Większe zaangażowanie Amerykanów w konflikt na Bliskim Wschodzie grozi wojną atomową. Tak przynajmniej twierdzi przynajmniej jedna z kongresmenek należących do Partii Demokratycznej. Jak zauważa między światowymi mocarstwami panuje rozbieżność w kwestii Syrii. Jego zdaniem nietrudno wyobrazić sobie na przykład zestrzelenie samolotu amerykańskiego przez Rosję co może uruchomić katastrofalną dla świata lawinę wydarzeń.
– Zainstalowanie przez Rosję systemów rakietowej obrony przeciwlotniczej zwiększa prawdopodobieństwo, że jedna strona zestrzeli samolot drugiej – celowo bądź przypadkiem – powiedziała kongresmenka Tulsi Gabbard. – Istnieje tu więc potencjał na niszczącą wojnę nuklearną – dodał.
Wesprzyj nas już teraz!
Chociaż zarówno Amerykanie jak i Rosjanie deklarują wrogość względem Państwa Islamskiego, to w kwestii przyszłości Syrii mają odmienne zdanie. Stany Zjednoczone i ich zachodni sojusznicy postulują odsunięcie od władzy prezydenta Syrii Bashara al-Assada. Zarzucają mu łamanie praw człowieka. Z kolei Rosja dąży do pozostawienia go przy władzy.
Amerykański prezydent stwierdził, że nie zamierza toczyć wojny na wzór tej z czasów wojny w Iraku polegającej na zmasowanej inwazji. Jednak Amerykanie zamierzają wysłać na teren działań zbrojnych większe siły. Chodzi tu o siły specjalne mające wspierać lokalne wojska walczące z Państwem Islamskim. Jak bowiem podkreślił odpowiedzialny za amerykańską dyplomację John Kerry same uderzenia z powietrza są niewystarczające do pokonania terrorystów z Państwa Islamskiego.
Jakakolwiek lądowa obecność Amerykanów budzi także sprzeciw władz iraku. Haider al-Abadi, nowy prezydent Iraku podkreślił w swoim oświadczeniu, że jego kraj nie potrzebuje obcych sił wojskowych. Walkę z Amerykanami zapowiadają także bojówki szyickie zapowiadają, że to Amerykanie staną się ich pierwszym celem. – Zwalczaliśmy ich i jesteśmy gotowi do wznowienia walki – powiedział Jafaar Hussani, rzecznik szyickiej grupy Kata’ib Hezbollah.
Źródła: prisonplanet.com / polskieradio.pl
mjend