7 marca 2012

Męczeństwo Kościoła hiszpańskiego

Rok temu miała miejsce największa w historii Kościoła beatyfikacja. Błogosławionymi ogłoszono 498 męczenników – ofiar prześladowań religijnych w Hiszpanii w latach 1934-1937. Niedawno rzecznik episkopatu Hiszpanii, bp Antonio Martínez Camino poinformował, że wkrótce rozpocznie się nowy proces beatyfikacyjny – również około 500 męczenników z czasów wojny domowej 1936-1939 r.

 

Preludium do otwartej wojny, wypowiedzianej przez hiszpańską lewicę Kościołowi w 1936 roku, była polityka realizowana wobec katolicyzmu przez republikę powstałą w 1931 roku, po obaleniu monarchii. Wrogość do katolicyzmu w dużym stopniu tłumaczyć można tym, że republikańskie władze (zarówno na szczeblu centralnym, jak i prowincjonalnym) w swojej większości – zwłaszcza w organach decyzyjnych – opanowane były przez liberałów, jednocześnie aktywnych członków lóż masońskich.

Wesprzyj nas już teraz!

 

W maju 1931 roku religia przestała być dla hiszpańskich uczniów przedmiotem obowiązkowym. Następnie, 17 marca 1932 r., katecheza została całkowicie usunięta ze szkół. 23 stycznia 1932 r. władze republikańskie zadekretowały wypędzenie Towarzystwa Jezusowego z Hiszpanii. Uwieńczeniem antykatolickiej polityki prowadzonej przez młodą republikę było uchwalenie 2 czerwca 1933 roku ustawy o wyznaniach i zgromadzeniach religijnych, która oznaczała de facto likwidację katolickich zakonów w całym kraju. Ustawa oddająca zgromadzenia duchowne pod całkowitą kontrolę państwa wrogiego Kościołowi została oficjalnie potępiona przez papieża Piusa XI.

 

Rozstrzelać Serce Jezusa

Lewicowa propaganda podżegała również do czynnych napadów na duchowieństwo i wiernych świeckich. 10 maja 1931 roku tak podburzone lewicowe bojówki spaliły kilka kościołów w Madrycie. W ciągu kolejnych dni spłonęło w całej Hiszpanii około setki świątyń. Republikański rząd oficjalnie nie popierał tych napaści, ale też nic nie robił, by je powstrzymać i ująć sprawców, którzy ciągle pozostawali „nieznani”. Zasadę postępowania rządu w tej kwestii jasno wyraził jeden z liberalnych ministrów, Manuel Azana y Diaz, który stwierdził, że wszystkie kościoły Hiszpanii razem wzięte nie są warte życia nawet jednego republikanina.

 

Bardzo charakterystyczny epizod, znamienny dla antykatolickiej mentalności hiszpańskich republikanów, miał miejsce w 1933 roku w Bilbao. Oto bowiem magistrat tego baskijskiego miasta uchwalił zburzenie pomnika ku czci Najświętszego Serca Pana Jezusa. Miejscowym katolikom udało się jednak uzyskać sądowne uchylenie tej decyzji. Należy pamiętać, że władze wyasygnowały na zburzenie monumentu ku czci Chrystusa 10 tysięcy peset, w sytuacji, gdy w kasie miasta nie było pieniędzy na szkoły. Najwyraźniej jednak republikanie woleli „edukować” poprzez burzenie pomników wystawionych Bogu.

 

Prymas Hiszpanii, arcybiskup Toledo, kardynał Pedro Segura y Saenz, widząc narastający ucisk katolików w Hiszpanii, napisał w swoim liście pasterskim z 6 V 1931 te słowa: Jeśli pozostaniemy „cisi i bezczynni”, jeśli pozwolimy poddać się „apatii i strachowi”… to nie będziemy mieli prawa lamentować, gdy gorzka rzeczywistość pokaże nam, że zwycięstwo należało do nas, lecz nie wiedzieliśmy, co to znaczy walczyć jak dzielni rycerze gotowi na śmierć w chwale.

 

Począwszy od 1936 r. te słowa prymasa zyskały swoją dramatyczną aktualność. Przypomnijmy jednak, że słowa te odnosiły się do rzeczywistości jeszcze sprzed objęcia władzy w 1936 roku przez lewicowy Front Ludowy, w którym pierwsze skrzypce grali komuniści i anarchiści.

