Premier Aleksandar Vuczić, który zdecydował się na rozpisanie przedterminowych wyborów na dwa lata przed upływem kadencji parlamentu, aby, jak podkreślał, „uzyskać mandat do podjęcia trudnych reform społeczno-gospodarczych nieodzownych dla kontynuacji negocjacji z Unią Europejską”, uznał wynik wyborczy swej partii za „historyczne zwycięstwo”.
Serbska Partia Postępowa Aleksandara Vuczića, sama siebie określająca jako „konserwatywną, ale proeuropejską” uzyskała w niedzielnych wyborach około 50 proc. poparcia. Oznacza to, że będzie mogła utworzyć samodzielny rząd. Ale czy tego zechce? Według komentatorów do gabinetu może być dokooptowany dotychczasowy koalicjant – Socjalistyczna Partia Serbii Ivicy Dacicia. Według sondażowych wyników tę listę poparło niewiele ponad 10 proc. Serbów.
Wesprzyj nas już teraz!
Vucić nie jest dla Europy idealnym liderem, ale jest uważany za dobrego partnera i cennego sojusznika Angeli Merkel – powiedział w rozmowie z portalem Onet.pl redaktor naczelny dziennika „Blic” Marko Stjepanović. – Unia Europejska nie chce dziś rządu podobnego do waszego, który tylko formalnie zachowuje się jak członek Wspólnoty. Bruksela czuje, że potrzebuje więcej Vucicia i mniej Kaczyńskiego – dodał publicysta.
Jako „wielki sukces radykałów” komentowany jest w Serbii także wynik nacjonalistów z Vojislavem Seseljem na czele. Serbskiej Partii Radykalnej udało się znacznie przekroczyć 7 procent głosów.
Lidera nacjonalistów zapytano, czy wszedłby do rządu Vuczića – Seselj mówił, że rozważyłby taką ewentualność pod warunkiem, że premier „zejdzie z europejskiego kursu i zwróci się w stronę Rosji”.
Źródło: onet.pl
kra