Miłe i uśmiechnięte zdjęcia, ciepłe słowa, heroizm czynów – tak aborcjonistów przedstawiają mainstreamowe media. Do znudzenia powtarza się również, że zabijanie nienarodzonych dzieci jest legalne i zgodne z prawem.
Ordynator oddziału ginekologiczno-położniczego Szpitala Bielańskiego Romuald Dębski w listopadzie 2011 roku przyznał na łamach Gazety Wyborczej, iż w jego szpitalu dokonuje się aborcji eugenicznych. – Trafiają do nas kobiety z całego kraju, które nigdzie indziej nie znajdują pomocy – zachwalał swój oddział Dębski. Po tej skandalicznej wypowiedzi protesty rozpoczęli obrońcy życia, regularnie pikietując przez kilka miesięcy na dziedzińcu szpitala. O sprawie zrobiło się głośno w całym kraju – horror „legalnie” zabijanych niepełnosprawnych dzieci wrócił do debaty publicznej. Dzięki licznym akcjom przeprowadzonym przez Fundację Pro – prawo do życia, prawdę o aborcji coraz trudniej jest zatuszować. Mainstream podjął więc próbę wybielenia swoich aborcyjnych bohaterów. Efekt jest szokujący.
Wesprzyj nas już teraz!
Romuald Dębski oraz jego żona Marzena (która również jest pracownikiem Szpitala Bielańskiego) udzielili wywiadu Wysokim Obcasom, feministycznemu dodatkowi do Gazety Wyborczej. Rozmowa poświęcona jest aborcji i pracy „lekarzy”, jej motto brzmi – „ma Pani wybór”. Obok uśmiechniętych zdjęć państwa Dębskich możemy przeczytać, iż w Warszawie poza Szpitalem Bielańskim jest jeszcze kilka innych placówek, w których przestrzega się prawa (!) i dokonuje legalnego zabijania dzieci nienarodzonych. Bielański oddział jest z tego znany w całym kraju, lekarze z innych regionów Polski wysyłają kobiety na „zabiegi” właśnie do Warszawy. Na pytanie o to, co mówi się kobietom dowiadującym się, iż ich dziecko będzie miało Zespół Downa, Dębscy odpowiadają – „Może pani zdecydować, czy kontynuować ciążę, czy nie”. „Lekarze” ze Szpitala Bielańskiego tłumaczą, że takie jest prawo i taki jest ich obowiązek – zasugerować kobiecie, iż może „przedwcześnie ukończyć ciąże”, gdy dziecko jest nieuleczalnie chore. Romuald Dębski przyznaje, że nie ma u niego sytuacji, w których lekarz odmawia skierowania kobiety na zabicie dziecka ze względu na przekonania. Przypomina również, że w wielu szpitalach tzw. legalnych aborcji nie wlicza się do statystyk aby nie mieć problemów z pikietującymi obrońcami życia.
Najbardziej przerażającą częścią wywiadu jest, niedokończony przez rozmówców lewicowej gazety, opis tego, w jaki sposób dokonuje się mordu na dzieciach. Dębski tłumaczy, iż tzw. legalna aborcja to w istocie sztucznie wywołana akcja porodowa, która może trwać nawet kilkanaście godzin. W tym miejscu relacja kończy się a rozmowa schodzi na inny temat. Nic dziwnego – w ten sam sposób dokonuje się aborcji niepełnosprawnych dzieci (np. z Zespołem Downa) i rezultatem tak przeprowadzonego „porodu” jest przedwczesne przyjście na świat dziecka, często wciąż żywego! Co zatem dzieje się z dziećmi „urodzonymi” w wyniku aborcji (!)? Zostawia się je na pewną śmierć. Możemy w tym momencie zacytować fragment artykułu dotyczącego barbarzyńskich praktyk stosowanych w norweskich szpitalach (Porzucanie noworodków w norweskim raju – artykuł na PCh24.pl): „dzieci po takim wymuszonym porodzie nierzadko są żywe i gdyby im pomóc, tak jak to się robi w przypadku wcześniaków, mogłyby przeżyć. Tymczasem odkłada się je gdzieś na bok, jak rzeczy, by umarły (…) Czasami zdarza się, że małe serduszko bije ponad godzinę, zanim skapituluje.” Warto pamiętać, że najmniejszy wcześniak na świecie urodził się w 5 miesiącu ciąży – dziewczynka o imieniu Frida ważyła 460 gramów i miała 28 centymetrów wzrostu. Po kilkumiesięcznym pobycie na oddziale pod opieką lekarzy, bezpiecznie opuściła szpital i wróciła do domu. Niestety, rówieśnicy Fridy w innych szpitalach nie zawsze mają szansę na przeżycie. Umierają pozostawione w lodówce lub cieplarce po sztucznie wywołanym przy aborcji porodzie. Tym Dębscy już się nie chwalą.
