Hilary Clinton uzyskała wystarczającą liczbę głosów delegatów na krajową konwencję Partii Demokratycznej, aby uzyskać nominację prezydencką z ramienia tej partii. Jednak jej socjalistyczny konkurent Bernie Sanders nie rezygnuje z walki o nominację. Popierają go zwłaszcza młodzi, sprzeciwiający się status quo. Co ciekawe, w porównaniu z żoną Billa Clintona to Sanders ma większe szanse na pokonanie Republikanina Donalda Trumpa.
Według AP oraz sieci telewizyjnej NBC, Clinton przekroczyła już próg 2383 głosów delegatów, czyli minimum niezbędnego do uzyskania nominacji prezydenckiej. AP wyliczyła również, że Clinton ma zapewnione głosy 1812 „zwykłych” delegatów oraz 571 superdelegatów. Tak zwani superdelegaci, prominentni członkowie Partii Demokratycznej, mogą głosować wedle uznania. Obecnie znaczna większość z nich popiera żonę Billa Clintona. Senator z Vermont liczy na zmianę zdania przez nich. Podczas wiecu w Kalifornii socjalistyczny kandydat Bernie Sanders przekonywał, że głosowanie na niego to jedyny sposób na zmianę sytuacji w kraju. Twierdził, że Donald Trump dąży do podziału wśród obywateli, zaś Hilary Cliton wdroży jedynie drobne zmiany. My zaś chcemy przemienić kraj powiedział.
Wesprzyj nas już teraz!
Senator z Vermont przemawiając przy Los Angeles Memorial Coliseum przekonywał, że jego zwycięstwo nie jest niemożliwością. Jeśli zwyciężymy i to znacząco tu w Kalifornii, a także w innych stanach oraz w Waszyngtonie DC, to wejdziemy na konwencję Demokratów z ogromnym impetem przekonywał. Sanders zdecydował się na kandydaturę rok temu nie liczył na zwycięstwo w wyborach prezydenckich. Obecnie jednak zdaniem swoich doradców jest to jego główny cel.
Zdaniem komentatorów socjalistyczny polityk będzie dążył do zmiany stanowiska przez superdelegatów lub nawet do reformy zasad obowiązujących na konwencji Demokratów. Zgodnie z nowymi superdelegaci zostaliby związani wynikami prawyborów.
Bernie Sanders cieszy się znaczącą przewagą wśród młodych Kalifornijczyków. Dysponuje jeszcze jednym asem w rękawie: według sondaży w wyborach powszechnych zagłosowałoby nań więcej Amerykanów, niż na Hilary Clinton. Konwencje Republikanów i Demokratów odbędą się w lipcu, a wybory powszechne w listopadzie. Według witryny Real Clear Politics agregującej dane z różnych sondaży Clinton dysponuje nad Trumpem przewagą około 1,5 punktów procentowych. Tymczasem gdyby to Sanders zmierzył się z miliarderem to otrzymałoby poparcie większe o ponad 10 punktów procentowych.
Amerykański system dopuszcza jednak możliwość przegrania wyborów powszechnych przez kandydata z większą liczbą głosów obywateli. Konwencje Republikanów i Demokratów odbędą się w lipcu, a ich zwycięzcy zmierzą się w wyborach powszechnych 8 listopada. 19 grudnia wybrani w nich elektorzy, zagłosują ostatecznie na prezydenta Stanów Zjednoczonych.
mjend/luk