Zgodnie z przewidywaniami fiaskiem zakończyła się próba pozbawienia Mariusza Błaszczaka stanowiska szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji. PO chciała jego dymisji za wpadkę z powołaniem na stanowisko szefa policji insp. Zbigniewa Maja, który „występuje w postępowaniu dotyczącym korupcji”.
Za wnioskiem o odwołanie ministra Błaszczaka zagłosowało 177 posłów, przeciwko było 239, a 27 wstrzymało się od głosu. Wynik nie jest zaskoczeniem, bo partia rządząca dysponuje większością w Sejmie. Jak przekonywał Sławomir Neumann (PO), Błaszczak nie radzi sobie z powierzonymi obowiązkami, co budzi niepokój o bezpieczeństwo Polaków.
Wesprzyj nas już teraz!
– Mamy dwie ważne imprezy w Polsce – Światowe Dni Młodzieży, gdzie kilka milionów ludzi przyjedzie do Krakowa oraz szczyt NATO i mamy ministra spraw wewnętrznych, który nie potrafi zadbać o to, żeby powoływać sprawdzonych kompetentnych ludzi na najważniejsze stanowiska w policji – przekonywał. Chodzi o powołanie na stanowisko szefa policji insp. Zbigniewa Maja, który jak się okazało, występuje w postępowaniu dotyczącym korupcji.
Za ministrem wstawiła się premier Beata Szydło, przekonując, że Błaszczak się sprawdza i np. przeznaczył środki na podwyżki policjantów, a nie ośmiorniczki w restauracjach. – Zajmijcie się wreszcie pracą dla obywateli. Chcemy współpracować, ale nie słyszymy od was żadnych konstruktywnych pomysłów. Żywicie się wyłącznie konfliktem – mówiła Szydło. Jej zdaniem, wniosek o odwołanie Błaszczaka był wyrazem bezradności opozycji, która „w podsycaniu złych emocji szuka samorealizacji”.
Źródło tvp.info
MA