„Teoretycznie mamy wsparte prawem stanowionym prawo do życia i samoobrony, ale na mocy artykułu drugiego polskiej ustawy o broni i amunicji – poza określonymi wyjątkami – posiadanie broni jest de facto zakazane. A to oznacza, że w trakcie konfrontacji z bandytą człowiek słabszy nie ma szans” – mówi w rozmowie z PCh24.pl Jacek Hoga, strzelec sportowy i prezes Fundacji Ad Arma.
Do czego zwykli obywatele potrzebują broni palnej?
Wesprzyj nas już teraz!
Broń to narzędzie, takie jak każde inne. W przypadku samoobrony mamy prawo do korzystania z tego, co daje nam nowoczesna technika. Każde narzędzie może zostać wykorzystane w celu dobrym bądź złym. Celem Fundacji Ad Arma jest to, by Polacy mogli faktycznie korzystać z przysługującego im prawa do obrony własnej. To nie przywilej dla wybranych, to możliwość przysługująca nam wszystkim, wynikająca z prawa do życia.
Istnieje przekonanie, że broń przysługuje tylko formacjom mundurowym.
To podejście typowe dla krajów postkomunistycznych, albo takich, które przez kilkadziesiąt lat rządzone były przez socjaldemokrację. W innych krajach wysokorozwiniętych takie przekonanie jest zupełnie obce. Broń w ręku obywatela jest czymś zupełnie normalnym w Szwajcarii czy w Finlandii, wcale nie musimy przywoływać w tym kontekście Stanów Zjednoczonych. Podobnie, pomimo pewnych ograniczeń, jest w Niemczech i Czechach. Tak jak aparat fotograficzny nie jest wyłączną domeną fotografa, tak broń nie jest wyłącznym atrybutem osób mundurowych. Mundurowi posiadają ją w celu wykonywania pewnych funkcji i obrony. My chcemy posiadać broń także w celu obrony – siebie i osób bliskich. Nie ma tu różnicy.
Teoretycznie mamy wsparte prawem stanowionym prawo do życia i samoobrony, ale na mocy artykułu drugiego polskiej ustawy o broni i amunicji – poza określonymi wyjątkami – posiadanie broni jest de facto zakazane. A to oznacza, że w trakcie konfrontacji z bandytą człowiek słabszy nie ma szans.
A przestępcy ustawą się nie przejmują.
Tak. W obecnej sytuacji prawo daje gwarancję bezbronności obywatela. To dla środowisk przestępczych bardzo wygodna sytuacja.
W odpowiedzi na nią powstała Fundacja Ad Arma.
Fundacja została założona w celu przywrócenia Polakom prawa do samoobrony – w praktyce. Posiadaliśmy taką możliwość przed drugą wojną światową i przed rozbiorami. Chcemy, by dziś Polacy mogli realizować tę naturalną potrzebę bezpieczeństwa bez administracyjnych utrudnień. Nie chodzi o zwiększenie wydawanej liczby pozwoleń na broń, tylko – docelowo – o zlikwidowanie samych pozwoleń. To nasz zasadniczy cel. Nie może być tak, że urzędnik w procedurze administracyjnej decyduje, czy obywatel ma mieć techniczną możliwość ratowania własnego życia i życia bliskich mu osób.
A jak jest obecnie?
W praktyce, obowiązujące prawo nie ogranicza osób strzelających sportowo, rekreacyjnie czy myśliwych. Z ograniczeniami nie spotykają się funkcjonariuszy policji ani osoby zamożne, które chcąc posiadać broń legalnie wynajmują prawnika. Prawo ogranicza za to zwykłego Kowalskiego.
Dzisiaj osoba upośledzona ruchowo nie może legalnie posiadać broni w celu samoobrony ani w celach sportowych. A wózek inwalidzki w niczym nie utrudnia obsługi broni palnej. To skandaliczna sytuacja: osoby chore bądź niepełnosprawne nie mają możliwości korzystania z prawa do obrony własnego życia. Zasadniczym celem, któremu chce służyć Fundacja, jest doprowadzenie do takiego stanu prawnego, w którym każda pełnoletnia i niekarana osoba mogłaby posiadać broń.
