20 września 2013

Praska wiosna: wypędzali Breżniewa Leninem

Czechosłowacką odwilż 1968 roku często przedstawia się jako jeden z najważniejszych rozdziałów historii antykomunizmu w krajach, które po 1944 roku dostały się w strefę sowieckich interesów i wpływów w wyniku układu mocarstw Zachodu ze Stalinem. 45 lat po oficjalnym zakończeniu zbrojnej pomocy bratnich armii, udzielonej twardogłowym komunistom w Czechosłowacji, warto spojrzeć na to zjawisko z innej strony.


Interwencja wojsk Układu Warszawskiego, znana pod nazwą „Operacja Dunaj”, oficjalnie trwała od 20 sierpnia 1968 roku do 20 września czyli dokąd obliczano straty osobowe i sprzętowe wojsk Układu Warszawskiego, tłumiących czechosłowacką odwilż w 1968 roku.

Wesprzyj nas już teraz!

Kłótnia w rodzinie?

Patrząc na sytuację polityczną końca lat 60. XX wieku i wybuchy społeczne w wielu krajach wschodniej oraz zachodniej Europy można jednak twierdzić, że próba sił, z jaką mieliśmy do czynienia w Czechosłowacji w 1968 roku była de facto walką wewnątrz jednego europejskiego lewicowego obozu, liczącego w 1968 roku na objęcie władzy także w krajach kapitalistycznych.

Bunt czechosłowackich komunistów i socjalistów, a później jego zmiażdżenie przez wojska sowieckie z koalicjantami z Układu Warszawskiego z pewnością skomplikowały prowadzenie dalszej agitacji na rzecz zwycięstwa idei komunizmu w krajach Zachodu. Nie zmienia to faktu, że rozgrywka o władzę odbywała się także wewnątrz Komunistycznej Partii Czechosłowacji, a nie między stronnictwami oferującymi różne programy i odmienne wizje polityczne. Od czasu czerwonego puczu w 1948 roku na czele państwa stał przedwojenny komunista Klement Gottwald (od 1935 roku sekretarz KW Międzynarodówki Komunistycznej, w okresie wojny przebywający w ZSRS). Po jego śmierci (przyspieszonej z pewnością chorobą alkoholową i syfilisem) władzę w partii przejął w 1953 roku Antoni Novotny, który cztery lata później został także prezydentem Czechosłowacji, skupiając w swoich rękach pełnię władzy w państwie i wiernie służąc przyjaźni z Związkiem Sowieckim. „Praska wiosna” zbiegła się w czasie z ożywieniem europejskiej lewicy na Zachodzie i walkami frakcyjnymi w komunistycznych partiach bloku sowieckiego. Podobnie było u naszych południowych sąsiadów.

Wiosna zaczęła się zimą

5 stycznia 1968 I sekretarzem Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Czechosłowacji (KSČ) został Aleksander Dubczek, popierany przez sekretarza generalnego Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego Leonida Breżniewa. Dubczek zapowiedział obranie nieco bardziej liberalnej polityki wewnątrz kraju (który nie miał okazji doświadczyć odwilży po śmierci Stalina), a nawet zniesienie cenzury, wprowadzenie systemu wielopartyjnego i wolne wybory. Na takie reformy nie mogły się zgodzić reżimy bloku wschodniego, obawiając się przeniesienia się podobnych oczekiwań do społeczeństw państw komunistycznych. Przygotowując się do zdławienia czechosłowackiej „kontrrewolucji” z jednej strony przygotowywano klimat wewnątrz KPCz, z drugiej rozpoczęto działania przygotowujące interwencję militarną. Rozwiązanie takie forsował sowiecki przywódca i wcześniejszy „promotor” Dubczeka, Leonid Breżniew, rozczarowany postępowością szefa KPCz. Doktryna Breżniewa sprowadzała się – odnośnie satelickich państw w Europie – do ścisłej zależności militarnej, gospodarczej i politycznej od Sowietów. Nie bez powodu to za Breżniewa skracano opisowo relacje polsko-sowieckie do powiedzenia „Kurica nie ptica, Polsza nie zagranica”. Podobnie pojmowano przyjaźń wiążącą wszystkie kraje Układu Warszawskiego i dlatego na pierwsze sygnały liberalizacji wewnątrz obozu komunistycznego w Czechosłowacji zareagowano tyleż nerwowo, co i zdecydowanie.

