„Agencje Public Relations oferują nawet milion złotych za materiały, które doprowadzą do odwołania Jacka Kurskiego” – donosi „Gazeta Finansowa”. Na nagrodę za pozbycie się niewygodnego prezesa TVP miały złożyć się firmy producenckie, z którymi nowy zarząd renegocjuje kontrakty oraz osoby niezainteresowane reformą mediów publicznych.
– Jacek Kurski się wzmacnia, a wielu się to nie podoba, bo jeśli skutecznie przeprowadzi reformę TVP pozostanie poza zasięgiem konkurencji – mówi „GF” jeden ze znanych warszawskich speców od PR, który miał nie przyjąć oferty na szukanie haków na prezesa TVP.
Wesprzyj nas już teraz!
Rozchodzić się ma o duże pieniądze, które firmy dotąd współpracujące z TVP mogą stracić. To np. wstrzymanie udostępniania kontentu TVP konkurencyjnym platformom internetowym, co doprowadziło do skoku oglądalności platformy TVP, a co za tym idzie zmieniło kierunki spływu profitów od reklamodawców.
Swoje finansowe skutki miała także zmiana szefa agencji filmu, bo ruszył nowy, konkurencyjny nabór scenariuszy, a to oznacza mniej pieniędzy w kieszeniach największych producentów. Ich „straty” szacowane są na dziesiątki milionów złotych rocznie.
„Dotychczasowe praktyki zawierania umów na produkcje i wydawanie publicznych pieniędzy były takie, że trudno było zorientować się, po której stronie stołu siedzą przedstawiciele TVP, a po której producenci. Koszty produkcji miały drugorzędne znaczenie. Nic więc dziwnego, że TVP za produkcję płaci nawet 30 proc. więcej niż konkurencyjne prywatne stacje TVN i Polsat. Producenci traktowali TVP jako magazyn niechcianych produkcji.” – pisze „GF”.
Nic dziwnego, że kolejne zmiany w TVP rozpoczęte przez Jacka Kurskiego nie podobają się dotychczasowym beneficjentom, żyjącym ze środków publicznych.
Według doniesień „GF” w środowisku „poszkodowanych” jest nacisk na to, by przeprowadzić skuteczny atak na prezesa TVP, albo też na jego ludzi zaangażowanych w reformę telewizji publicznej. Stawki za „czarny PR” wahają się od 50 tys. zł do nawet 200 tys. zł za cykl szkalujących publikacji. Odwołanie Kurskiego warte jest 1 mln zł wraz z obietnicą udziału w zyskach z palety zleceń TVP. Telewizja Polska na produkcje zewnętrzne wydaje rocznie około 800 mln złotych.
Co ciekawe, zleceniodawcy operacji „Kurski” nie chcą inwestować w czołowe liberalne tytuły, bo atak z ich strony na prezesa TVP, tylko wzmocniłyby jego opozycję. Stąd atak szykowany jest ze strony mediów związanych z obecnie rządzącą opcją polityczną, a to nie jest łatwe. Takie próby są jednak podejmowane.
– Najlepiej tu działa metoda na „ruskiego agenta wpływu”. Trzeba sprzedać bajeczkę, że to, co się właśnie dzieje jest na rękę Ruskim albo samemu Putinowi. W tak wielkiej instytucji jak TVP zawsze można znaleźć człowieka, któremu można przyczepić łatkę przynajmniej agenta wpływu, a potem głośno pytać: „Czemu Kurski to toleruje? Czyżby sam coś miał za uszami?” – mówi „GF” jeden z warszawskich lobbystów.
Źródło: gf24.pl
MA