać za rzecz skrajnie nieprzyzwoitą, niegodną, niehumanitarną oraz niechrześcijańską. Nie widzę w tej chwili różnicy między kalifatem islamskim, a Polską, która nie jest jeszcze państwem wyznaniowym, a świeckim. Nawet jeśli większość Polaków deklaruje przynależność do Kościoła rzymskokatolickiego, nie można narzucać swoich zapatrywań religijnych całej reszcie.
Dancewicz powołując się na teorie majora-profesora Baumana zaznaczyła w wywiadzie dla „Faktu”, że kobiety muszą teraz, w konserwatywnych czasach „episkopatu, PiS-u i Jarosława Kaczyńskiego” walczyć o swoje prawa.
– Prof. Bauman twierdzi, że są dwie podstawowe potrzeby człowieka – poczucie wolności i bezpieczeństwa. Analizując to mówił, że wahadło raz przechyla się w stronę wolności a raz bezpieczeństwa. Lata 60. były latami, w których ludzie koncentrowali się na wolności. Teraz nadeszły czasy powrotu do konserwatyzmu. Niestety prawa kobiet są spychane na sam koniec, a ich ciała są traktowane jako własność narodu i ideologii i religii. Przykład Polski jasno pokazuje, że my ciągle musimy walczyć o swoje prawa. Bardzo liczę na to, że większa liczba kobiet niż do tej pory się ocknie i zacznie protestować. Być może wtedy episkopat, PiS i Jarosław Kaczyński zauważą, że właśnie na tym się mogą przejechać. Wszystko wskazuje na to, że my kobiety znów musimy się sprzeciwiać i walczyć o swoje – podkreśliła aktorka.
luk