Satanizm w muzyce promowany jest obecnie na niespotykaną wcześniej skalę. Powstaje coraz więcej firm fonograficznych wspierających rozwój tego nurtu w Polsce. Wiele z nich wydaje zresztą również płyty z kręgu tzw. chrześcijańskiego rocka.
Satanistyczne symbole obecne są w takich gatunkach muzyki rockowej, pop, blues, r’n’b, rap i dance. Stacje muzyczne emitują teledyski ukazujące rytuały okultystyczne i satanistyczne w rytm przebojowej muzyki. Podczas muzycznych ceremonii relacjonowane są okultystyczne inicjacje, co ma na celu zobojętnienie odbiorców na tajemną symbolikę oraz systematyczne oswajanie ich z mrocznym światem, dostępnym do tej pory tylko dla wąskiego kręgu osób. Taki przekaz kierowany jest przede wszystkim do młodych słuchaczy muzyki, po to, by zachęcić ich do naśladowania swoich idoli.
Wesprzyj nas już teraz!
Muzyka, równolegle ze szkolną seksedukacją negującą rolę rodziny, jest obecnie jednym z najbardziej znaczących elementów nacisku na psychikę młodego człowieka. Promowanie kultu siły witalnej oraz tego, co nazywamy cywilizacją śmierci, czyli pornografii, aborcji, seksualizacji czy eutanazji, wzmacniane jest przez wpływ muzyki. Już ojcowie współczesnego satanizmu, Anton Sandor La Vey i Aleister Crowley wskazywali na środki, prowadzące do osiągnięcia takiego stanu relatywizmu moralnego, z jakim obecnie mamy do czynienia. Muzyka w ich koncepcjach odgrywała ważną rolę.
Satanizm dla mas
La Vey to jedna z najważniejszych postaci współczesnego satanizmu. W roku 1966 założył „kościół Szatana”, a wydawszy dwa lata później biblię Szatana, właśnie muzyce wyznaczył funkcję drogi do satanizmu. To ona – zdaniem La Vey’a – ma być nośnikiem emocji i treści, łatwo trafiających do młodzieży. Z kolei Crowley, słynny okultysta z przełomu XIX i XX wieku już w 1909 roku, w opracowanej przez siebie księdze prawa wskazał muzykę jako podstawowy przekaźnik w oddawaniu się satanistycznej mocy, gdyż oparcie w mocnym rytmie, powtarzalności i monotonii miało wprowadzać człowieka w trans umożliwiający kontakt ze światem demonicznym. Obaj okultyści mieli olbrzymi wpływ na wprowadzenie satanizmu do muzyki mogącej nadać mu wymiar bardziej masowy. Wcześniej mroczne trendy obecne były w wąskich kręgach inteligenckich salonów aranżujących seanse spirytystyczne bądź ulegających fascynacjom mediumizmem i satanizmem teistycznym. Tacy okultyści i sataniści z kręgów bohemy artystycznej i naukowej jak Helena Bławatska, Alice Bailey, Georgij Gurdżijew, Stanisław Przybyszewski, Czesław Czyński, Tadeusz Miciński czy John Godolphin Bennett, zaczęli być stawiani na piedestale przez muzyków „ożywiających” mroczne postacie muzycznymi rytami dopiero po rozpropagowaniu idei satanistycznych zgodnie z projekcjami Crowleya i La Veya.
Fascynacje muzyków Crowleyem widać doskonale na przykładzie Daryla Hall’a z amerykańskiego zespołu Hall And Oates, który w 1977 roku nagrał z Robertem Frippem z King Crimson płytę „Sacred Songs”. Została ona wydana w marcu 1980 roku a teksty jej piosenek nawiązują do ezoteryki i magii. Zmarły w 2002 roku dziennikarz muzyczny i fotograf, Timothy White, przeprowadził wywiad z Hall’em, opublikowany później w książce „Rock Lives”. Hall wyznał, że w 1974 roku rozpoczął poważną naukę ezoterycznej duchowości, zaczytywał się w książkach o kabale, wierzeniach starożytnych Celtów i tradycji druidów. Zainteresował się też w końcu życiem i okultyzmem Aleistera Crowleya. Wieńczący album „Sacred Songs” utwór pt. „Without Tears” oparty jest na książce Crowleya „Magic Without Tears”, opublikowanej w 1973 roku.
Crowley wpłynął też chociażby na muzyków w Wielkiej Brytanii. Rozpropagował go tam okultysta Arthur Brown, znany z przeboju „Fire” nagranego w 1968 roku przez The Crazy World Of Arthur Brown. To on wprowadził do rockowej muzyki brytyjskiej symbolikę satanistyczną, którą umieścił na debiutanckim singlu „Devil’s Grip” z 1967 roku. Promotorami jego talentu byli Pete Townshend z zespołu The Who oraz Jimmy Page z Led Zeppelin, który przejął od Browna okultystyczne zainteresowania. Duchowym uczniem Arthura Browna stał się okultysta i satanista, Genesis Breyer P-Orridge, a właściwie Neil Andrew Megson, założyciel zespołów Throbbing Gristle i Psychic TV, których twórczość była kluczowa dla rozwoju muzyki industrialnej oraz acid house, a także dla sceny rave na całym świecie.
