Od kilku lat zauważalna jest zmiana w układzie sił pomiędzy Moskwą i Pekinem. Sytuacja ta jest coraz mnie korzystna dla Rosji, gdyż staje się ona słabszym partnerem w tych relacjach.
Chiny rosną w siłę, a wraz z tym umacnia się ich pozycja międzynarodowa. W międzyczasie Rosja przeżywa kolejne kryzysy ekonomiczne, trapią ją skomplikowane problemy wewnętrzne, wciąż nie wypracowała efektywnej strategii rozwoju. W coraz mniejszym stopniu jest traktowana zarówno przez Stany Zjednoczone, jak i przez mocarstwa Europy Zachodniej jako rzeczywisty, równoprawny partner do rozmów o światowym, a nawet regionalnym ładzie. Jak sytuacja ta wpływa na kształtowanie się relacji pomiędzy Rosją a Chinami? Obie strony bacznie się obserwują, oceniają i w coraz większym stopniu są skore do współpracy na zupełnie innych zasadach, niż miało to miejsce do tej pory. Doszło mianowicie do zmiany stron, teraz to Chiny są postrzegane jako „starszy” brat i to one stają się wzorem rozwoju i przyczyną zazdrości dla rosyjskich elit polityczno-gospodarczych. W raporcie Ośrodka Studiów Wschodnich czytamy, że „Chiny są zgodnie postrzegane w rosyjskiej debacie jako wzorcowy przykład udanej modernizacji oraz potencjalne supermocarstwo – mało jest głosów sceptycznych względem trwałości wzrostu pozycji Chin. Zarazem przewiduje się, że w wyłaniającym się poamerykańskim ładzie międzynarodowym Chiny zajmą miejsce jednego z kilku najważniejszych aktorów w nowym „koncercie mocarstw” i w nowych formatach globalnego zarządzania, takich jak G20.”
Wesprzyj nas już teraz!
Zjedzą, czy pomogą?
Czy w takim razie Chiny są dla Rosji zagrożeniem, czy może szansą na rozwój poprzez stymulację gospodarki nowymi zamówieniami i kredytami? W tej kwestii środowiska eksperckie związane z Kremlem są podzielone i wciąż się wahają. Z jednej strony Moskwa uważa, że dzięki takiemu otwarciu może wiele zyskać. Nowy kierunek sprzedaży surowców energetycznych ma spowodować, że uniezależni się w jakimś stopniu od dostaw dla Europy Zachodniej i będzie mogła grać wobec niej „chińską kartą”. Liczy przy okazji na to, że współpraca z Państwem Środka spowoduje przejęcie w jakimś stopniu jego modelu modernizacji, który jest obiektem fascynacji rosyjskich technokratów. Z drugiej strony zauważalny jest też strach przed politycznym wpływem Chin i stopniowym uzależnianiem się od silniejszego partnera, który może zredukować Rosję do roli dostarczyciela surowców naturalnych. A tych chińska gospodarka potrzebuje w coraz większym stopniu, co jest przyczyną penetracji coraz dalszych obszarów, z których część należała do tej pory do strefy wpływów Rosji lub Stanów Zjednoczonych. Nie da się też ukryć, że Chiny z chęcią poszerzyłyby swoje terytorium o graniczące z nią słabo zaludnione tereny Syberii. Czy Rosja potrafił się obronić przed tymi zagrożeniami? Na chwilę obecną wydaje się, że Władimir Putin stara się tak daleko nie wybiegać w przyszłość. Ważne jest dla niego „tu i teraz” – tym bardziej, że jesteśmy świadkami coraz większej rywalizacji na linii Pekin – Waszyngton, co pozwala Moskwie podczepić się pod ten spór i przenosić go na interesujące ją obszary. Wykorzystuje to nie tylko w konfliktach dotyczących Syrii, ale także tarczy antyrakietowej. Oba państwa obawiają się jej i dają to Amerykanom mocno do zrozumienia. – Musimy szanować prawo każdego państwa do samodzielnego wybierania swej drogi rozwoju oraz sprzeciwiać się ingerowaniu innych państw w wewnętrzne sprawy – powiedział prezydent Chin Xi Jinping w przemówieniu do studentów Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych (MGIMO). – Silne stosunki chińsko-rosyjskie nie tylko odpowiadają naszym interesom, ale stanowią ważną, wiarygodną gwarancję międzynarodowej strategicznej równowagi i pokoju – zaznaczył. Takie słowa to dla Kremla miód na serce. Dla nich jest gotowy na wiele poświęceń.