Należy pamiętać też, że kompromis – a więc zwiększenie liczby wydawanych pozwoleń na broń, dalsza rejestracja broni – może doprowadzić do sytuacji takiej, jaka miała miejsce w roku 1939. Przed wojną Polacy mogli korzystać z szeroko przyznawanych pozwoleń na broń, a jesienią roku 1939 te listy były już w ręku władców Moskwy i Berlina. Osoby, których nazwiska widniały na listach legalnych właścicieli broni, były fizycznie eliminowane i to w pierwszej kolejności. Dlatego też naszym celem jest zakaz rejestracji broni znajdującej się w ręku polskich obywateli. Tak, by jakikolwiek agresor miał utrudnione wyłapanie Polaków uzbrojonych i umiejących używać broni.
W latach 90-tych wyszło na jaw, że jeden z polityków lewicy posiadał pistolet Taurus. A o żadne pozwolenia się nie ubiegał.
Tak, Leszek Miller. Co charakterystyczne dla całej III RP, nie wywołało to żadnej afery. Możemy tu stwierdzić pewien teoretyczny „postęp”. Rok temu polityk partii rządzącej miał problemy, bo odpowiednie papiery uzyskał, ale w sposób nie do końca legalny. I to zostało nagłośnione. Jest to „postęp” o tyle, że nasi władcy broń mają legalnie. Sytuacja obywateli nie uległa poprawie.
W latach 90. SLD obiecywało broń do ochrony miru domowego. Oczywiście nic z tego nie wyszło. Podobne postulaty upodmiotowienia Polaków głosiła PO i to całkiem niedawno, bo krótko po roku 2000. Wtedy jeszcze Platforma prezentowała się – wszyscy to pamiętamy – jako chrześcijańska demokracja. A jak się teraz okazuje, to partia będąca przeciwko wychowywaniu dzieci przez ich własnych rodziców, przeciwko prawu do swobodnego prowadzenia działalności gospodarczej, a nawet przeciwko prawu do życia.
Jeżeli ktoś jest przeciwko korzystaniu z prawa do samoobrony, to chce z nas zrobić niewolników. Tu ciekawostka, myślę, że ważna. W starożytnym Rzymie – w czasach republiki – niewolnicy byli nazywani „mówiącymi narzędziami”. Prawo do noszenia broni stracili po drugim buncie. U nas obywatele, suweren Rzeczpospolitej, nie posiada prawa posiadania broni poza wyjątkami określonymi w ustawie.
Prominentni politycy Partii Demokratycznej, walczący w Stanach Zjednoczonych z dostępem do broni, broń palną posiadają bądź korzystają z usług uzbrojonej ochrony. W tej kwestii mamy często do czynienia z postawami elitystycznymi.
To mentalność typowo oligarchiczna. Ludzie publicznie mieniący się demokratami i podkreślający, że wszyscy są równi, uważają, że – jak powiedział jeden z polskich polityków – „ktoś tym musi rządzić”. To jawne okazywanie pogardy w stosunku do Polaków przez naszych rzekomych przedstawicieli, utrzymywanych przecież z naszych pieniędzy. A chodzi o ludzi, którzy w świetle ideologii demokratycznej zostali „wynajęci” przez społeczeństwo do pełnienia pewnych funkcji.
Polacy powoli budzą się i zaczynają dostrzegać problem? Przynajmniej w kontekście dostępu do broni?
Istnieje kilka postaw, jedna z nich ukształtowała się stosunkowo niedawno pod wpływem wydarzeń na Ukrainie. Część osób zaczęła odczuwać chęć posiadania broni w celu, o którym mówi Fundacja Ad Arma: dla osobistego bezpieczeństwa. W czasach kryzysu ograniczone jest bezpieczeństwo publiczne. Nie chodzi o zwiększenie obronności państwa, bo pistoletem nie obronimy się przed rakietą balistyczną.
Widzimy to w reakcjach ludzi, których zainteresowanie bronią rośnie. Jednym z większych w tym przypadku problemów jest przekonanie, że nawet jeśli komuś uda się skutecznie obronić, to będzie miał kłopoty ze strony prokuratury i sądownictwa. Nie mamy zaufania do polskiego wymiaru sprawiedliwości, boimy się niesłusznego oskarżenia. Faktycznie, mamy do czynienia ze skandalicznymi wyrokami, ale przeważają te rozsądne – nienagłaśniane ze względu na ich oczywistość.
