Producent TVP wysłał list do rosyjskiego ministerstwa kultury, w którym przeprasza za zachowanie dziennikarki Marii Przełomiec – poinformował portal Lenta.ru. Dziennikarka na Twitterze zdementowała informację o przeprosinach. Po chwili okazało się, że do przeprosin doszło, ale była to samowolka Marka Czunkiewicza – producenta programu.
Maria Przełomiec na Twitterze zdementowała informację podaną przez Lenta.ru. – Władze telewizji pogratulowały mi wywiadu, o żadnych przeprosinach nie słyszałam 🙂 kocham rosyjską propagandę – napisała.
Wesprzyj nas już teraz!
Po kilkudziesięciu minutach głos zabrały jednak władze TVP. – Przytoczona wypowiedź jest prywatną opinią Pana Marka Czunkiewicza, nie zaś oficjalnym stanowiskiem TVP. Pan Czunkiewicz został poproszony przez przełożonych o udzielenie szczegółowych wyjaśnień w tej sprawie – komentuje dla niezalezna.pl Mariusz Pilis, dyrektor TAI.
Lenta.ru o przeprosinach miało poinformować rosyjskie Ministerstwo Kultury. Jak informuje portal producent wydań specjalnych „Wiadomości”, wysłał do rosyjskiego Ministerstwa Kultury pismo, w którym przeprosił za zachowanie Marii Przełomiec podczas wywiadu z Władimirem Medinskim. „Przygotowaliśmy się do programu jak najlepiej i w dobrej wierze. Niestety jej jeszcze ludzka słabość, na którą nie mamy wpływu. Ta sytuacja będzie okazją do zmiany podejścia nie niektórych naszych działań” – brzmią cytowane przez serwis fragmenty pisma. Lenta.ru donosi, że w piśmie miały pojawić się obietnice zaostrzenia kontroli nad pracą dziennikarzy.
Rosyjski minister kultury Władimir Medinski był gościem specjalnego wydania programu „Studio Wschód” w TVP Info. Gość Marii Przełomiec wyraźnie zdenerwował się, kiedy został zapytany generała Czernichowskiego. Ten, jak powiedziała, „mordował przywódców polskiej Armii Krajowej”. Dziennikarka przyznała także, iż „zabił on jej dziadka”. Zbity z tropu polityk nie zdążył już do tej kwestii się ustosunkować, gdyż czas programu dobiegł końca.
Już po pożegnaniu minister zdążył jeszcze powiedzieć na wizji do dziennikarki: „Nie dała mi pani dokończyć. Gen. Czerniachowski nie wydawał żadnego rozkazu”.
Prowadząca „Studio Wschód” wyjaśniła portalowi wPolityce.pl, że odpowiadając rosyjskiemu ministrowi użyła skrótu myślowego:
Zrobiło się trochę zamieszania wokół moich słów o odpowiedzialności gen. Czernichowskiego za śmierć mojego dziadka. Ale rzeczywiście tak jest. Mój dziadek Karol Erdman został aresztowany w Miednikach podczas słynnej wspólnej defilady Armii Czerwonej i wileńskiego AK, która oczywiście się nie odbyła. Dziadkowi udało się uciec z transportu. Został zabity – rzecz jasna za wileńskie AK – już w Polsce, w więzieniu, w 1952 roku.
Natomiast na Syberii najprawdopodobniej zmarł, bo nie wiemy dokładnie, aresztowany wówczas razem z dziadkiem Karolem jego cioteczny brat, czyli mój cioteczny wujek. Historia jest dosyć skomplikowana, i dlatego w wywiadzie na żywo nie mogła nakreślić wszystkich szczegółów, więc użyłam skrótu myślowego. O tyle uprawnionego, że dziadek Karol rzeczywiście został zamordowany w wyniku akcji gen. Czernichowskiego. Za to był ścigany przez komunistów.
O tym co minister Medinski sądzi o „radzieckiej okupacji”, Rokossowskim oraz dobrowolnym wyborze przez Polskę komunizmu czytaj TUTAJ
Źródło: wirtualnemedia.pl/lenta.ru/wPolityce.pl
luk