Przyjaźń przywieziono na czołgach

Kraje komunistyczne rozpoczęły testowanie sprawności bojowej najpierw ćwiczeniami pod kryptonimem „Szumawa”, a potem „Pochmurne lato”, zakładając, że pod koniec lipca zostanie przeprowadzona właściwa akcja wojskowa i opanowanie sytuacji w Czechosłowacji.

Dlatego 27 lipca 1968 roku, rozkazem gen. Wojciecha Jaruzelskiego (wówczas ministra obrony narodowej PRL) ze składu Śląskiego Okręgu Wojskowego wydzielono 2. Armię Wojska Polskiego pod dowództwem gen. bryg. Floriana Siwickiego. To ta armia, wraz z wojskami ZSRS i NRD, miała za zadanie opanować północne i zachodnie Czechy. Gotowość wkroczenia do Czechosłowacji wojska te osiągnęły 29 lipca, ale interwencja została odsunięta w czasie. Doszło do niej niecały miesiąc później, 20 sierpnia o godzinie 23:00. Niechlubna karta polskiego wojska, które stanowiły największą po Sowietach siłę interwencyjną, została zapisana decyzjami dwóch generałów – Siwickiego i Jaruzelskiego, którzy współdziałali później przy pacyfikacji polskiego zrywu „solidarnościowego”, tworząc w grudniu 1981 roku Wojskową Radę Ocalenia Narodowego – zbrojne ramię twardszej frakcji w PZPR.

Leninie – obudź się!

Wejście armii Układu Warszawskiego do Czechosłowacji zakończyło próbę liberalizacji i budowania komunizmu z ludzką twarzą. Straty armii interwencyjnych (ZSRS, PRL, Węgier, NRD i Bułgarii) powstały głównie w wyniku działań niebojowych. Dla przykładu – Armia Czerwona odnotowała w wyniku niebojowych działań 84 zabitych, zaś w efekcie bojowych – 12 żołnierzy. Czesi i Słowacy oraz ich armia mieli polecenie niepodejmowania walk zbrojnych, otrzymali za to zadanie przekonywania intruzów w mundurach, że to oni (czyli najechani, a nie najeźdźcy) budują prawdziwy socjalizm. Metodami walki z wojskami UW miało być m.in. ściąganie tablic z nazwami ulic (aby uniemożliwić interwentom orientację w miastach) oraz wygaszanie świateł w domach. Mimo to doszło do użycia broni i do walk na barykadach, których ofiarami padała w dużej części młodzież czeska i słowacka.

Wydawane przez „liberałów” czeskich i słowackich tytuły prasowe biły w oczy pytaniami w stylu: „Kto jest nieprzyjacielem socjalizmu?”, w materiałach propagandowych cały czas używano określenia „Czecho-słowacka republika socjalistyczna”. Walczono o socjalizm, ale nie z socjalizmem. Hasła z ulotek nawoływały: „Idźcie do domu i uczcie się od Lenina. Wtedy przyjdźcie i będziemy się rozumieć”.

Klimat tamtego czasu i mocne osadzenie obu stron konfliktu najlepiej oddają hasła malowane na murach Pragi i innych miast: „Leninie obudź się, Breżniew się zbłaźnił.” Wbrew dwudziestoletnim doświadczeniom komunizmu w jego stalinowskiej odmianie „Praska wiosna” była mentalnie osadzona w nurcie lewicowej polityki. Odwoływanie się do Lenina wskazuje na to, że każda inna niż lewicowa opozycja nie mogła się narodzić i podjąć jakichkolwiek akcji. Patrząc z perspektywy dzisiejszego czasu widzimy, że wymordowanie elit ruchu chrześcijańskiego, narodowego, ludowego czy konserwatywnego spowodowało w całym bloku wschodnim miałkość myślenia politycznego. Straszenie Breżniewa Leninem pokazuje, jak brak pluralizmu politycznego ogranicza horyzont zmian i wyhamowuje społeczne ambicje, stawiając bariery mentalne na długie lata. Zarówno w 1968 roku, jak i po tej dacie.

Jan Bereza

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij