Trafiło mi się nieszczęście i byłem zmuszony wziąć do ręki „Gazetę Wyborczą”. Jadąc pociągiem, który był opóźniony i jechał tempem wyśmiewanego przez kolegów za powolność ślimaka, z nudów rzuciłem się na pozostawioną przez podróżnego stertę gazet. Wśród nich była „GW”, i cóż tam przeczytałem? Otóż jak zwykle coś o tym jak w Polsce powszechne jest prześladowanie homoseksualistów – nazywa się to homofobia.
W gimnazjum w Wiązownicy leżącym w powiecie Jarosławskim – był to dodatek „GW-Rzeszów” – nauczycielka napisała na facebooku, że według niej homoseksualizm można leczyć. Więcej, że należy go leczyć, w przeciwnym razie nigdy nie będzie się szczęśliwy. Opinię taką uzasadniała swoją wiedzą nabytą na studiach i znajomością z osobami o takich skłonnościach.
Wesprzyj nas już teraz!
Ktoś, kto nie wiadomo, doniósł o tym fakcie pewnej, jakiej nie wiadomo, organizacji walczącej z wspomnianą już homofobią. Co za troska o anonimowość, szkoda , że zabrakło jej kiedy podawano dane osobowe nauczycielki!
Potem już poleciało! Zszokowani są wszyscy – dyrektor szkoły, kuratorium i pewnie cała ul. Czerska.
Jak największy lizus, zachowała się Agnieszka Kukułka, dyrektor gimnazjum w Wiązownicy która nie dość że się „zszokowała” jak należy to jeszcze uderzyła z grubej rury – mówiąc „GW”, iż „nauczyciel może mieć swoje poglądy, ale nie powinien ich prezentować w takim kontekście publicznie. Tak samo jak nie powinien narzucać tego, w co wierzy lub nie”. Czyży podejrzewała, iż nauczycielka nie wierzy w istnienie homoseksualistów, czy zjawiska homoseksualizmu? Wszak we wpisie ani słowa o wierze nie było! Warto jednak pokazać, że się stoi na straży świeckiej szkoły, wolnej od „przesądów” zawsze pożytecznie i „GW” pochwali, a może przełożony przeczyta?
Ten dzień położył się głębokim cieniem na karierze nauczycielki z Wiązowa. Tego dnia, kiedy dokonała wpisu i nadmiar złego wkleiła link do artykułu pt. „Czy homoseksualizm można wyleczyć?” z katolickiego pisma „Idziemy”, prowadziła lekcję z gimnazjalistami drugiej klasy, którego tematem były skutki pornografii. Nauczycielka więc szła od jednej myślozbrodni do drugiej. Nie dość, że wśród skutków obcowania z pornografią wymieniła także homoseksualizm, potem kolportowała artykuły z katolickiego pisma, by na koniec podzielić się ze „znajomymi” swymi przemyśleniami nt. możliwości leczenia pederastii. Wszystko to musi napawać grozą i przerażeniem, niejeden postępowiec zapyta-jak ktoś taki uczy dzieci?
Jak zawsze niezawodna w takich sprawach jest Kampania Przeciw Homofobii. Jeśli jej raport, na który powołuje się „GW” nt tzw. „Lekcji równości” stanie się wykładnią dla dyrektorów szkół i piszących programy to lista niepokornych belfrów szybko się wydłuży. Argumentem za dopuszczeniem do nauczania może stać się nie kompetencja i wiedza ale właściwe reagowanie na sygnały płynące z edukacyjnego salonu. A to dopiero będzie groza.
Edward Prokop z Podkarpacia