15 lipca 2014

Czy ONZ narzuci aborcję całemu światu?

ONZ rozpoczęła właśnie ostatni etap prac dotyczących tzw. Celów Zrównoważonego Rozwoju na okres po 2015 r. Jeśli cele zostaną przyjęte w obecnie proponowanym kształcie, to obejmą także dostęp do tzw. zdrowia reprodukcyjnego, które to określenie obejmuje dziś m.in. mordowanie nienarodzonych. Przedstawiciele ONZ będą mieli prawo monitorowania państw członkowskich w kwestii wypełniania tych postanowień.

 

ONZ-towski dokument “Introduction and Proposed Goals and Targets on Sustainable Development for the Post 2015 Development Agenda” podzielił cele zrównoważonego rozwoju na 17 obszarów. Obejmują one “zakończenie ubóstwa”, walkę z głodem, promocję bezpiecznych miast, walkę ze zmianami klimatu, budowę infrastruktury itp. Największe kontrowersje budzi „zapewnienie powszechnego dostępu do zdrowia seksualnego i reprodukcyjnego oraz praw reprodukcyjnych (…)”. Ma ono być elementem realizacji „równości genderowej” i „zwiększania siły kobiet i dziewcząt”. Wprawdzie wspomniany dokument nie wspomina bezpośrednio o aborcji, jednak pod terminem „zdrowie reprodukcyjne” kryje się między innymi właśnie ten problem.

Wesprzyj nas już teraz!

Zdrowie reprodukcyjne – a z czym to się je?

Termin „zdrowie reprodukcyjne” pojawił się w języku ludzi ONZ już w 1972 r. Jego oficjalne użycie w dokumentach miało miejsce w 1992 r. w raporcie WHO przygotowanym przez Mahmouda Fathalla. Raport ten za elementy „zdrowia reprodukcyjnego” uznał m.in. dostępność aborcji. Jednak, jak zauważa  Susan Yoshihara na ordoiuris.pl, jednoznaczne i trwałe poparcie aborcji przez ONZ było (i jest nadal) utrudnione przez silną polaryzację wśród jego członków. Z jednej strony bogate kraje dotkniętego rewolucją seksualną Zachodu forsowały tak rozumiane prawa reprodukcyjne. Z drugiej strony przedstawiciele państw bardziej tradycyjnych sprzeciwiali się mu. Zwolennikom prawa do aborcji udało się przepchnąć obejmujące aborcję sformułowanie „prawa reprodukcyjne” do dokumentów konferencji ludnościowej w Kairze w 1994 roku. Zwycięstwo aborcjonistów okazało się jednak pyrrusowe, gdyż wiele krajów członkowskich przyjęło deklarację z zastrzeżeniami obejmującymi kwestię „regulacji płodności”, a więc rzekomego prawa do aborcji.

Prawo do aborcji nigdy nie zostało uznane za prawo człowieka przez najważniejszy organ ONZ – Zgromadzenie Ogóle. Przeciwnie, w 2000 r. i 2005 r. odrzucono „zdrowie reprodukcyjne” jako element Millenijnych Celów Rozwoju. Zwolennicy aborcji zdecydowali się więc na kontynuację rozpoczętej już wcześniej strategii przemycania aborcji tylnymi drzwiami.

Jak pisze Yoshihara, w 2007 r. określenie „zdrowie reprodukcyjne” znalazło się w załączniku do sprawozdania Sekretarza Generalnego. Ponadto, mimo sprzeciwu Zgromadzenia Ogólnego, termin „zdrowie reprodukcyjne” zaczął występować jako 5. Cel w ramach Milejninych Celów Rozwoju w kwestii zdrowia matek. Na pozór kluczowym sukcesem aborcjonistów było zawarcie terminu „zdrowie reprodukcyjne” w Konwencji o Prawach Osób Niepełnosprawnych w 2006 r. Jednak z powodu sprzeciwu licznych państw, konwencja ta nie przenikała do ustawodawstw państw członkowskich, a przynajmniej w pro-aborcyjnym rozumieniu. W tym przypadku zwycięstwo zwolenników aborcji dotyczyło więc jedynie języka, ale już nie samej pro-aborcyjnej treści terminu „zdrowie reprodukcyjne”.

