„Strategia Merkel w kryzysie imigracyjnym załamała się” – pisze niemiecki dziennik „Die Welt”. Teraz kanclerz musi mieć nadzieję, że to jej krytycy mieli rację i napływ uchodźców wkrótce drastycznie zmaleje.
Dziennikarz Robin Alexander pisze na łamach „Die Welt”, że sytuacja w kryzysie imigracyjnym uległa całkowitej zmianie, odkąd niemal zamknięty został szlak bałkański w wyniku obwarowania granicy Macedonii przy współpracy Węgier i Austrii. W efekcie w Grecji koczują dziesiątki tysięcy przybyszów, niewiedzących, w którą stronę się skierować. Choć imigranci, jak pisze Alexander, „wykrzykują policjantom w twarz nazwisko Merkel i czują się przez nią najwyraźniej zaproszeni”, to kanclerz nie chce przewieźć ich z Grecji do swojego kraju. „Niemal dokładnie pół roku temu kanclerz była gotowa, by wysłać autobusy do Węgier, do Aten samolotów wysłać jednak nie chce. Ponieważ powiedziała o tym jasno na początku tygodnia, zarówno krytycy jak i zwolennicy jej polityki imigracyjnej zaczęli mówić o zmianie”.
Wesprzyj nas już teraz!
„Die Welt” zauważa w tym kontekście, że Merkel mogła powiedzieć imigrantom i uchodźcom wprost, że nie mogą już liczyć w Grecji na jej pomoc. Miała do tego doskonalą okazję, występując w niedzielę w oglądanym przez 6 milionów Niemców programie publicystycznym w telewizji. Niczego takiego jednak nie powiedziała.
Tymczasem, jak przypomina dziennik, jeszcze w ubiegłym roku Merkel mówiła o „imperatywie moralnym”, który kazał jej przewieźć uchodźców z Węgier. Dziś wielu ludzi, którzy wówczas uwierzyło medialnej propagandzie o chrześcijańskich pobudkach działania Merkel, może czuć się rozczarowanych: „Uchodźca, który głoduje obecnie na ulicach Aten, jest dla chrześcijan takim samym bliźnim, jak uchodźca, któremu groził wypadek na węgierskiej autostradzie w sierpniu” – czytamy w „Die Welt”.
Robin Alexander uważa jednak, że pobudki kierujące kanclerz były zupełnie inne. „Merkel nie działała idealistycznie (…). Razem z Wolfgangiem Schäublem [ministrem finansów – red.] rozwijała w sierpniu raczej swoją strategię. Niemcy razem ze Szwecją, Austrią oraz innymi „chętnymi”, których trzeba było jeszcze przekonać, miałyby przyjmować uchodźców i migrantów samotnie tak długo, aż zaczęłaby to robić cała Europa”.
Zdaniem „Die Welt” Merkel zainwestowała zarówno duże pieniądze jak i swój autorytet polityczny, by zyskać czas: Niemcy miały zaoferować przybyszom miejsce, aż ostatecznie przyjmie ich cała Unia Europejska.
„Strategie mogą upaść. I strategia Merkel upadła” – konstatuje Alexander, dodając, że Europa po prostu nie chciała Niemcom pomóc. Krytycy polityki kanclerz stwierdzili zgodnie, że to właśnie deklaracje Berlina o pozostawieniu granic otwartymi skusiły wielu do przybycia do Europy.
Merkel musi mieć teraz nadzieję, że jej krytycy mieli rację – przekonuje „Die Welt”. Bo jeżeli ją mieli, to zamknięcie granicy macedońskiej znacząco zmniejszy napływ imigrantów. Jeśli jednak „pomimo zamkniętych granic napływ się utrzyma, to Grecja będzie wkrótce walczyć o swoją państwowość, a z nią Europa o swoją przyszłość jako wspólnota” – stwierdza Alexander. A wówczas wcale nie będzie to, zdaniem „Die Welt”, wina Niemców.
Źródło: „Die Welt”
Pach