 

Jak w Rosji sowieckiej

17 lutego 1936 r. odbyły się w Hiszpanii wybory parlamentarne, które minimalnie wygrał Front Ludowy szybko zdominowany przez komunistów. Zwycięska lewica nie kryła się zbytnio ze swoimi zamierzeniami. Otwarcie nawoływano do powtórzenia w Hiszpanii „osiągnięć” rosyjskiej rewolucji bolszewickiej z 1917 roku (czyli masowej eksterminacji chrześcijan). Już 9 lutego 1936 r. gazeta „El Socialista” pisała: Jesteśmy zdecydowani zrobić w Hiszpanii to, co dokonało się w Rosji. Plan hiszpańskiego socjalizmu i rosyjskiego komunizmu jest taki sam.

Wkrótce okazało się jednak, że dla hiszpańskiej lewicy bolszewicy byli zbyt łagodni. Jedna z socjalistycznych posłanek do Cortezów stwierdziła publicznie: Chcemy rewolucji, ale rosyjska rewolucja nie może służyć nam za model dlatego, że u nas musi wybuchnąć ogromnym płomieniem pożar, który dostrzegą na całym świecie. Kraj muszą zalać fale krwi, która zabarwi morze czer­wienią.

 

Słowa szybko zamieniono w czyny. Już 8 marca 1936 r. spalono w Kadyksie szkołę katolicką, dom zakonny i pięć świątyń. 4 maja zanotowano przypadki mordowania księży i działaczy katolickich w Madrycie. 13 lipca lewicowe bojówki porwały z domu, a następnie zamordowały Josego Calvo Sotelo, przywódcę centroprawicowej opozycji parlamentarnej.

 

Pierwsze tygodnie rządów Frontu Ludowego w Hiszpanii były krwawe: spalono 170 kościołów, zamordowano 330 osób (w większości księży oraz politycznych oponentów lewicy). Wydarzenia te udowadniają, że to lewica jako pierwsza odrzucała demokratyczne reguły gry i parlamentarną logikę toczenia sporów politycznych. Poświadczają, że mitem jest twierdzenie obrońców (dawnych i obecnych) polityki Frontu Ludowego, iż przemoc i wojna domowa zaczęła się wraz ze zbrojnym wystąpieniem gen. Francisca Franco w lipcu 1936 r. Przemoc i faktyczna wojna domowa trwała jeszcze przed początkiem jego powstania. Była to zorganizowana przemoc stosowana przez lewicowy rząd Frontu Ludowego wobec Kościoła i przeciwników politycznych.

 

Zniszczenia i profanacje

W 1937 roku znany polski pisarz Ksawery Pruszyński opublikował książkę W czerwonej Hiszpanii. Jest ona zapisem jego wrażeń i przeżyć z podróży po ogarniętej rewolucją Hiszpanii. Między innymi opisuje on swoją wizytę w ­jednej z andaluzyjskich miejscowości: Podeszliśmy najpierw do kościoła. W głównej nawie, wysokiej i wielkiej, paliło się pod filarami kilka dużych ognisk. Rozsiedli się tu żołnierze, grając w karty, potłuszczone i wymięte, przyglądając się, jak inni z aluminiowego wojskowego kubka wyrzucali, także grając, duże sześciany kości. W bocznej nawie zupełnie ciemnej – bo światła z ognisk pełzały nisko po ziemi, ginąc w olbrzymim gmachu – tuliły się jakieś postaci. Stanęliśmy w miejscu. Od środka kościoła dolatywał gwar rozmów, przerywanych jakimś okrzykiem, trzask dopalających się polan, suchy stukot wyrzucanych na posadzkę kości. (W tym miejscu następuje naturalistyczny opis barbarzyńskich zachowań rewolucjonistów, którzy z kościoła urządzili dom publiczny). Wrażenie, jakie pozostawało, było to wrażenie potrzeby, zwierzęcej i pierwotnej, wyżywającej się żywiołowo, męcząco i ciężko.

 

Ten opis bluźnierczego przemianowania przez rewolucjonistów świątyni na dom schadzek jest nie tylko rzeczywistym, ale i symbolicznym opisem tego, co czynili z Kościołem na opanowanych przez siebie terenach hiszpańscy „wyzwoliciele człowieka”. Był to przedsmak tego, co czekało Kościół w całej Hiszpanii, gdyby powstanie wojsk gen. Franco nie powstrzymało antychrześcijańskiego szaleństwa. Dość wspomnieć, że na terenach opanowanych przez rewolucjonistów („strona rządowa”) zniszczyli oni ok. 22 tysiące kościołów, a więc niemal połowę świątyń istniejących wówczas w Hiszpanii.

