Jest w Polsce kilka dni w roku, w które Polacy – przynajmniej w zdecydowanej większości – wiedzą jak się zachować. Mimo, iż nikt ich do tego nie zmusza, przed Wielkanocą święcą jajka, w Wigilię Bożego Narodzenia idą na Pasterkę, a z początkiem listopada tłumnie odwiedzają cmentarze. Palą świece nie tylko w intencji osób spoczywających pod konkretnymi grobami, ale i tych pozostawionych daleko, często bez grobu…
Tak wiele spośród polskich obyczajów, należących do najpiękniejszych owoców cywilizacji chrześcijańskiej, już zanikło. Wciąż jednak istnieje kilka ludowych zwyczajów, których duch materialistycznej „nowoczesności” i inwazja amerykańskiej popkultury nie wypleniły z naszych domów. Do najpiękniejszych z nich należy nawiedzanie cmentarzy w pierwszych dniach listopada. To wtedy modlimy się za dusze czyśćcowe, zapalamy na cmentarzach znicze tworzące niepowtarzalny widok. Każdy Polak, któremu pokażemy zdjęcia z okresu oktawy Wszystkich Świętych, bez chwili wahania odgadnie, jaki okres uwieczniono na tych fotografiach.
Wesprzyj nas już teraz!
To, co wciąż wydaje się Polakom naturalne, pozostaje zupełnie nieznane przedstawicielom innych nacji. Setki tysięcy zniczy zapalonych na cmentarzach tworzy świadectwo głęboko zakorzenionego, niedającego się wyrwać z naszych dusz chrześcijaństwa – wszak świeca jest przedłużeniem modlitwy. Jakież zdumienie rysuje się na twarzach obcokrajowców, przechodzących obok polskich nekropolii, kiedy od szóstej rano do późnych godzin wieczornych maszerują obok nich tłumy naszych rodaków z kwiatami, świecami i stroikami w rękach. W niektórych miastach, jak chociażby w Krakowie, wieczorami, pod rozświetlone blaskiem kolorowych świateł cmentarze podjeżdżają meleksy z turystami podziwiającymi ten niezwykły, arcypolski zwyczaj!
Słowo niezwykły oddaje nie tylko cechę listopadowego obyczaju, ale także doskonale opisuje historię naszej Ojczyzny. Z jej wyjątkowości większość z nas zdaje sobie sprawę – rzadziej jednak uświadamiamy sobie, że ową nieprzeciętność losów Polski i Polaków, w sposób zdecydowanie bardziej odczuwalny niż na co dzień, dostrzegamy właśnie modląc się za zmarłych. Większość z nas pali znicze i świece na grobach rodziny i bliskich – ale przecież nie wszyscy mamy taką możliwość. Ilu z nas pozostawiło bowiem rodzinne domy, a z nimi również groby swych najbliższych w krainach, które leżą dziś w granicach innych państw. Tysiące Polaków pochowanych na dawnych kresach wschodnich również dziś wołają o naszą modlitwę!
Tak wielu z nas, wskutek barbarzyńskich praktyk sąsiadów i zbrodniczej działalności ościennych potęg, musiało zostawić swoich bliskich nie tylko pogrzebanych setki kilometrów od dzisiejszych granic RP, ale również – nierzadko – bez grobów! Niewiele jest miejsc, w których można dziś zapalić znicz tak licznym niepogrzebanym ofiarom tragicznej historii dwudziestego wieku. W tych dniach pamiętajmy więc również o tych naszych rodakach, którzy zniknęli z powierzchni ziemi wraz z całymi wioskami – jak liczne rodziny z Wołynia, Podola czy Małopolski Wschodniej. Błagajmy za tych, których nie obdarowano nawet brzozowym krzyżem przy leśnej drodze, pozostawiając ich zwłoki na pożywienie padlinożercom lub byle jak wrzucone do anonimowych dołów zasypanych wapnem. Módlmy się wreszcie za tych, których grobu nikt nigdy nie wykopał – tak było w przypadku setek tysięcy naszych rodaków – ofiar łagrów i obozów śmierci. Ich niepogrzebane ciała płonęły na stosach lub w krematoryjnych piecach.
Polskie cmentarze – również dzięki naszej, nierzadko tragicznej, historii – są bardzo różnorodne. Inaczej wyglądają stare nekropolie w wielkich miastach, na których możemy oglądać liczące nawet sto kilkadziesiąt lat grobowce – przepięknie rzeźbione, wskazujące na odwieczny respekt wobec śmierci. Zupełnie inny obraz przedstawiają stare, wiejskie, przykościelne cmentarze, na których proste nagrobki wymagają dziś często wyczyszczenia i odrapania z roślin. Jeszcze w inny sposób prezentują się założone w czasach nam bliższych cmentarze przemysłowych miast czy podmiejskich osiedli, zarówno te otoczone blokowiskami, jak stojące pośród późnogierkowskich klockowych domów z pustaków – oglądamy na nich płyty grobowe bardzo do siebie podobne, niemal hurtowe. Znak czasów.
Jeszcze inaczej wyglądają nekropolie na dzisiejszych ziemiach zachodnich – tam, gdzie jeszcze niedawno Polski nie było. Niezwykłym przykładem jest cmentarz w Stargardzie Szczecińskim, na którym najstarsze nagrobki pochodzą sprzed zaledwie siedemdziesięciu lat. Mimo, iż brakuje tam już miejsca na nowe groby a kilka lat temu zbudowano nową nekropolię, jeden z sektorów tamtejszego „starego cmentarza” nadal pozostaje niezagospodarowany. W całości porośnięty jest trawą, a na jego przedzie stoi ogromny krzyż. Ktoś mógłby zapytać – po co marnować tyle miejsca? Odpowiedź jest prosta – w pierwszych dniach listopada w sektorze tym stargardzianie zapalają świece z myślą o wszystkich tych, których pozostawili gdzie indziej. Cała ogromna, kilkusetmetrowa powierzchnia zapełnia się świecami i jednoczy wokół siebie mieszkańców miasta. Choć przecież każdy z nich odwiedza to miejsce myśląc o kimś innym.
Szukajmy miejsc pamięci o tych, których grobów odwiedzić nie możemy, ponieważ zostały za Bugiem albo nigdy nie powstały. Są to krzyże katyńskie, pomniki, groby symboliczne. W pierwszych dniach listopada odwiedzajmy również te miejsca, zostawiajmy obok nich nasze kwiaty, znicze i modlitwy. Za pozostawionych i zapomnianych. Za tych, bez których tego pięknego, polskiego zwyczaju, nie poznalibyśmy.
Krystian Kratiuk