Kilkakrotnie na łamach PCh24.pl wspominałem o trzech źródłach ideologicznej agresji występującej w Turcji. O fanatykach nacjonalistycznych dążących do w pełni sekularnego państwa (wzorowanego na ideach Mustafy Kemala Atatürka), o fanatykach islamskich oraz o legitymizowanym prześladowaniu państwowym, zawierającym oba elementy ideologiczne, a uderzającym przede wszystkim w chrześcijan wszystkich denominacji, szyitów oraz Kurdów (pomimo tego, że ci ostatni, są, jak większość tureckiego społeczeństwa, sunnitami, a wszyscy wspomniani – legalnymi obywatelami kraju).
Czas na lewicowy terror
Wesprzyj nas już teraz!
Lewaccy terroryści z Grupy Rewolucyjnego Frontu Wyzwolenia Ludowego (DHKP/C) dokonali 1 lutego br. ataku na amerykańską ambasadę w stolicy Turcji, Ankarze (na zdjęciu). Mężczyzna zamordował strażnika i ciężko ranił dziennikarkę oraz dwie inne osoby. Sam również zginął. Zamachowiec, trzydziestolatek, niejaki Ecevit Alisan Sanli w celu dokonania zemsty na „kapitalistycznych wampirach” przybył do Turcji z… Niemiec.
Devrimci Halk Kurtuluş Partisi/Cephesi, czyli w skrócie DHKP/C została założona w 1994 r. przez zmarłego pięć lat temu Dursuna Karataşa. Posiada około tysiąca aktywnych członków, chociaż na ceremonię pogrzebową zmarłego w Holandii i złożonego na cmentarzu w Istambule lidera przybyło 20 tysięcy żałobników.
DHKP/C jest nielegalną grupą uzbrojonych lewaków, żerującą na ideologii czerpanej z twórczości Marksa, Lenina i Trockiego. Jej historia jest zresztą nieco dłuższa, wywodzi się bezpośrednio od działającego od 1978 r. Lewego Skrzydła (Dev Sol), założonego również przez Karataşa, który żądał m.in. od Stanów Zjednoczonych (w tym żołnierzy NATO, personelu armii imperialistycznych mocarstw i ich urzędników) natychmiastowego opuszczenia Turcji. Kontynuatorka grupy jest przy tym przeciwna członkostwu Turcji w NATO, wojnie w Afganistanie, Iraku, nakłania aresztowanych członków ugrupowania do podejmowania strajków głodowych i grozi kolejnymi zamachami (zresztą ma ich już kilka na swoim koncie).
Celem DHKP/C jest tworzenie w Europie (przede wszystkim w Unii Europejskiej) terrorystycznej międzynarodówki, która zjednoczy przeciwko wyzyskowi zdegenerowanego państwa, kapitalizmu, chrześcijaństwa i burżuazji czerwony „proletariat walczący”. Ugrupowanie jest dość skuteczne. Jak pokazuje najnowszy przykład, swoich członków wprawdzie rekrutuje wciąż głównie w Turcji, jednak bazy, uzbrojenie, szkolenia, grupa organizuje w Europie Zachodniej. Niebezpieczni anarchiści atakują nie tylko Amerykanów. Celem napaści są również tureccy żołnierze, policjanci, urzędnicy, przedsiębiorcy, sędziowie, czyli według wyznawanej ideologii zła, reprezentanci „wypaczonego” systemu zniewalającego lud pracy i ubogich. Aktualnym liderem jest Bedri Yagan, a towarzyszy wspierają słynna kurdyjska PKK oraz socjaliści z Tureckiego Frontu Wyzwolenia Ludowego (TPLF, THKP-C). W 2005 r. Stany Zjednoczone wpisały DHKP/C na listę „zagranicznych organizacji terrorystycznych”.
Niemcy wylęgarnią fanatyzmu?
Nasz świat staje się coraz mniejszy. Przestrzeń się kurczy, proces globalizacji postępuje, technologia rozwija, a profitują na niej nie tylko popularne społeczności wirtualne i portale randkowe, ale także terroryści.
25 stycznia br. w Berlinie, po rocznym procesie, sąd skazał na dziewięć i sześć lat więzienia dwóch fanatyków islamskich powiązanych z Al Kaidą, którzy planowali zamach terrorystyczny w RFN. Pierwszy z nich, Yusuf O. miał tureckie pochodzenie, drugi Macsood L. afgańskie, ale przy byli posiadaczami obywatelstw niemieckiego i austriackiego.
Kto wie, czy z biegiem czasu, to właśnie nie RFN stanie się główną wylęgarnią terroryzmu grup mających zarówno islamski, jak i lewacki background (ten ostatni ma swoją długą tradycję lokalną, jeśli wspomnimy RAF). Aby móc uderzać we wrogów islamu lub komunizmu, fanatycy tureccy nie będą musieli czekać na przystąpienie Turcji do Unii Europejskiej, ale będą już mieli w Europie swoje dobrze ugruntowane struktury na długo przed akcesją tego azjatyckiego kraju.
Tomasz M. Korczyński