 

Dla rewolucjonistów nie było nic świętego, a zezwierzęcenie sięgnęło niewyobrażalnych rozmiarów. Wymyślili nawet specjalny „taniec z trupami” polegający na wywlekaniu ciał z grobów i „tańczeniu” z nimi. W mieście Huesca wyciągnięte z grobów trupy układano „ku zabawie” w pozycjach kopulacyjnych (por. „małżeństwa rewolucyjne” podczas rewolucji francuskiej). Najczęściej profanowano groby księży, a szczególnie zakonnic. Nieraz wywlekano zabalsamowane ciała zakonnic na ulice, by tam ku uciesze tłumu bestialsko je profanować. W jednym z madryckich kościołów (pod wezwaniem św. Antoniego de Floridad) lewicowcy urządzili sobie „mecz piłki nożnej”. Kopano wydobytą z relikwiarza czaszkę świętego.

 

Martyrologium Kościoła

Podczas wojny domowej w Hiszpanii (1936–1939) lewica – głównie komuniści i anarchiści wspierający siły rządowe – wymordowała ok. 7 tysięcy księży, zakonników i zakonnic. Liczba ta (jeden z hiszpańskich historyków podaje informację o dokładnie 6832 osobach) stanowiła 12 procent kleru całego kraju. Z rąk rewolucjonistów zginęło wówczas także kilku biskupów. Katolickie duchowieństwo nie padało ofiarą jakiś przypadkowych zamieszek i bandyckich napaści. To była systematyczna, zorganizowana akcja, której celem była całkowita eksterminacja.

 

Co było powodem tej zbrodniczej inicjatywy? Najlepiej wyjaśnił to jeden z czerwonych oprawców, którzy w sierpniu 1936 roku mordowali misjonarzy klaretynów: My nie nienawidzimy was, ale waszego stanu i stroju, jaki nosicie. Zrzućcie te sutanny, a staniecie się tacy sami, jak my i wtedy was uwolnimy.

 

Nie chodziło więc o rzekome indywidualne „winy” księży i zakonników. Powodem, zasługującym w oczach lewicy na skazanie ich na śmierć była ich szczególna, kapłańska służba Chrystusowi. Przyczyną męczeństwa stała się przynależność do Kościoła (śmierć odium fidei, tzn. z nienawiści oprawców do wiary).

To martyrologium Kościoła podczas rozpętanej przez lewicę wojny domowej było przez lata celowo przemilczane przez media i historyków. Dopiero dokonane przez Jana Pawła II beatyfikacje hiszpańskich męczenników przywracały szerokiej opinii publicznej pamięć o heroicznym świadectwie chrześcijan wiernych do końca.

 

Potęga nienawiści i miłości

Tak było w przypadku pewnego proboszcza z Navolmorales, który przy aresztowaniu powiedział do swych oprawców: Chcę cierpieć dla Chrystusa. Oni odparli: A tak? No to umrzesz tak, jak Chrystus. Następnie milicjanci poddali księdza okrutnemu biczowaniu, przywiązali mu drewnianą belkę do pleców, napoili octem i ukoronowali go koroną z cierni. Dowódca oprawców powiedział do księdza: Bluźnij, a przebaczymy ci. Torturowany kapłan odparł: To ja wam przebaczam i błogosławię. Milicjanci po dyskusji zrezygnowali z pierwotnego zamiaru ukrzyżowania księdza. Zginął rozstrzelany. Przed śmiercią jego ostatnim życzeniem było stanąć odwróconym twarzą do plutonu egzekucyjnego, by móc błogosławić swoim prześladowcom.

