Funkcjonariusz Departamentu III Ministerstwa Spraw Wewnętrznych PRL podał publicyście „Do Rzeczy” lokalizację, w której Czesław Kiszczak mógł przechowywać resztę dokumentów. Chodzi o materiały zajmujące „małą ciężarówkę”.
Kiszczak miał 10 albo 11 lat temu poprosić funkcjonariusza III Departamentu MSW o „przysługę”. Chodziło o „zaufanych ludzi”, którzy pomogliby mu z przewiezieniem „kartonów dokumentów”. Wskazany teren jest chroniony przez wojsko. „Jeszcze w latach 90′ część pomieszczeń tam, jak głosi plotka, była wynajmowana na garaże i magazyny przez ludzi z resortu” – czytamy na dorzeczy.pl.
Wesprzyj nas już teraz!
Lokalizację wskazał informator Sebastiana Rybarczyka z „Do Rzeczy”. – Był strasznie wzburzony tym, co się stało w ostatnich dniach, wściekły na Kiszczaka, krzyczał, że „Czesław nie powinien tak robić, że nie ujawnia się agentury”. Powody są dla mnie niezrozumiałe, ale ponieważ wcześniejsze jego informacje były wiarygodne postanowiłem powiadomić odpowiednią instytucję – komentował sam Rybarczyk.
IPN wszczął w tej sprawie działania. Publicysta nie ujawnił tożsamości informatora, „choć bardzo na to naciskano”.
Instytut miał także otrzymać kilka innych zawiadomień dotyczących miejsc, w których ukrywane są akta SB.
Źródło: dorzeczy.pl
mat