Równie skandaliczną próbą wybielenia pary aborterów był jeden z odcinków programu Pytanie na Śniadanie – „lekarze, którzy przestrzegają prawa” (emitowany w reżimowej TVP o 8 rano!). „W państwa szpitalu, jako w jednym z niewielu w Polsce, przestrzegając litery prawa, dokonuje się aborcji” – rozpoczyna program prowadzący. Po krótkiej dyskusji pada pytanie – „dlaczego państwo nie powołują się na klauzulę sumienia?”. „Ja czasami po prostu rozmawiając z pacjentką nie wyobrażam sobie jak mogłabym jej odmówić, sumienie by mi na to nie pozwalało. To jest człowiek, który cierpi i jest to forma pomocy. To są działania zgodne z prawem. My jesteśmy przeciwnikami aborcji (!!), chcielibyśmy aby rodziły się same zdrowe dzieci” – tłumaczy Marzena Dębska.
Promocją „legalnej aborcji” zajął się również Polsat. W programie poświęconym zabijaniu nienarodzonych możemy usłyszeć m.in, że „to dziecko nie cierpi”, „kiedy płód jest ciężko uszkodzony w jego interesie jest aborcja, jako wybór bardziej racjonalny”. Dalsza narracja materiału również nie pozostawia złudzeń. Gdy kobieta podejmuję decyzję o zabiciu dziecka „pojawiają się problemy” – są jeszcze takie regiony Polski, gdzie pacjentki mają trudności z legalnym „usunięciem ciąży”. Ci lekarze, którzy nie odmawiają zabijania i realizują zapisy obowiązującego prawa, są narażeni na protesty i manifestacje. Szpital nie zabija dzieci, dlatego że ma takie widzimisię. Szpital realizuje ustawę – mówi ginekolog Jacek Tulimowski.
W studiu Polsatu wystąpił m.in. Mirosław Wielgoś, kierownik Kliniki Położnictwa i Ginekologii warszawskiego Szpitala im Dzieciątka Jezus przy Placu Starynkiewicza, w którym dokonuje się aborcji eugenicznych. Również pod tą placówką protestują regularnie obrońcy życia. Obrzucanie inwektywami, zniesławianie i szkalowanie w imię poglądów, które ktoś uważa się za jedynie słuszne – tak działania przeciwników aborcji przedstawiał Wielgoś. Troska o życie nienarodzonych została w programie ukazana jako „sprawa ideologiczna”. – U nas dość często wywierana jest presja na lekarzy aby podporządkowywali się takim czy innym zapatrywaniom o charakterze światopoglądowym czy ideologicznym – mówi w Polsacie prof. Paweł Łuków. – Przy Placu Starynkiewicza organizowane są pikiety raz w tygodniu. Każdy ma prawo do swoich poglądów ale nie można jednocześnie szkalować ludzi i miejsca. Pikietujący przed moją kliniką używają sformułowania, że w klinice tej zabija się i uczy zabijać dzieci, co jest krzywdzące dla tego miejsca. Uważam, że to jest bardzo niesprawiedliwe i nie powinno mieć miejsca – dodaje Kierownik Kliniki. – Myślę o Panu i innych lekarzach ale też o rodzicach, którzy natrafiają na taki rodzaj presji. Przychodzisz tutaj aby zabić – czytają, podczas gdy to jest inna decyzja – wtrąca prowadząca program. – To zupełnie inna decyzja i nikt nie powinien tej decyzji podejmować za innych ani narzucać innym swojego poglądu – potwierdza Wielgoś.
Swój pogląd narzucają oczywiście wyłącznie szkalujący ludzi i obrzucający lekarzy inwektywami obrońcy życia. Zapraszani do mainstreamowych mediów aborterzy mogą bez końca powtarzać jak bardzo są pomocni i dobroduszni. Bez żadnych przeszkód mogą również promować swoje kliniki i mówić o „legalnych i zgodnych z prawem” receptach na „ludzkie dramaty”. O tragedii dzieci porzuconych na pewną śmierć w murach szpitala wolą milczeć.
Marcin Musiał