Ubranie Pana Jezusa w pseudo-królewskie szaty, wciśnięcie na Jego skronie cierniowej korony, biczowanie i okrzyki nienawiści – to pierwsze pohańbienie jakie spotkało Go ze strony tych, za których przybył ponieść ofiarę. Ale to nie ostatnie pohańbienie. Po Zmartwychwstaniu fala nienawiści spotęgowała się. Czyż nie jest symbolicznym fakt, że w naszych czasach (gdy niejeden przedstawiciel artystycznego półświatka za życiowy cel postawił sobie obrazę katolickiej wiary i samego Zbawiciela) prawdopodobnie najstarszym znanym zobrazowaniem wiary chrześcijańskiej pozostaje wulgarne, prześmiewcze „graffiti” sprzed 1800 lat?
Sto sześćdziesiąt lat temu, podczas badań archeologicznych na jednej ze ścian cesarskiego pałacu na rzymskim Palatynie odkryto specyficzne graffiti. To bluźnierstwo, datowane na I-III wiek naszej ery. Przedstawia mężczyznę pozdrawiającego ukrzyżowanego człowieka z… głową osła. Rysunek został okraszony greckim podpisem – Αλεξαμενος ϲεβετε θεον – „Aleksamenos oddaje cześć Bogu”.
Wesprzyj nas już teraz!
Odkrycia dokonano w 1857 roku, kilkanaście lat później archeolodzy badający pozostałości po pałacu, na tej samej ścianie, ale kilka metrów dalej odkryli napis „Aleksamenos wierzący”. Potwierdza to więc pierwszą, intuicyjną tezę, która musi nasunąć się po zobaczeniu prześmiewczego obrazka – graffiti jest wyśmianiem wiernego, prawdopodobnie jednego z pierwszych wyznawców Chrystusa w Rzymie.
Nie wiemy, kim był rzeczony Aleksamenos. Możemy jedynie domyślać się, że uwierzył w Chrystusa, ochrzcił się, a potem był wyszydzany, co skończyło się akcją „ozdobienia” ściany pałacu cezara przez niechętnych nowej religii pogan. Czy znali Aleksamenosa osobiście, czy był ich krewnym, którego należało wykpić? Odpowiedzi na pytania pozostaną już wyłącznie w sferze domysłów. Pewne jest natomiast, że szydercy uderzyli w wizerunek Pana Jezusa, o którego zbawczej misji zapewne słyszeli, ale raczej z ust pogańskich propagandystów niżli następców apostołów.
W pierwszych wiekach po Chrystusie, chrześcijanom zarzucano między innymi czczenie osłów – obok wielu innych równie absurdalnych postaw, jak choćby spożywania ludzkiej krwi i ciała niemowląt (któryś nierozgarnięty poganin usłyszał zapewne fragment sprawowanej przez kapłana Eucharystii, gdy padały słowa Oto Ciało Moje, Oto Krew Moja, i tak powstał głupawy mit). Zarzut onolatrii wynikał z antyżydowskiej jeszcze propagandy Rzymian, której ofiarami stali się później również chrześcijanie. Być może nabijający się z Aleksamenosa usłyszeli o rzekomym czczeniu osła podczas jednej z ulubionych rozrywek pogan – przyglądaniu się rozszarpywaniu chrześcijan przez lwy. Znane są przekazy (jak choćby ten z Kartaginy) z których wynika, iż podczas igrzysk popularyzowano plakaty z napisem „Bóg chrześcijan potomek osła” – okraszone rysunkiem człowieka z oślimi uszami i kopytem zamiast stopy. Rysunek rozpowszechniał człowiek którego obowiązkiem było drażnienie dzikich zwierząt. Jak widać, kolejnym zadaniem współwinnego zbrodni na chrześcijanach było też wzniecanie wobec nich pogardy gawiedzi.
Czyż to nie jest schemat właściwy również dla kolejnych wieków, doskonale znany także nam?
Odgórne rozpowszechnianie kłamstw na temat chrześcijan, prawd naszej wiary czy historii Kościoła, rzucane na pożywkę motłochowi? Tłum, żądny krwi i poniżania innych prędko podchwyca temat, wraca do domu ze stadionu, pubu, dyskoteki, centrum sztuki współczesnej czy zebrania partyjnego i opowiada żonie i sąsiadom najbardziej niestworzone historie? Nienawiść do uczniów Chrystusa i samego Zbawiciela zatacza później coraz szersze kręgi, przy cichym poklasku pogańskich władz. Szczególnie w XXI wieku rozumiemy ten mechanizm – ileż to razy byliśmy świadkami promocji bluźnierstw, odgórnie organizowanej nagonki na chrześcijan i na chrześcijaństwo, wspierania przez państwo „artystów” bluźniących przeciw Chrystusowi? Czy państwowe telewizje na całym świecie nie szydzą dziś – na różnorakie sposoby – ze świętej wiary katolickiej, a przywódcy państw nie maszerują w marszach w obronie bluźnierców?
Odnalezienie 150 lat temu prześmiewczego wyobrażenia Chrystusa i jego wyznawcy, a przede wszystkim uznanie przez licznych historyków, że jest to najstarszy wizerunek starszy niż jakiekolwiek godne przedstawienia Pana Jezusa, urasta dziś do rangi symbolu. Szczególnie dla ludzi naszych czasów, którzy oglądając telewizję mogą natrafić na bluźniercze skecze i filmy, włączając radio słyszą wyśmiewające wiarę piosenki, idąc do galerii sztuki natykają się na ukrzyżowaną świnię czy genitalia.
Wiele z tych artefaktów finansowanych jest przez współczesne państwa, których obywatele już dawno odwrócili się od Chrystusa, traktując wiernych Mu jako wyrzutków ze społeczeństwa, dzisiejszych Aleksamenosów.
Krystian Kratiuk