Pięć miesięcy po katastrofie samolotu Tu-154M, ambasador Jerzy Bahr został poinformowany przez Komitet Śledczy Federacji Rosyjskiej o pomyłkach przy identyfikacji ciał ofiar katastrofy. Wiedza ta trafiła do przedstawicieli polskiego rządu i prokuratury. Sprawę postanowiono wyciszyć.
Według ustaleń „Gazety Polskiej” już 24 września 2010 roku, ambasador Jerzy Bahr otrzymał informację od Piotra Litwiszki, wysokiego przedstawiciela rosyjskiego Komitetu Śledczego, że badanie DNA ciała prezydenta Ryszard Kaczorowskiego nie potwierdziły, iż szczątku złożone w jego trumnie do niego należą. Pojawił się też sygnał, że pomyłek może być więcej.
Wesprzyj nas już teraz!
Dlaczego strona rosyjska przekazała Polsce taką wiadomość? Prawdopodobnie obawiano się skandalu i chciano sprawę załatwić po cichu. Udało się, bo przez długie miesiące władze Polski o sprawie nie informowały, a nawet mocno strofowały rodziny smoleńskie, które domagały się ekshumacji.
Kto wiedział o sprawie? Jerzy Bahr informację przekazał do polskiego MSZ, kierowanego wówczas przez Radosława Sikorskiego. Sygnał otrzymał również minister spraw wewnętrznych Jerzy Miller, który kierował też komisją badającą katastrofę Tu-154M. O sprawie wiedział także Krzysztof Kwiatkowski, minister sprawiedliwości oraz Tomasz Arabski, szef kancelarii Donalda Tuska, oraz sam premier. Co ważne, informacja ta trafiła do gen. Krzysztofa Parulskiego, szefa Naczelnej Prokuratury Wojskowej, która nadzorowała śledztwo smoleńskie.
Warto przypomnieć, że ekshumację prezydenta Kaczorowskiego przeprowadzono dopiero 22 października 2012 roku. Do tego czasu strona rządowa i śledczy podtrzymywali narrację o przesadnej reakcji rodzin, czy wręcz jak to określił premier Tusk o ich problemach emocjonalnych.
Nie można tu zapominać, że problem związany z zamianą ciał ofiar katastrofy ma swoją genezę w decyzji premiera, jaką podjął jeszcze w dniu katastrofy, kiedy to w porozumieniu z Władimirem Putinem dał rosyjskim medykom zielone światło do działań. Polscy patomorfolodzy przybyli do FR, gdy obdukcje ofiar były zakończone.
Rosjanie próbowali wyjaśnić Jerzemu Bahrowi dlaczego doszło do pomyłek. Pod rozwagę brano w zasadzie dwie możliwości: pomyłkę rodzin, które w tym czasie przeżywały traumę oraz błędy rosyjskich lekarzy, którzy mogli pozamieniać próbki, gdyż pracowali pod silną presją, by szybko wydać ciała stronie polskiej. Dodajmy – w zaspawanych trumnach i z pouczeniem strony polskiej o braku możliwości ich otwarcia.
Źródło: „Gazeta Polska”
MA