Istnieje kilka wyroków Sądu Najwyższego, które nasze prawo do samoobrony wzmacniają. Cytat z pamięci z jednego z nich: obywatel nie obowiązku stawać do rycerskiego pojedynku z napastnikiem. Możemy używać siły przeważającej. Broniąc się nie musimy używać narzędzi równorzędnych wobec tych, którymi posługuje się bandyta. Człowiek dopuszczający się napaści, czynu zabronionego, sam ściąga na siebie wszystkie jego konsekwencje: te moralne, prawne, jak i te wynikające z samoobrony ofiary. Winien jest napastnik.
W jaki sposób osoba zainteresowana korzystaniem z prawa do samoobrony może nabyć broń?
W świetle polskiego prawa możemy starać się o zezwolenie na broń w celu samoobrony. W praktyce istnieje nieformalny zakaz obowiązujący w całym kraju. Wydziały postępowań administracyjnych komend wojewódzkich pozwoleń na broń do ochrony osobistej nie wydają. Bez względu na okoliczności. Uzyskanie broni tą drogą jest możliwe, ale graniczy z cudem.
Łatwiej jest uzyskać prawo do posiadania broni sportowej lub kolekcjonerskiej. To zabawne: w Polsce w myśl przepisów broń posiadana jest w określonym celu. Ten sam pistolet może formalnie służyć w celach sportowych, do samoobrony, albo być traktowany jako przedmiot kolekcjonerski. Literka w czerwonej książeczce wskazuje na cel, w jakim broń formalnie posiadamy. Z praktycznego punktu widzenia, nie ma żadnej różnicy.
Broń sportowa może być wykorzystywana do samoobrony?
W sytuacji nielegalnej napaści mamy prawo do wykorzystania przeciwko agresorowi wszystkich dostępnych nam narzędzi. Możemy sięgnąć po krzesło, długopis, jak i po pistolet posiadany w celach sportowych. To całkowicie legalne.
Jakie działania podejmuje Ad Arma?
Na dzień dzisiejszy naszym celem jest upowszechnienie wiedzy o legalnym posiadaniu broni. Upowszechniamy także wiedzą o dostępnych możliwościach samoobrony, o tym, które z nich są skuteczne, a które zapewniają jedynie miraż bezpieczeństwa. Dla przykładu, takim blefem jest broń hukowa. Możemy przestraszyć napastnika, ale jeśli on do strachliwych nie należy, to taką bronią się już nie obronimy.
Celem Fundacji Ad Arma jest z jednej strony edukacja, zwłaszcza w zakresie bezpieczeństwa posiadania broni i posługiwania się nią, a z drugiej publiczne głoszenie samego prawa do posiadania broni. Chcemy, by Polacy widzieli, że istnieje organizacja, która o prawie do posiadania broni mówi głośno.
Jakie są najbliższe działania Fundacji Ad Arma?
Organizujemy szkolenia przeprowadzane przez doświadczonego instruktora strzelectwa sportowego. Prowadzimy także prelekcje, najbliższe odbędą się jeszcze w październiku w Szczecinku i Słupsku. Aby zasięgnąć informacji o aktualnych wydarzeniach, najłatwiej odwiedzić naszą stronę internetową bądź fanpage na Facebooku.
Jeśli w którymś z miast istnieje grupa osób zainteresowanych dostępem do broni, można zaprosić Fundację – z chęcią przyjedziemy, przeprowadzimy szkolenie. A mamy ich już trochę na koncie.
Nie są to szkolenia wojskowe, chodzi o bezpieczeństwo przechowywania i wykorzystywania broni. Mają one dać uczestnikom podstawy do prawidłowego wykorzystywania broni także w sytuacjach stresowych. Głównym przedmiotem naszego zainteresowania jest posiadanie broni przez cywili w celu obrony siebie i własnego majątku.
Dziękuję za rozmowę.
Jacek Hoga – prezes fundacji Ad Arma. Strzelec sportowy, trener szermierki historycznej, myśliwy, filister Korporacji Akademickiej Kujawja. Ojciec i mąż.
Rozmawiał Mateusz Ziomber