Wierzę w Boga, cenię sobie honor i kocham moją Ojczyznę. Dlatego jak przeczytałem w „Rzeczpospolitej”, że są to hasła skinheadowskie myślałem, że śnię. Redaktor dziennika Jacek Nizinkiewicz w rozmowie z posłem Stanisławem Piętą zapytał wprost – czy podpisuje się parlamentarzysta pod skinheadowskim hasłem „Bóg, honor, Ojczyzna”. Ja też mam pytanie do dziennikarza: gościu skąd Ty się urwałeś?
Gdyby tak wielu nie podpisywało się pod hasłem „Bóg, honor, Ojczyzna”, mogłoby pana redaktora nie być, albo by mówił po rosyjsku w republice sowieckiej na przykład. Wcale nie jestem pewien, czy by mu to przeszkadzało.
Wesprzyj nas już teraz!
Dziwię się, że polityk dalej chciał z nim rozmawiać. Ja jestem chyba gorzej wychowany od niego i nie wiem czy byłbym w stanie utrzymać nerwy na wodzy. W jednostce wiedzielibyśmy co z takim egzemplarzem zrobić. Nie po to przez całe życie starałem się pamiętać i w miarę możliwości, choć Bóg wie jak było trudno wcielać to wezwanie w życie, by teraz jakiś pajac wycierał nim sobie twarz!
Pokolenia żołnierzy, tych najlepszych i oddanych Ojczyźnie, miało na sercu wyryte te słowa. W nich znajdowało otuchę i zachętę do działania, także wtedy gdy brakowało nadziei.
Ja wiem, że dla wielu samo wspomnienie o Bogu, honorze czy ojczyźnie pachnie faszyzmem i kojarzy się z łysymi skinheadami, ale nie dajmy sobie tego wmówić ani narzucić takiego postrzegania. Nie wstydźmy się tego zawołania. Panie Jacku, sam Pan jesteś skinhead.
Były żołnierz
Marian