Prawo i Sprawiedliwość jest złe i łamie prawa wszystkich. Łamie również zapisy konstytucji. Do takiej narracji przyzwyczaili nas postępowi dziennikarze pokroju Tomasza Lisa, działacze liberalnej opozycji oraz celebryci powiązani układami koleżeńsko-biznesowymi z poprzednią ekipą rządzącą. Na kolejny antyrządowy marsz, tym razem w obronie prześladowanych rzekomo kobiet, zapraszają Krystyna Janda i Jerzy Stuhr.
Za zaplanowanym na sobotę 18 czerwca „Marszem Godności” stoi grupa „Dziewuchy Dziewuchom”. Odpowiada ona za serię proaborcyjnych zbiegowisk, podczas których prezentowano wieszaki – symbol wolności na miarę III RP. Feministki nawiązywały tym samym do aborcji dokonywanych przy pomocy tego właśnie dostępnego w każdym domu przedmiotu, a ów wieszak zasłużył w ich oczach na bycie symbolem walki z rządem.
Wesprzyj nas już teraz!
Teraz feministki idą dalej, chociaż nie do końca wiadomo co chcą osiągnąć. Przy wcześniejszej okazji walczyły o pełną legalizację dzieciobójczego przemysłu nad Wisłą. A teraz?
„Będziemy maszerować w obronie praw kobiet, prawa do samostanowienia, prawa do wolności, do opieki zdrowotnej, do sprawiedliwego sądu – tak naprawdę wszystkich praw, które gwarantuje nam konstytucja” – piszą na Facebooku organizatorki „Marszu Godności”.
Co ciekawe, oprócz typowo feministycznych frazesów pokroju „praw reprodukcyjnych” (czyli prawa do zabójstwa owocu miłości – dziecka), czy też edukacji seksualnej, obrończynie demokracji domagają się… skutecznego egzekwowania alimentów. Czy to przytyk pod adresem najsłynniejszego alimenciarza wśród obrońców demokracji, lidera KOD Mateusza Kijowskiego? Nie wiadomo. Być może chodzi wyłącznie o niedemokratycznych alimenciarzy, gdyż Mateusz Kijowski był gościem feministycznej imprezy – Kongresu Kobiet. Został tam jednak przyjęty nie jako mężczyzna, który zostawił kobietę z dziećmi, a ponadto nie łoży na utrzymanie swoich pociech, ale jako prawdziwy lider i mąż stanu.
Feministyczne aktywistki, które w sobotę przejdą ulicami Warszawy wciąż nie zapominają o swoim naczelnym celu, czyli walce o prawo do mordowania nienarodzonych kobiet.
– Jeśli niczego nie zrobimy, nie wyjdziemy na ulice, nie pokażemy, jak bardzo jesteśmy przeciw zaostrzeniu, partia rządząca stwierdzi, że ma przyzwolenie kobiet i reprezentuje większość, która pozwala na to, by ustawę zaostrzyć – mówiła o ustawie antyaborcyjnej w radiu TOK FM Irina Ovcinicov zaangażowana w „Marsz Godności”.
Na ów Marsz na Facebooku zaprosiła Krystyna Janda. Aktorka opublikowała dwa zdjęcia. Swoje oraz aktora Jerzego Stuhra. Oboje trzymają w rękach kartki z napisem „Marsz Godności”, jego datą oraz dopiskiem: „Jesteśmy z Wami”.
Mimo wszystko należy docenić feministki i zauważyć ewidentną zmianę na lepsze w ich środowisku. Chociaż postulaty aktywistek nadal wołają o pomstę do Nieba, to sama inicjatywa ma znośną nazwę. Jeszcze niedawno lewaczki „broniły praw kobiet” na… „Marszu Szmat”.
Michał Wałach