Co w Crowley’u najbardziej inspiruje satanistycznych twórców? Przede wszystkim pojęcie magii Thelema, oparte na mocy wyobraźni i siły woli w dokonywaniu zmian w świadomości oraz w świecie materialnym. To zafascynowało m.in. Adama Darskiego i członków grupy Behemoth, z tym, że ci mieszają ją jeszcze z teoriami Towarzystwa Teozoficznego, prezentowanymi przez Micińskiego. Behemoth wykorzystuje bluźnierczą poezję tego ostatniego, Stanisława Przybyszewskiego i Witolda Gombrowicza. Satanizm w polskiej muzyce zyskuje obecnie na niespotykanej dotąd symbiozie obcych sobie dotąd trendów. Symuluje artyzm, osiągany środkami ugruntowanymi w szkolnych podręcznikach.
Ameryka La Vey’a
W Stanach Zjednoczonych środowisko satanistyczne zaktywizował i sformalizował La Vey. Pojawiły się grupy muzyczne, które czyniły wiele, by na fali boomu hippisowskiej rewolty zaczepić jego ideologię w umysły słuchaczy. Przykłady? W latach 60. satanistyczny zespół Caven, dowodzony przez wokalistkę i kompozytorkę Jinx Dawson pochodzącą z rodziny parającej się okultyzmem, przodował w promowaniu satanistycznej symboliki. To właśnie Dawson wprowadziła do muzyki rockowej tzw. rogatą dłoń, czyli często dziś wykonywany przez publiczność znak dwóch wyciągniętych w górę palców symbolizujący rogi. Cavon wpłynął też między innymi na takie mroczne zespoły i wokalistów jak Black Sabbath, Alice Cooper, King Diamond i Stevie Nicks, a sama Dawson utrzymywała też bliskie kontakty z Jimem Morrisonem, Charlie Chaplinem oraz Rogerem Taylorem z grupy Queen. Sprzedawała także biżuterię swojej produkcji dla Led Zeppelin i Barbary Streisand.
Satanizm czasu komunizmu
Istniejący w światowej muzyce satanizm nie wkroczył równolegle w skali masowej do Polski tylko dlatego, że od Zachodu dzieliła nas żelazna kurtyna. W PRL-owskim radiu próżno było szukać informacji o satanistycznym, okultystycznym czy antychrześcijańskim przekazie lub o nawróceniach muzyków. Dopiero po stanie wojennym zaczęły zachodzić widoczne zmiany. Komuniści postanowili przeszczepić na teren Polski satanizm (w postaci nieco karykaturalnej), by budować silny front antyklerykalny. Partyjni decydenci, obserwując szalejących w Jarocinie fanów, podjęli decyzję o promowaniu idei, których plon jest widoczny współcześnie. Satanizm w Polsce lat 80. nie był dobrze znany w muzycznych kręgach i stopniowo zagnieżdżał się wraz z nadejściem muzyki metalowej. Propagowano wówczas gatunki heavy metalu, jak black, thrash, czy speed metal, nie preferujące anarchizmu, czy antykomunizmu, ale atakujące duchowość, co dla PRL-owskiej propagandy wydawało się być idealne. Grupy te uzupełniało środowisko polskich muzyków, wzorujących się na zachodnich kapelach Venom, Mercyful Fate, Metallica i Bathory. Ocierali się oni o kosmopolityzm, promując dekadenckie wzorce. To właśnie na scenie we wspomnianym Jarocinie pojawiły się pierwsze kapele satanistyczne, jak KAT czy Test Fobii Kreon. Popularne stały się grupy Turbo, Omen, 666XHE, Szwadron S., Destroyer, Open Fire i Vader. Roman Kostrzewski, wokalista grupy KAT, propagował wśród fanów Biblię Satanistyczną La Veya, którą nagrał w formie solowego projektu. Lider tego zespołu stał się – i nadal pozostaje – guru satanistycznego środowiska muzycznego w Polsce, choć część mediów chrześcijańskich próbuje lekceważyć jego wpływ na tę scenę, nazywając go „komiksowym satanistą”.
Obecna skala popularności muzyki satanistycznej w Polsce i jej powszechna akceptacja to efekt dopuszczenia do hermetycznego środowiska Polskiej Agencji Rozrywkowej PAGART i ZPR podmiotów specjalizujących się w muzyce heavy metalowej. Wpływowymi ludźmi na tym obszarze byli panowie Jacek Adamczyk oraz Tomasz Dziubiński, którzy praktycznie zmonopolizowali rynek muzyczny, organizując festiwale, koncerty, management, wytwórnie fonograficzne i massmedia. Adamczyk razem z Markiem Gaszyńskim, w emitowanej na falach programu II Polskiego Radia audycji „Muzyka Młodych”, promował europejski metalowy rynek muzyczny, a opracowany przez niego ranking Metal Top 20 wpłynął na ukształtowanie się mentalności młodych słuchaczy. Z kolei firma dziś już nieżyjącego Tomasza Dziubińskiego – Metal Mind umocniła muzyczny satanizm na krajowym rynku i do dzisiaj jest branżowym potentatem.
Obecnie na tej bazie powstały w Polsce kolejne wytwórnie fonograficzne, pisma i agencje koncertowe rozwijające satanistyczną ofertę. Dochodzi do paradoksów, bo obok niej promują one także wykonawców chrześcijańskich. Bożek mamony rządzi. Satanizm przestał też być elementem zarezerwowanym dla black/death metalu. Obok Behemotha, Azarath czy Christ Agony, na porządku dziennym pojawiają się bluźnierstwa Marii Peszek czy pogańskie odniesienia Donatana. Zespoły indie rockowe, reprezentujące ambient czy muzykę elektroniczną odnoszą się obecnie w pełni swej twórczości do nieznanych wcześniej w Polsce okultystów, jak Genesis Breyer P-Orridge.
Grzegorz Kasjaniuk