Trzech krakowskich wolontariuszy Fundacji Pro-prawo do życia zostało zaatakowanych przez mężczyznę, któremu nie spodobała się wystawa „Wybierz Życie”. Wśród prolajferów była kobieta w ciąży. Zwolennikom aborcji najwyraźniej brakuje merytorycznych argumentów. Bo też nie da się logicznie wytłumaczyć poglądu, że dzieci trzeba zabijać.
Do zajścia doszło w ubiegłą sobotę w krakowskiej Nowej Hucie podczas prezentowania wystawy „Wybierz Życie”. Jeden z wolontariuszy został pobity, ale po jakimś czasie całej trójce udało się uciec. Wśród prolajferów była kobieta w ciąży. Zawiadomili oni o zajściu policję, która zdołała spisać napastnika. Jak relacjonuje Adam Kulpiński, który najbardziej ucierpiał w czasie zajścia, na szczęście nikomu nic groźnego się nie stało.
Wesprzyj nas już teraz!
– Prawda o aborcji zawsze jest niewygodna. Przede wszystkim dla jej promotorów, ale także dla tych, którzy choć nie zajmują się wspieraniem propagandy legalnej aborcji, woleli by udawać, że ona nie istnieje – że w szpitalu kilkaset metrów od miejsca ich zamieszkania nie morduje się dzieci. W związku z tym jesteśmy przyzwyczajeni, że zdarzają się wulgarne ataki – zawsze ograniczały się one jednak do słów i obelg. To pierwszy przypadek w którym doszło do fizycznej napaści na człowieka – powiedział Kulpiński.
Jak dodał, agresor podszedł do wolontariuszy, gdy wieszali plakat. Już na powitanie użył wulgaryzmów i zagroził, że spali wystawę. Kiedy wolontariusze poinformowali mężczyznę, że wystawa jest legalna i kontynuowali pracę, agresor chwycił za plakat i próbował go wyrwać. – Zażądałem aby przestał i powiedziałem, że wzywamy policję, co spowodowało, że atak został skierowany w moją stronę. Użyłem gazu pieprzowego, mimo to zostałem powalony na ziemię. Ciężko mi uwierzyć aby celem napastnika było uduszenie, ale faktem jest, że próbował zaciskać swoje dłonie na mojej szyi – dodał.
Szamotanina trwała kilkadziesiąt sekund. Napastnik był dobrze zbudowany i silny, ale działanie gazu i pomoc kolegi sprawiła, że poszkodowany zdołał się uwolnić z uścisku i uciec. O zdarzeniu poinformowana została policja, która namierzyła napastnika. Sprawa trafi do sądu.
Jak zapewnił Kulpiński, to przykre wydarzenie mobilizuje wolontariuszy do dalszych działań. – Niezależnie od tego, jakie ataki są kierowane w naszą stronę – nie mamy najmniejszego zamiaru się poddawać. To tylko motywacja do dalszego, jeszcze bardziej wytężonego działania! – dodał. Prób przeszkodzenia akcji „Stop aborcji”, jest całkiem sporo. To nie tylko wyzwiska, ale też próby niszczenia kart z podpisami. Co istotne, „przeszkadzanie w wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej” jest zagrożone karą od 3 miesięcy do 5 lat więzienia.
Zachowanie zwolenników aborcji wskazuje, że nie mają oni żadnych argumentów w dyskusji o potrzebie objęcia poczętego życia pełną ochroną i muszą uciekać się do prowokacji i przemocy. – To znaczy, że zwycięstwo jest blisko. Bardzo blisko. W tym roku musimy działać jeszcze intensywniej, a każdy zebrany podpis jest ogromnie ważny. Dlatego wszystkich którym nieobojętny jest los nienarodzonych dzieci zachęcam do rejestracji w formularzu: www.stopaborcji.pl/podpisy i rozpoczęcia zbiórki podpisów – chociażby wśród najbliższej rodziny i znajomych – dodał Kulpiński.
Pełny zapis rozmowy z Adamem Kulpińskim jest dostępny na stronie stopaborcji.pl.
MA