Być jak Chiny
Obserwując rosyjską debatę dotyczącą potencjału Chin i zdolności rozwojowych tego państwa, zauważyć można zarówno kompleksy Moskwy, jak i chęć naśladowania drogi rozwoju potężnego sąsiada. Kreml uważa Państwo Środka za supermocarstwo, jedynego znaczącego rywala dla oskarżanych o hegemoniczne dążenia USA, którym już niedługo będzie potrafiło rzucić rękawicę. Pomimo coraz większego potencjału Pekin stara się prowadzić politykę umiarkowaną, nie wykonywać agresywnych, zbytecznych ruchów i krok po kroku zdobywa kolejne punkty na światowej scenie. Stosuje przy tym coraz skuteczniejszą soft power, którą – ku zaskoczeniu rosyjskich elit – realizuje także na terytorium byłych republik sowieckich w Azji Środkowej. Na razie azjatycki gigant dba o to, by nie urazić mocarstwowych ambicji Kremla i dzieli się z nim strefami wpływów. A będą się one powiększać, gdyż Chiny wyrastają na lidera świata niezachodniego, co widać choćby poprzez ich pozycję w BRICS. Są przy tym dla Rosji o wiele bardziej wymagającym partnerem we współpracy energetycznej niż słabe kraje Europy Środkowo-Wschodniej, coraz większe znacznie ma też chińska migracja do tego kraju. Właściwie jedyną satysfakcję Rosja może odczuwać z wciąż większego niż Chiny potencjału nuklearnego, choć jeśli chodzi o potencjał broni konwencjonalnej, już dziś czuje się zagrożona przez azjatyckiego sąsiada. Tym bardziej, że wydaje on coraz większe środki na zbrojenia i inwestuje w nowoczesny sprzęt. Chociaż Chiny nie palą się do nawiązania sojuszu wojskowego z Rosją i stawiają jedynie na zbliżenie gospodarcze, to nie przeszkadza im to kupować od swojego północnego sąsiada broni, a przy okazji stawać się dla niego coraz większą konkurencją na tym rynku. Pojęcie praw autorskich jest wciąż dla Pekinu czymś niezrozumiałym.
Połączył ich antyamerykanizm
W raporcie OSW czytamy, że bliskie relacje z Chinami są dla Rosji ważne także dlatego, że wszyscy inni kluczowi gracze szukają z nimi zbliżenia. „Za najistotniejsze punkty zbieżne sprzyjające bliskiej współpracy rosyjsko-chińskiej uznawane są: dążenie do wielobiegunowego porządku międzynarodowego i sprzeciw wobec dominacji Stanów Zjednoczonych, która narusza interesy obu stron oraz niechęć do ingerencji USA w sprawy wewnętrzne. Rozwój Chin nie zagraża interesom Rosji także dlatego, że w przeciwieństwie do Stanów Zjednoczonych nie ma ona hegemonicznej pozycji w porządku globalnym” – podkreślono w analizie. Nie zmienia to jednak faktu, że część rosyjskich ekspertów przestrzega, iż w przyszłości może dojść do całkowitego podporządkowania Chinom, a nawet przejęcia przez nie kontroli nad częścią terytorium Rosji. Rozwój chińskiej potęgi sprawia, że może ona zredukować Rosję do roli dostarczyciela surowców i będzie w coraz większym stopniu traktować ją jak państwo kolonialne. Kreml obawia się także, że Pekin zgodzi się na proponowany mu przez Waszyngton układ G2, co doprowadziłoby do rozluźnienia sojuszu z Moskwą i osłabiło jej pozycję. Bez względu na rozwój wypadków wydaje się, że przyszłość imperialnej Rosji leży daleko na Wschodzie.
Aleksander Kłos