Mimo tych niejasności, a może właśnie z ich powodu, przyjęcie celu 5.6 stanowi zagrożenie dla ochrony życia poczętego. Szczególnie, że lobby aborcyjne w ONZ coraz skuteczniej walczy o swoje cele. Jak zauważa Karolina Dobrowolska na ordoiuris.pl istnieje ryzyko, że ONZ w swych kontrolach kierować się będzie kryteriami ustalonymi przez WHO w 2012 r. W dokumencie „Safe abortion: technical and policy guidance for health systems” Światowa Organizacja Zdrowia zaleca upowszechnienie dostępu do “bezpiecznej aborcji”. Kryteriami „bezpiecznej aborcji” ma być procent „wykwalifikowanych” medyków, odsetek osób mieszkających w odległości maks. 2 godzin od klinik aborcyjnych czy odsetek placówek, w których wykonywana jest aborcja przy użyciu metod zalecanych przez WHO.

Jak pisze Dobrowolska „biorąc pod uwagę wiążący dla wszystkich państw charakter ustalanych Celów w ramach Zrównoważonego Rozwoju (SDG) oraz brak precyzyjnej definicji terminu, sytuacja staje się niepokojąca”. Realizacja „Celów” będzie bowiem podlegała monitoringowi ze strony wyspecjalizowanych agencji ONZ. Kontrole te, jak zauważa Dobrowolska, obejmą także Polskę. Efektem może być sytuacja, w której aborcja przestanie być traktowana jako wyjątek od normy, a zacznie być rozumiana jako prawo przysługujące każdej kobiecie. Prawo, którego respektowanie w niemal wszystkich państwach świata będzie surowo monitorowane.

 

Imperializm 2.0

Opisując próby narzucenia krajom członkowskim terminu „zdrowie reprodukcyjne” i jego pro-aborcyjnego rozumienia należy pamiętać, że najbardziej zainteresowane tym są rządy państw bogatych, obawiające się nadmiernego wzrostu ludności w krajach ubogich. Jest to więc klasyczny przykład imperializmu kulturowego – tym razem tzw. miękkiego imperializmu, który zastąpił klasycznie rozumiany imperializm, dominujący w ubiegłym stuleciu.

Kraje Zachodu, które (w czasach klasycznego imperializmu) same nawróciły ludność afrykańską czy azjatycką na chrześcijaństwo i zaszczepiły w nich zgodną z prawem naturalnym etykę, obecnie dążą do wykorzenienia tych zdrowych zasad. W tym celu nie używają już potęgi wojska (hard power), ale szantażu moralnego, presji ekonomicznej i kulturowej (soft power). Zdaniem Sharon Slater, producent filmu dokumentalnego Cultural Imperialism – The Sexual Rights Agenda, można wręcz mówić o całym ruchu promowania anty-wartości wśród krajów słabiej rozwiniętych. W ruchu tym uczestniczą m.in. przedstawiciele administracji Baracka Obamy. Przejawy tego działania widzieliśmy choćby przy okazji nacisku Zachodu na Nigerię, która przyjęła anty-homoseksualne prawo. Kraje bogate najwyraźniej obawiają się wzrostu demograficznego w krajach uboższych i zagrożenia, jakie może on – poprzez np. imigrację – wywołać dla ich dobrobytu. Zamiast skupić się na powrocie do tradycyjnych wartości u siebie, wolą uciekać się do niemoralnych i godnych potępienia środków.

 


MOŻESZ ZAPROTESTOWAĆ PRZECIWKO ZMUSZANIU POLSKI DO AKCEPTOWANIA „PRAWA DO ABORCJI”!!!

KLIKNIJ W ZDJĘCIE PONIŻEJ I NIE DOPUŚĆ DO TEGO!!!

 

Wesprzyj nas!

Będziemy mogli trwać w naszej walce o Prawdę wyłącznie wtedy, jeśli Państwo – nasi widzowie i Darczyńcy – będą tego chcieli. Dlatego oddając w Państwa ręce nasze publikacje, prosimy o wsparcie misji naszych mediów.

Udostępnij