13 grudnia 1908 roku przyszedł na świat twórca Stowarzyszenia Obrony Tradycji, Rodziny i Własności, wybitny myśliciel i działacz katolicki Plinio Corrêa de Oliveira. Nim jednak podjął się dzieła, jakie przeznaczyła mu Opatrzność odebrał wzorowe katolickie wychowanie w domu rodzinnym. Czerpiąc z bogactwa Tradycji katolickiej i kultywując przekazane mu przez rodziców wzorce prof. Plinio Corrêa de Oliveira mógł wkraczać w zmieniający się świat ufając, że on sam pozostanie wierny Bogu i Kościołowi.
Nie można zrozumieć późniejszego zaangażowania „doktora Plinio” (jak nazywali go przyjaciele i uczniowie) w obronę cywilizacji chrześcijańskiej i jej restaurację – tam gdzie rewolucja już zdołała dokonać spustoszeń, bez uważnego przyjrzenia się jego domowi rodzinnemu. Ten budujący obraz może stać się wzorem dla wielu ognisk rodzinnych, gdzie coraz bardziej brakuje wymagającej miłości wobec dzieci, a wiara spychana jest na dalszy plan.
Wesprzyj nas już teraz!
Również miejsce, w którym urodził się Plinio Corrêa de Oliveira – São Paulo mocno odcisnęło swój ślad na wychowaniu założyciela TFP. Roberto de Mattei, pierwszy biograf prof. Corrêa de Oliveiry, tak opisuje to miasto: „Pośród tych rozsianych po świecie “francuskich wysp”, na początku dwudziestego stulecia jedna lśniła jaśniej niż pozostałe: São Paulo w Brazylii, jedno z tych miast, które wiedziały najlepiej, jak połączyć wartości własnej tradycji z wartościami francuskiej kultury. Wszystko, co najlepsze w belle epoque – dobry smak, wyrafinowane maniery i elegancja nie mająca nic wspólnego z dandyzmem – kwitło wówczas na drugiej półkuli, pod zwrotnikiem”.
Rodzina, która żyła wiarą
Przyszły wielki działacz katolicki urodził się w rodzinie arystokratycznej. Dom był wypełniony prawdziwie katolicką atmosferą. Wszelkie podejmowane w nim starania były dokonywane we współpracy z Opatrznością. Bóg zawsze był na należnym mu, najważniejszym miejscu.
Życie wiarą, oddychanie nią i walka w jej obronie były codziennym doświadczenie obojga rodziców prof. Plinio Corrêa de Oliveira. Swemu synowi przekazali zatem to, co mieli najdroższe i najcenniejsze – doświadczenie Boga. „Ribeirowie dos Santos, rodzina matki doktora Plinio, wywodzą swe tradycje z klasy “czterystuletnich Paulistas”, pierwszych założycieli miasta São Paulo, owych bandeirantes walczących z holenderskimi heretykami”. Lucilia Ribeiro dos Santos matka profesora , urodziła się 22 kwietnia 1876 roku w Pirassununga w stanie São Paulo, jako druga z piątki dzieci. Dzieciństwo spędziła w spokojnym, arystokratycznym otoczeniu, pod wpływem rodziców: Antônia jednego z najwybitniejszych ówczesnych prawników São Paulo, i Gabrieli. W roku 1893 rodzina przeniosła się do miasta São Paulo, gdzie zamieszkała w ekskluzywnej willi dzielnicy Campos Eliseos.
Także ojciec profesora Corrêa de Oliveira wywodził się arystokratycznych kręgów. Dzięki Bożej szczodrobliwości, która obdarzyła go licznymi zdolnościami intelektualnymi jego kariera szybko nabierała tempa.
„Urodzony 12 grudnia 1835 roku João Alfredo, został profesorem prawa na uczelni w Recife; jego udziałem stała się również znakomita kariera polityczna: był członkiem kongresu przez kilka kadencji, w wieku trzydziestu pięciu lat został ministrem cesarstwa w konserwatywnym gabinecie Rio Branco, później dożywotnim senatorem cesarstwa, członkiem rady stanu i wreszcie prezesem rady ministrów. Podczas pełnienia tej funkcji, 13 maja 1888 roku wraz z księżniczką Izabelą, regentką cesarstwa, złożył podpis pod słynnym Złotym Prawem, znoszącym w Brazylii niewolnictwo. Po ogłoszeniu republiki został eminentnym członkiem Brazylijskiego Dyrektoriatu Monarchicznego oraz prezesem Banku Brazylii”.
Matczyna miłość
– Doktorze, takiego pytania nie zadaje się matce! Nie powinno ono nawet przyjść panu do głowy – te słowa skierowane do lekarza proponującemu Lucilii Ribeiro dos Santos aborcje, gdyż jego zdaniem poród niósł za sobą ogromne ryzyko są najpiękniejszym świadectwem matczynej miłości. Miłości gotowej na poświęcenie i jednocześnie traktującej to poświęcenie jako rzecz oczywistą.
“Moja matka nauczyła mnie kochać naszego Pana Jezusa Chrystusa, nauczyła mnie kochać Święty Kościół Katolicki”. „Od niej otrzymałem coś, co należało brać z najgłębszą powagą, mianowicie rzymskokatolicką, apostolską wiarę, nabożeństwo do Najświętszego Serca Pana Jezusa oraz do Najświętszej Maryi Panny”, wspominał doktor Plinio
Nierzadko rodzice są zaskoczeni faktem, że ich pociechy nie kultywują tych wzorców, którym oni, przynajmniej w swoim mniemaniu pozostają wierni. Dziwią się, iż dziatwa nie garnie się modlitwy a do kościoła trzeba ją zapędzać niemal siłą. Zapominają o tym, co było udziałem dzieciństwa prof. Corrêa de Oliveira. „Niedaleko domu Ribeiro dos Santos znajdował się kościół pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusowego. Zwyczajem młodej matki było zachodzić tam codziennie wraz z Plinio i jego siostrą Rosée. Tam właśnie, kiedy syn obserwował matkę zatopioną w modlitwie, w typowej dla dawnych świątyń nadprzyrodzonej atmosferze, w jego duszy kształtował się obraz Kościoła, która miała później odcisnąć na nim głębokie piętno”. Dlatego po latach mógł wspominać: „spostrzegłem, że cały sposób jej bycia wypływa z przywiązania do Najświętszego Serca Jezusowego przez wstawiennictwo Maryi”.
Założyciel TFP twierdził, że słowem, które najlepiej opisywało jego matkę była „czułość”. Jednak nie była to tak rozpowszechniona dziś czułość bezwarunkowa i nie stawiająca wymagań. Wręcz przeciwnie, jego matka doskonale wiedziała i realizowała w praktyce przekonanie, że tylko miłość, która stawia wymagania jest tą prawdziwą przynoszącą błogosławione efekty. Jedną z jej cech była świadomość nieprzejednanej opozycji między dobrem i złem. Tak wychowany i uformowany doktor Plinio mógł z całą mocą przeciwstawić się trudnościom jakie czekały go w trakcie jego apostolskiej pracy. Dla Dony Lucili każda, nawet najmniejsza czynność podejmowana była ad majorem Dei gloriam. Matka prof. Corrêa de Oliveiry dostrzegała to, o czym zdają się zapominać współczesne matki – wagę kształtowania dobrych manier. Jak bowiem pisze Roberto de Mattei w biografii brazylijskiego działacza katolickiego „doskonałość manier jest owocem ascezy, osiąganym jedynie za pomocą starannie destylowanego przez stulecia wykształcenia oraz poprzez szlachetny wysiłek, co często obserwować można w zakonach kontemplacyjnych obdarowujących młodych nowicjuszy iście „książęcą” edukacją. Człowiek wszak składa się z duszy i ciała. Życie duchowe winno uzewnętrzniać się przez ciało, a miłość ma się wyrażać zewnętrznymi aktami uprzejmości. Uprzejmość jest społecznym „rytuałem” ożywianym chrześcijańską miłością i skierowanym ku chwale Bożej”. Ta właśnie uprzejmość kształtowała w założycielu TFP miłość do porządku chrześcijańskiego doprowadzoną do ostatecznych konsekwencji oraz podobnie radykalne odrzucenie nowoczesnego, rewolucyjnego świata. Od tamtych czasów jego życiu niezmiennie towarzyszyły: arystokratyczna postawa oraz uprzejme maniery.
Katolickie wychowanie
W lutym 1919 roku, mając dziesięć lat, Plinio Corrêa de Oliveira rozpoczął naukę w jezuickiej szkole São Luiz, kształcącej tradycyjną klasę rządzącą São Paulo. Edukację matczyną i szkolną łączyły – tak jak łączyć powinny – relacje ciągłości i rozwoju. Ukształtowany w duchu prawdziwie katolickiej moralności potrafił przeciwstawić się laickiemu i wrogiemu jej duchowi São Luiz. „Zgoda na taką mentalność prowadziłaby go do utraty czystości i ideałów rodzących się w jego sercu. Rozumiał też, że u fundamentów wszystkiego co kocha, leży religia, dlatego wybrał śmiertelną walkę w obronie tej koncepcji życia, w jakiej został uformowany. Narodziło się w nim wówczas przekonanie, które wraz z upływem lat znajdowało coraz silniejsze racjonalne podstawy”.
– Dla nas życie nie ma być zabawą, lecz walką. Naszym przeznaczeniem jest zostać bohaterami, nie sybarytami. Ta prawda, którą dziś wam powtarzam, już tysiące razy była przedmiotem rozważań (…). Umieśćcie Chrystusa w centrum waszego życia. Niech w Nim skupią się wszystkie wasze ideały. W obliczu wielkiego zmagania, które jest najszlachetniejszym powołaniem waszego pokolenia, powtarzajcie słynne słowa Zbawiciela: Domine, non recuso laborem – powiedział prof. Plinio Corrêa de Oliveira w przemówieniu wygłoszonym na zakończenie roku 1936 w kolegium archidiecezjalnym w São Paulo.
Słowa te do dziś pozostają wyzwaniem dla pragnących zbytków i wszelkiej rozkoszy współczesnych ludzi. Ich konsumpcjonizm i egoizm płynący z odrzucenia nauki Pana Naszego Jezusa Chrystusa mają także swe źródło w błędach wychowawczych, których dopuścili się ich rodzice. Brak czasu, zabieganie i zbyteczna troska o dobra materialne zbiera swoje złowrogie żniwo. Gdy przychodzi czas próby – pozostają tylko pytania bez odpowiedzi – jak do tego doszło, przecież wszystko miał, tak bardzo się staraliśmy… Przykład rodziny doktora Plinio pokazuje dobitnie, że w domu, w którym Bóg jest stawiany na pierwszym miejscu, Jego błogosławieństwo pozwala pokonywać nawet największe trudności.
Łukasz Karpiel
Zobacz także: