Oskarżony o naruszenie miru lokalu Państwowej Komisji Wyborczej i prawomocnie uniewinniony od zarzutów Grzegorz Braun może znów wrócić na salę rozpraw. Prokuratura Okręgowa w Warszawie nie przyjęła ocen sądu i wystąpiła o kasację wyroku. W analogicznej sprawie dwaj inni protestujący zostali ukarani grzywnami, a trzeciego czeka areszt. Ich los ma wkrótce podzielić także Braun?
Chodzi o wydarzenia z listopada 2014 roku, kiedy to grupa osób w odpowiedzi na przedłużający się termin ogłoszenia wyników wyborów samorządowych rozpoczęła protest w siedzibie PKW. Wśród nich był Grzegorz Braun, który został wówczas zatrzymany i osądzony w trybie przyspieszonym. Reżyser ostatecznie został prawomocnie uniewinniony, ale prokuratura nie podzielając decyzji sądu złożyła wniosek kasacyjny do Sądu Najwyższego.
Wesprzyj nas już teraz!
Jak wyjaśnił nam adw. Bartosz Lewandowski, sąd pierwszej instancji skazując Brauna nie ujął wszystkich znamion przestępstwa w opisie czynu mu zarzucanego i to skutecznie podniesiono w apelacji. W efekcie sąd odwoławczy uwzględnił argumenty oskarżonego i wydał wyrok uniewinniający.
Odmiennie sprawę ocenił prokurator, który postanowił skierować do Sądu Najwyższego kasację od prawomocnego wyroku, w której przedstawił dwa zarzuty wobec wyroku Sądu Odwoławczego.
– Po pierwsze Prokurator zarzucił powyższemu wyrokowi obrazę prawa materialnego poprzez błędne uznanie, iż opis zarzucanego oskarżonemu czynu nie był kompletny i nie pozwalał na przyjęcie, iż zachowanie oskarżonego wypełniło znamiona przestępstwa z art. 193 kk. W uzasadnieniu prokurator wskazał i uzasadnił stanowisko, iż opis czynu był kompletny i zawierał wszystkie znamiona określone w art. 193 kk – poinformował nas prok. Przemysław Nowak, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Jak dodał, drugi zarzut dotyczył naruszenia „szeregu przepisów prawa procesowego poprzez dokonanie powierzchownej, fragmentarycznej i nieprawidłowej kontroli odwoławczej, co skutkowało poczynieniem błędnych ustaleń i ocen w zakresie osoby uprawnionej do żądania opuszczenia lokalu.”
Chodzi o to kto miał prawo zażądać opuszczenia lokalu. Sąd odwoławczy uznał, że mógł to uczynić najemca (PKW), a nie wynajmujący (Kancelaria Prezydenta RP), zaś prokurator ocenił, że prawo to przysługiwało wyłącznie właścicielowi lub upoważnionej przez nią osobie, co zresztą znalazło odzwierciedlenie w akcie oskarżenia jak i wyroku sądu pierwszej instancji.
Jak zauważył Grzegorz Braun, w jego sprawie chodzi zaledwie o kasację, ale równolegle toczyła się inna sprawa, „identyczna i analogiczna co do meritum” – Rafała Mossakowskiego, Grzegorza Senatorskiego i Zenona Nowaka.
– W ich sprawie zapadł w pierwszej instancji wyrok skazujący, podobnie jak w mojej, ale ja zostałem w drugiej instancji uniewinniony, natomiast koledzy zostali skazani. Różnica w czasie była taka, że ich rozprawa przed sądem odwoławczym była jeszcze w okresie prezydentury Bronisława Komorowskiego, a moja już za prezydenta Andrzeja Dudy – powiedział nam Grzegorz Braun.
W jego ocenie patrząc na te dwa przypadki można pokusić się o hipotezę, że zmiany na scenie politycznej mogły mieć wpływ na nastroje w wymiarze sprawiedliwości. Tyle tylko, że obecnie sprawa uniewinnionego Brauna ma swój dalszy ciąg.
– Konsekwencje tych decyzji są takie, że dowiaduję się, że prokuratura nie jest zadowolona z wyroku i wnosi kasację. Natomiast kolega Mossakowski, który nie zapłacił grzywny na którą opiewał wyrok, doczekał się zamiany kary grzywny na karę aresztu i na chwilę obecną oczekuje na wezwanie do aresztu – dodał.
Braun przyznał, że w obronie skazanych protestujących napisał do Prezydenta RP, Ministra Sprawiedliwości i Marszałka Sejmu RP, ale uzyskane odpowiedzi wskazują, że sprawa została zlekceważona. Także Rafał Mossakowski wystąpił do Prezydenta RP o uniewinnienie. – Nie wiem czy moje pismo w ogóle trafiło do rąk Prezydenta RP. Wiem jednak, że jego Kancelaria odesłała sprawę do Prokuratury Generalnej, a ta do tegoż sądu, który skazał nas w pierwszej instancji – zaznaczył.
Mossakowski ma do odbycia karę 17 dni więzienia. Aktualnie czeka na odpowiedź na złożone zażalenie. Gdyby nie ta procedura, miałby stawić się w zakładzie karnym 24 stycznia.
W całej sprawie ciekawe jest to, że kilka dni temu Prokuratura Okręgowa w Warszawie skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko Romualdowi D., byłemu wiceszefowi Krajowego Biura Wyborczego, którego oskarżono o niedopełnienie obowiązków w związku z niedziałającym systemem informatycznym obsługującym wybory samorządowe. Grozi mu kara do 2 lat więzienia.
Mossakowski w rozmowie z Pch24.pl ironizował, że może jeszcze zdarzyć się tak, że w jednej celi spotka się uczestnik protestu podważający wiarygodność wyborów i osoba winna powstałego wówczas zamieszania.
Okupację PKW rozpoczęto wieczorem 20 listopada 2014 roku i trwała ona kilka godzin. Po pikiecie z udziałem m.in. KNP, Ruchu Narodowego i Demokracji Bezpośredniej, grupa protestujących weszła do siedziby PKW. W związku z przedłużającym się liczeniem głosów związanym z awarią systemu informatycznego i podejrzeniem sfałszowania wyników, domagano się unieważnienia wyborów i dymisji członków Komisji. Około północy policja wyprowadziła osoby okupujące budynek. Zatrzymano 12 osób. Podstawą działań policji było zawiadomienie złożone przez administratora budynku o popełnieniu przestępstwa naruszenia miru domowego.
Marcin Austyn