Prezydent Stanów Zjednoczonych Barack Obama relatywizuje różnice między komunizmem, a kapitalizmem. W swoim przemówieniu dla argentyńskiej młodzieży wyraził przekonanie, jakoby ideowe różnice między obydwoma systemami były już kwestią przeszłości. Współcześnie nie należy się nimi przejmować. Trzeba wybrać to, co działa, czyli mieszankę jednego i drugiego. To jaskrawy przykład wybielania systemu odpowiedzialnego za niemal 100 milionów ofiar śmiertelnych.
– Tak często w przeszłości istniały podziały między lewicą i prawicą, kapitalistami i komunistami lub socjalistami – powiedział amerykański prezydent na spotkaniu z argentyńską młodzieżą w Buenos Aires. – Te kwestie są intelektualnie interesujące, jednak wasze pokolenie powinno być praktyczne i po prostu wybrać to, co działa. Nie powinniście się martwić o to, co naprawdę pasuje do teorii, kapitalistycznej czy komunistycznej teorii – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Obama stwierdził, że system rynkowy produkuje dużo dóbr i usług, a także cechuje się innowacyjnością, a ponadto zapewnia większą wolność. Z drugiej strony rynek nie wystarcza, gdyż istotne jest osiągnięcie takich celów jak równość i brak dyskryminacji.
Obama odniósł się także do swojego niedawnego pobytu na Kubie. Stwierdził, że w rozmowie z prezydentem Castro pochwalił go za postęp w edukowaniu młodych ludzi. Z uznaniem wyraził się wówczas także o kubańskiej opiece zdrowotnej i stosunkowo wysokiej długości życia w komunistycznym kraju. Z drugiej strony stwierdził, że kubańska ekonomia „nie działa” i niewiele się w tym kraju zmieniło od lat 50-tych XX wieku.
Niepokojące słowa
Choć prawdą jest, że sam wolny rynek nie stanowi remedium na wszystkie społeczne problemy, to wypowiedź Obamy budzi poważny niepokój. Nawet jeśli rynek powinien być ograniczany przez kulturę, a w uzasadnionych przypadkach nawet przez państwo, to nie ma powodu do stawiania swego rodzaju znaku równości między kapitalizmem i komunizmem. Ten drugi system doprowadził bowiem do śmierci 94 miliona ofiar (według Stéphane Courtoisa współautora „Czarnej Księgi Komunizmu”). Ginęły one w wyniku bezpośrednich egzekucji, deportacji czy plag głodu.
Nie jest to przypadek, gdyż doktryna marksistowska zakładała użycie przemocy w okresie „dyktatury proletariatu”. Miała ona na celu przygotowanie społeczeństwa do ery w pełni komunistycznego raju na ziemi. Ten, jako sprzeczny z naturą ludzką nigdy jednak nie nadszedł. Jak pisał Karol Marks w artykule „Zwycięstwo Kontrrewolucji w Wiedniu” z 1849 r. jedyną drogą do przyspieszenia transformacji jest rewolucyjny terror. Z kolei Włodzimierz Lenin w książce „Państwo i rewolucja” bronił konieczności „brutalnej rewolucji” jako zgodnej z myślą Fryderyka Engelsa.
Część z ofiar komunizmu zginęła na Kubie. Według niektórych historyków ich liczba to ponad 80 tysięcy, a być może nawet ponad 100 tysięcy. Tym bardziej niepokojąca jest fraternizacja Baracka Obamy z przedstawicielami kubańskich władz czy relatywizujące komunizm wypowiedzi w Argentynie. Niedoskonałość kapitalizmu nie uprawnia przecież do stawiania go na równi z systemem mającym na sumieniu więcej ludzkich istnień, niż nazizm.
Źródła: independentsentinel.com / cubaverdad.net
mjend