 

Inne świadectwo pozostawił kleryk Salvador Pigem, który wraz z innymi 50 współbraćmi ze zgromadzenia klaretynów został rozstrzelany przez rewolucjonistów 2 sierpnia 1936 roku w Barbastro. W 1952 r. ekshumowano jego ciało. Znaleziono przy nim kalendarzyk, w którym tuż przed śmiercią zanotował następujące słowa, swój testament: Zabijają nas z nienawiści do religii. Panie, przebacz im. Nie stawialiśmy żadnego oporu, a nasze zachowanie było bez zarzutu. Niech żyje Niepokalane Serce Maryi! Zastrzelą nas, ponieważ jesteśmy zakonnikami. Nie płaczcie nade mną. Jestem męczennikiem Jezusa Chrystusa. Kochana mamo, nie płacz. Jezus chce mojej krwi i ja ją przeleję z miłości do Niego. Będę męczennikiem! Pójdę do nieba. Tam na ciebie poczekam.

 

Heroiczna odwaga

Pierwszy Cygan wyniesiony na ołtarze to beatyfikowany przez Jana Pawła II 4 maja 1997 r. Zefiryn Gimenez Malla. Został zamordowany 2 sierpnia 1936 roku w Barbastro, gdy stanął w obronie aresztowanego młodego księdza. Podczas rewizji znaleziono u bł. Zefiryna „dowód obciążający” w postaci różańca. Znajomy milicjant namawiał go, by potajemnie oddał mu różaniec, a tym samym ocalił życie. Zefiryn nie wyparł się Wiary. Został rozstrzelany. Umierał z różańcem w ręku i okrzykiem: Niech żyje Chrystus Król!

 

25 października 1992 roku, w homilii wygłoszonej podczas jednej z Mszy św. beatyfikacyjnych hiszpańskich męczenników (71 bonifratrów oraz 51 misjonarzy klaretynów), Ojciec Święty Jan Paweł II powiedział: W dniu dzisiejszym dziękujemy za tę moc, która stała się udziałem męczenników na ziemi hiszpańskiej. Moc wiary, nadziei i miłości, która okazała się potężniejsza od przemocy. Zwyciężyła okrucieństwo egzekucyjnych plutonów i całego systemu zorganizowanej nienawiści.

 

Jak wspomnieliśmy, nie była to jedyna beatyfikacja hiszpańskich męczenników dokonana przez Jana Pawła II:

– 27 września 1992 r. miała miejsce beatyfikacja s. Nazarii Ignacii March Mesa – założycielki Misjonarek Krucjaty Kościoła, zamordowanej przez rewolucjonistów w 1936 r.

– 10 października 1993 r. – 11 hiszpańskich męczenników; w tym dwóch biskupów: bp. Diega Ventaja Milan z Almerii oraz bp. Manuela Mediny Olmosa z Guadix.

– 1 października 1995 r. – 45 kapłanów i ludzi świeckich, zamordowanych przez lewicowców w II połowie 1936 roku. Byli to m.in. bp Anzelm Polanco Fontecha z Teruel, ks. Dionizy Pamplona (uciekł z więzienia do swojego kościoła, by tam spożyć konsekrowane hostie i tym samym uchronić je przed profanacją; krótko po tym ponownie uwięziony i rozstrzelany) i Fidel Fuidio Rodriguez – świecki, wybitny archeolog (został aresztowany za publiczne noszenie krucyfiksu na szyi).

– 4 maja 1997 r. – beatyfikacja biskupa Florentyna Asensio Barroso oraz Zefiryna Gimeneza Malla, zamordowanych przez lewicowców w sierpniu 1936 r. Bp Barroso był poddany torturom podczas przesłuchania. Podczas ich trwania jeden z oprawców rzekł do niego drwiąco: Nie bój się. Jeśli to, co mówisz jest prawdą, wkrótce będziesz w raju. Bł. bp Barroso odpowiedział: Tak, tam będę się za was modlił.

– 10 maja 1998 r. – s. Marii Sagrario od św. Alojzego Gonzagi (karmelitanki), s. Rity Dolores Pujalte Sanchez i s. Franciszki Aldea Araujo ze Zgromadzenia Sióstr Miłosierdzia Najświętszego Serca Jezusa oraz s. Marii Gabrieli de Hinojosa i jej sześciu towarzyszek z Zakonu Nawiedzenia Najświętszej Maryi Panny w Madrycie. Zakonnice te zostały zamordowane przez rewolucjonistów w okresie od lipca do listopada 1936 r. Lewicowy reżim uznał je za „bardzo niebezpieczne”, choć bł. s. Rita w dniu swego rozstrzelania miała 83 lata i była niewidoma.

– 7 marca 1999 r. – beatyfikacja ks. Emanuela Sierra i o. Wincentego Solera z jego sześcioma towarzyszami z zakonu augustianów, zamordowanymi przez rewolucjonistów w lipcu i sierpniu 1936 r.

