W przeprowadzonym w Sztokholmie eksperymencie społecznym ludzie wychodzący ze stacji metra na Starym Mieście byli świadkami konfliktu, w którym dziewczyna niechcący potrąca na schodach mijanego chłopaka. Młodzian reaguje agresywnie, obrzuca dziewczynę obelgami i popycha. Przechodzący nie reagują lub próbują… dialogować. Z werwą w obronie dziewczyny staje jedynie młody Polak. Głosom zachwytu nad dzielną postawą Polaka nie ma końca… Jednak nie wszystkim podoba się taka obrona czci niewieściej. Agata Komosa z „NaTemat.pl” zarzuca młodemu Polakowi… zbytnią agresywność.
„Drogi Polaku ze Szwecji. Dziękuję, że stanąłeś w obronie tej pani. Ale to właśnie agresja, którą zaprezentowałeś, jest siłą napędową przemocy. Takiej jak ta wobec kobiet w przestrzeniach publicznych, takiej jak ta wobec dzieci, wobec innych mężczyzn” – pisze Komosa. Jej zdaniem reagowanie na sytuacje zagrożenia przemocą, agresją, atakiem wpisuje się w kulturę gwałtu.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak zdaniem autorki wpisu „Co jest k..wa?” i dawaj go po ryju. Nie rozumiem zachwytu polskim obrońcą kobiet” powinien zareagować bohater filmiku aby zasłużyć na jej uznanie? Powinien… rozmawiać tak jak nieudolnie próbujący ratować dziewczynę pozostali uczestnicy eksperymentu.
„Wbrew temu, co informowały nagłówki artykułów o chwalebnym czynie Polaka, nasz rodak nie zareagował jako jedyny. On jeden natomiast był agresywny. Inni ludzie starali się oddzielić dziewczynę od napastnika, rozmawiać, uspokoić ją, odciągnąć jego. Nasz obrońca odpowiedział agresją na agresję – co mogłoby się skończyć potężną awanturą” – czytamy na NaTemat.pl.
Można zatem przyjąć idąc tokiem rozumowania polonistki-feministki Agaty Komosy, że potencjalne ofiary zabójstwa, gwałtu, pobicia, kradzieży marzą aby na ratunek przybył im przepojony kulturą dialogiczną nieagresywny i współczujący obrońca. Taki co to nie wyklucza nikogo i rozumie, że z pewnością atak jest efektem kulturowego obciążania lub wychowania w okowach patriarchalizmu. Bzdura? Oczywiście, że tak!
Komosa deklaruje „gdybym była w takiej sytuacji, z pewnością czułabym wdzięczność wobec mojego obrońcy. Jest tylko jeden problem. Obrońca też był agresorem”. Już wiadomo zatem dlaczego kolońska policja nie reagowała na islamskie „zaloty”, których ofiarą padły setki kobiet. Nie chcieli być agresorami! Strach się bać co będzie dalej.
Źródło: natemat.pl
luk