– 11 marca 2001 r. – beatyfikacja 233 męczenników hiszpańskich (świeckich i duchownych), zamordowanych na polecenie lewicowego rządu hiszpańskiej republiki; najliczniejsza do tego czasu beatyfikacja w dziejach Kościoła.

 

Zastępy męczenników

Sens ofiary hiszpańskich męczenników najpełniej podsumowują słowa Jana Pawła II, wypowiedziane podczas uroczystości beatyfikacyjnej w dniu 7 marca 1999 roku: – Nie umarli w imię jakiejś ideologii, ale dobrowolnie ofiarowali swoje życie za Kogoś, kto pierwszy umarł za nich. W ten sposób oddali Chrystusowi dar, który od Niego otrzymali.

 

Największa grupa hiszpańskich męczenników została wyniesiona na ołtarze za pontyfikatu Benedykta XVI. 27 października 2007 r., podczas najliczniejszej (jak dotychczas) beatyfikacji w dziejach Kościoła, do chwały ołtarzy zostało wyniesionych 498 męczenników, zamordowanych in odium fidei przez republikanów podczas wojny domowej. Wśród nich było dwóch biskupów, wielu księży i zakonników oraz osoby świeckie: a zatem przedstawiciele wszystkich stanów Kościoła. Między nimi znalazła się 51-letnia dominikanka, Józefina Sauleda Paulis. Pojmana przez republikanów w sierpniu 1936 roku w Barcelonie nie wydała swoich ukrywających się sióstr i kapelana. Błogosławiony Reginaldo Hernandez Ramirez w chwili śmierci (13 sierpnia 1936 r.) miał 27 lat. Był Meksykaninem, któremu laicka republika odmówiła prawa studiowania w seminarium duchownym w Guadalajarze. Święcenia przyjął w 1933 roku w Hiszpanii (był dominikaninem). Z chwilą rozpoczęcia prześladowań Kościoła przez republikę ojciec Ramirez próbował szukać schronienia w meksykańskiej ambasadzie w Madrycie. Dyplomaci odmówili jednak pomocy swojemu rodakowi dlatego, że był księdzem. Został aresztowany 13 sierpnia 1936 roku. Do aresztujących go bojówkarzy powiedział: Jestem meksykańskim duchownym, którego szu­kacie.

 

„Ktokolwiek umiera za Chrystusa, umiera patrząc przed siebie”

Najmłodszym z grona 498 beatyfikowanych męczenników był 22-letni Bartolome Blanco Marquez – uczeń szkoły salezjańskiej w Pozoblanco, następnie katecheta i działacz Akcji Katolickiej. Został rozstrzelany 2 października 1936 roku. Pozostała po nim korespondencja, którą prowadził z więzienia (od sierpnia tego samego oku) z krewnymi i ze swoją narzeczoną. Do niej pisał: Pamięć o Tobie zabiorę do grobu. Jak długo będzie bić moje serce, bić będzie miłością do Ciebie. Bóg chciał jednak uszlachetnić te ziemskie uczucia, gdy miłujemy się w Nim. Dlatego też, chociaż w moich ostatnich dniach Bóg jest mym światłem i moim pragnieniem, nie oznacza to, że pamięć o osobie, którą najbardziej kochałem, nie towarzyszy mi aż do godziny mojej śmierci. A gdy ona nadeszła, Bartolomeo wyszedł ze swojej celi bez butów, bo – jak wyjaśnił strażnikom – Chrystus na Golgotę szedł boso. Nie chciał, by uśmiercono go strzałem w tył głowy. Ktokolwiek umiera za Chrystusa, umiera stojąc prosto i patrząc przed siebie. Niech żyje Chrystus Król!

 

W jednym z listów pisanych przez bł. Bartolomea do swoich krewnych znalazły się i takie słowa: Niech to będzie moją ostatnią wolą: przebaczenie, przebaczenie, przebaczenie… Proszę, byście pomścili mnie zemstą chrześcijanina: czyniąc dobro tym, którzy usiłowali uczynić mi zło.

 

Grzegorz Kucharczyk

 

Tekst ukazał się w nr. 5 dwumiesięcznika „Polonia Christiana”

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij
Komentarze(0)

Dodaj komentarz

Anuluj pisanie